W grach wideo w bóstwo było nam dane wcielić się już wielokrotnie. Z tytułów tego typu słyną m.in. Peter Molyneux, który stoi za dwiema częściami kultowego Black & White czy niedokończonym Godusem, oraz studio Abbey Games, twórcy Reus z 2013 roku. Niedawno we wczesnym dostępie zadebiutowała nowa gra – Godhood. Zobacz, czy warto na nią czekać.
Rozgrywkę w Godhood rozpoczynamy od stworzenia własnego bóstwa. Wybieramy płeć (lub jej brak), charakter (dobry, neutralny lub zły), strefę życia (m.in. miłość, wojna, pożądanie, cnotliwość) oraz wygląd. Następnie decydujemy się na imię, nazwę naszej religii oraz tytuł, jakim określani będą nasi wyznawcy. Na koniec wybieramy kolory, które będą naszą wizytówką w świecie gry. Każdy scenariusz zaczyna się podobnie – nasz pierwszy wyznawca doznaje objawienia, a w następstwie, niczym Mahomet, wygnany zostaje z rodzinnego miasta. Tak rozpoczyna się nasza wielka przygoda.
Pierwszym krokiem na drodze do religijnej hegemonii będzie budowa własnej wioski, w której wyznawcy będą oddawali cześć naszemu bóstwu. Wznoszenie sakralnych budowli wpływa nie tylko na statystyki, ale także specjalne zdolności naszych wyznawców, z których mogą oni korzystać dzięki czynionym cudom. Te z kolei są nagrodą za doświadczenie zdobywane w trakcie starć z wiernymi innych bóstw. Naszych wyznawców dodatkowo wzmacniają ulepszenia struktur sakralnych, jak również wytwarzane przez nich relikwie.
Potyczki rozgrywane są automatycznie pomiędzy sześcioma wyznawcami (po trzech na stronę), którzy walczą ze sobą za pomocą wylosowanych ataków. Zwycięstwo oznacza wzrost doświadczenia naszego bóstwa i zdobycie wioski. Starcia nie należą do łatwych, ponieważ zwykle walczymy z silniejszym od siebie przeciwnikiem, a do tego biorą w nich udział różne klasy wyznawców, których mocnych i słabych stron należy być świadomym. Jakby tego było mało, z czasem nasi wierni starzeją się, więc musimy też zadbać o wyszkolenie kolejnych pokoleń.
Sam upływ czasu został rozwiązany w ciekawy sposób, ponieważ rozgrywka toczy się w turach, które odpowiadają porom roku. W każdym roku wydajemy naszym wyznawcom polecenia związane z rozwojem wioski, jak również toczymy wojny z innymi osiedlami. Jak już też wyżej wspomniałem, upływ czasu nie pozostaje bez wpływu na wiernych, którzy zwyczajnie się starzeją. Kiedy osiągną odpowiedni wiek, wysyłamy ich w świat, by głosili dobrą (lub złą) nowinę, i zastępujemy ich młodszymi wyznawcami. Najsilniejsi są ci, którzy pochodzą z linii naszego pierwszego proroka.
Godhood to tytuł, który zawiera wiele ciekawych mechanik, a dzięki rysunkowej grafice jest lekki i miły dla oka. Daleki byłbym jednak od nazwania go symulatorem religii. Znacznie bardziej „realistyczne” podejście czy może bliższe temu, co znamy z życia, prezentuje Civilization czy wspomniane we wstępie Black & White i Godus. Goodhood to bardziej lekkostrawny klikacz z religią w tle. Jeżeli szukacie więc czegoś takiego, na pewno się nie zawiedziecie. Jeżeli jednak przywykliście do rozbudowanych mechanik, Godhood raczej nie sprosta waszym oczekiwaniom.
Na koniec warto też wspomnieć o stanie wersji z wczesnego dostępu. Na początku Godhood wciąga jak diabli. Niestety, już po mniej więcej dwóch godzinach do rozgrywki wkrada się monotonia, której źródłem jest niewielka różnorodność. Mam też obiekcje co do poziomu trudności, który w pewnym momencie zostaje zaburzony. Przed Abbey Games jeszcze daleka droga, ale tytuł ma solidne podstawy, aby w przyszłości być równie przyjemnym jak Reus.
Grę do testów dostarczyła firma GOG.com, za co serdecznie dziękujemy!
Autor: Dawid Sych