Jeszcze kilkanaście lat temu porównanie japońskiego RPG-a do amerykańskiego byłoby niemożliwe. Dawniej te produkcje różniły się od siebie się nie tylko pod względem przedstawienia historii, ale także konstrukcji świata oraz systemu walki. Obecnie azjatyccy twórcy znacznie bardziej otworzyli się na zachodni rynek, dzięki czemu nawet najpopularniejsze marki są bardziej robione pod kątem amerykańskiego i europejskiego odbiorcy.
Tak przynajmniej było w przypadku Final Fantasy VII Remake, czyli gry, która praktycznie całkowicie odeszła od podstawowych założeń pierwowzoru. Turowy system walki zastąpiono starciami w czasie rzeczywistym, a kamerę ustawiono za plecami głównego bohatera.
Co prawda, gra nadal bardzo różni się od serii Mass Effect, ale tutaj również
mamy do czynienia z bardzo dobrze rozpisaną fabułą i dialogami oraz dużym naciskiem na tworzenie zespołu. Zdecydowanie jest to jedna z lepszych nowych pozycji dla fanów Mass Effect, którzy chcieliby spróbować czegoś z Kraju Kwitnącej Wiśni.