Od premiery pierwszej części Life is Strange minęło już siedem lat, dlatego firma Square-Enix stwierdziła, że jest to dobry moment, żeby odświeżyć ten tytuł i dostosować go do nowych platform. Z tekstu dowiecie się, czy warto zainwestować swoje pieniądze w Remastered Collection czy lepiej przeznaczyć kasę na jakąś inną produkcję.
Polecamy: Life is Strange: True Colors - recenzja
Fantastyczna trzecia odsłona Life is Strange o podtytule True Colors ponownie rozbudziła wśród graczy zainteresowanie tą marką. Twórcy „trójki” dostali więc zlecenie od Square-Enix (światowy wydawca), żeby odświeżyć pierwszą część serii, ponieważ ta zdążyła się już trochę zestarzeć od czasu swojej premiery. Studio Deck Nine nie ograniczyło się jednak wyłącznie do przygód Max Caulfield, tylko umieściło w swojej kolekcji poboczny projekt Before the Storm, gdzierola głównej bohaterki przypadła Chloe Price. Dzięki temu osoby, które nigdy wcześniej nie miały do czynienia z tymi tytułami, mogą w końcu je nadrobić za sprawą zbiorczego wydania.
Tylko, czy Life is Strange Remastered Collection skierowane jest wyłącznie w stronę nowych odbiorców? Niekoniecznie, produkcja została przygotowana w taki sposób, że nawet gracze mający styczność z obiema produkcjami nadal mogą czerpać z nich przyjemność. Wynika to przede wszystkim z poprawionej oprawy wizualnej, która obecnie prezentuje się naprawdę bardzo dobrze – oczywiście jeśli podoba wam się stylistyka, jaką przyjęło studio DONTOND podczas prac nad oryginalną wersją. Twórcy remastera zadbali o to, żeby gry wyświetlane były w natywnej rozdzielczości 4K, ale na tym nie koniec atrakcji. Modyfikacje dosięgły także oświetlenia, wszystkich tekstur oraz modeli postaci.
Zarówno podstawowe Life is Strange, jak i Before the Store, to dzieła stojące przede wszystkim emocjami. Fabuła wielokrotnie wystawia na próbę główne bohaterki, które czasami się śmieją, innym razem płacze, a i zdarzają się momenty, gdzie wrzeszczą z przerażenia – to samo dotyczy postaci pobocznych, jakie dziewczyny napotykają na swojej drodze. Zespół Deck Nine doskonale o tym wiedział (czego chociażby dowodem jest True Colors) i całkowicie od podstaw przygotował animacje ruchów wszystkich wirtualnych ludzi oraz zorganizował sesje motion capture twarzy. Dzięki temu wszyscy bohaterowie mogą lepiej oddawać swoje emocje, co akurat było największą bolączką oryginalnych wersji.
Life is Strange Remastered Collection to bardzo kompetentny remaster, który jest ciekawym kąskiem dla nowych graczy i osób znających pierwowzór. Ci pierwsi dopiero odkryją poruszającą opowieść o dziewczynie potrafiącej kontrolować czas, zaś drudzy mogą na nowo przeżyć najbardziej pamiętne momenty, które jeszcze bardziej zyskały na sile za sprawą lepszej mimiki postaci. Jeśli lubicie ten cykl, to z pewnością powinniście dać szansę dziełu Deck Nine. A potem koniecznie zagrajcie w True Colors – zdecydowanie najlepszą odsłonę cyklu!
Remaster Life is Strange nie oferuje żadnej dodatkowej zawartości, dlatego przy obu produkcjach spędzicie tyle samo czasu, co przed laty. Ukończenie wszystkich epizodów pierwszej części powinno wam zająć ok. piętnastu godzin, z kolei na dotarcie do finału Before the Storm musicie poświęcić niecałe jedenaście godzin. Przekłada się to oczywiście na prawie dwadzieścia pięć godzin świetnej zabawy. Czas ten może się jeszcze wydłużyć, jeśli zechcecie zebrać wszystkie znajdźki.
Studio Deck Nine, które pracowało nad przygotowaniem tej kolekcji postawiło na pełną multiplatformowość, dzięki czemu w odświeżone Life is Strange zagramy na platformach, na jakich gra już wcześniej była dostępna oraz zupełnie nowych konsolach. Aktualnie tytuł jest dostępny na komputerach osobistych, PlayStation 4, Xbox One oraz konsolach nowej generacji, czyli PlayStation 5 i Xbox Series X|S. Gra w późniejszym terminie pojawi się też na Nintendo Switch.
Jak już wcześniej pisałem, w remaster Life is Strange i Before the Storm zagramy na wszystkich obecnie funkcjonujących platformach. Na większości z nich produkcja zadebiutowała 1 lutego 2022 roku, natomiast posiadacze Nintendo Switch muszą uzbroić się w cierpliwości. Wersja na tę platformę trafi do sprzedaży tego samego roku, lecz nie wiadomo dokładnie kiedy.
Niestety muszę was zmartwić, ale w Life is Strange w dalszym ciągu brakuje rodzimej wersji językowej – twórcy (ani wydawca Square-Enix) nie zdecydowali się nawet na zaimplementowanie polskich napisów. Konieczne jest więc granie po angielsku, co dla niektórych może być sporym utrudnieniem ze względu na gameplay bazujący w dużej mierze na dialogach.