Spodobały mi się zwłaszcza dodatki Band of Bastards, w których z grupą najemnych wojowników przemierzamy świat gry w poszukiwaniu rabusiów, czy From the Ashes, gdzie podnosimy z ruin Przybysławice.
Zaletą posiadania wszystkich DLC jest to, że kładą one nacisk na różne aspekty rozgrywki, dzięki czemu doświadczenie jest bardziej pełne, kiedy zagramy w każde z nich.
W Band of Bastards jest to walka, a we From the Ashes gospodarka (przygotujcie się na konkretne wydatki!), ale nie zabrakło też humoru i wątków całkiem poważnych, czyli wszystkiego tego, za co pokochałem Kingdom Come: Deliverance.
Ucieszył mnie zwłaszcza powrót Jana Ptaszka, którego wątki wspominam najmilej.