Data publikacji:

Gry retro. Nasze wspominkowe zestawienie

Jeszcze dwadzieścia lat temu nie do pomyślenia było to, że gry wideo mogą oferować tak piękną oprawę wizualną, jak współczesne produkcje na PS4 czy XONE. Wszędobylska pikseloza, kanciaste tekstury i rozmazane tła miały jednak swój urok. W tym zestawieniu przypomnimy najciekawsze gry retro, które dzisiaj może nie są zbyt grywalne, ale dawniej robiły furorę.

gry retro

Retro gry na PC i konsole – tymi produkcjami zachwycali się gracze

Z grami wideo mam już do czynienia od 1994 roku i od tamtej pory regularnie gram na nowych platformach. W zestawieniu wymieniłem dziesięć tytułów, które do dzisiaj wspominam z wielkim uśmiechem na twarzy. Oczywiście nie jest to kompletna lista najlepszych starych gier, ale tak naprawdę nie da się stworzyć uniwersalnego wariantu, ponieważ jest to kwestia bardzo indywidualna.

Sprawdź także: mmorpg ranking.
  1. Cannon Fodder
  2. Metal Gear Solid
  3. Super Mario Bros. 3
  4. Tony Hawk’s Pro Skater 2
  5. Teenage Mutant Ninja Turtles III: The Manhattan Project
  6. Syphon Filter 3
  7. Duke Nukem 3D
  8. The Legend of Zelda
  9. Fighting Force
  10. Destruction Derby 2

Cannon Fodder – 1993 r.

Jedną z pierwszych gier, jaką uruchomiłem na mojej Amidze 600 było właśnie Cannon Fodder. Miałem farta, ponieważ okazał się to być jeden z lepszych tytułów dostępnych w ogóle na tym kultowym komputerze.

Rozgrywka polegała na kierowaniu poczynaniami małej grupki żołnierzy, których po śmierci traciliśmy na zawsze. Była to jedna z pierwszych gier, w jakiej miałem do czynienia z permadeath i muszę przyznać, że było to wtedy bardzo bolesne. Zwłaszcza, że groby straconych wojaków widniały przez cały czas na ekranie głównym pomiędzy misjami.

Metal Gear Solid – 1999 r.

Kiedy grałem po raz pierwszy w Metal Gear Solid nie ogarniałem zbytnio fabuły ze względu na barierę językową. Nie przeszkadzało mi to jednak w cieszeniu się fantastycznym gameplayem oraz gęstą atmosferą towarzyszącą przygodom Solid Snake’a.

Już za dzieciaka czułem, że mam do czynienia z czymś wyjątkowym i tylko utwierdziłem się w tym przekonaniu, kiedy po raz kolejny grę zaliczyłem parę lat później. Do dzisiaj serię Metal Gear Solid traktuję jako moją ulubioną i żałuję, że Konami rozstało się z Hideo Kojimą, przez co marka praktycznie trafiła do kosza.

Super Mario Bros. 3 – 1991 r.

Oryginalny Super Mario Bros. to super gra, lecz jej gameplay był dosyć mocno ograniczony. Zdecydowanie bardziej przemawiała do mnie trzecia część, w której twórcy znacząco rozbudowali rozgrywkę.

Plansze były ciekawiej zaprojektowane, a główny bohater na swojej drodze napotykał liczne power upy dające mu zdolności latania, szybszego pływania czy rzucania młotkami. O wiele lepiej niż w „jedynce” prezentowała się także bardziej szczegółowa oprawa wizualna.

Tony Hawk’s Pro Skater 2 – 2001 r.

Przełom XX i XXI wieku to w Polsce czas prosperity dla kultury skate’owej. Każdy dzieciak chciał jeździć na desce, a rewelacyjna gra Tony Hawk’s Pro Skater 2 tylko nakręcała tę machinę. Razem z kumplami i bratem godzinami zagrywaliśmy się w ten tytuł.

Następnie wychodziliśmy na ulicę i próbowaliśmy wykonywać te same tricki (bez sukcesów…), co Rodney Mullen, Chad Muska czy Eric Koston. Produkcja kupczyła graczy również świetnym soundtrackiem, w którym znalazły się kawałki takich kapel, jak Papa Roach lub Rage Against the Machine.

Teenage Mutant Ninja Turtles III: The Manhattan Project – 1992 r.

Serial animowany o Wojowniczych Żółwiach Ninja to klasyka lat 90. ubiegłego wieku. Na fali popularności kreskówki powstało wiele gier wideo, w tym mój ulubiony The Manhattan Project.

Dwóch graczy mogło wcielić się w Leonarda, Michelangela, Donatella i Raphaela, a następnie wziąć udział w widowiskowych pojedynkach z Klanem Stopy. Na graczy czekał szereg fajnie zaprojektowanych poziomów, wpadająca w ucho muzyka oraz wymagające starcia z bossami.

Syphon Filter 3 – 2001 r.

Jeśli wychowaliście się z pierwszym PlayStation, to z pewnością tak samo jak ja ubolewacie nad tym, że marka Syphon Filter odeszła w zapomnienie. Bardzo żałuję, że Sony nie kontynuuje tego fantastycznego cyklu, ponieważ dawniej były to jedne z lepszych strzelanek TPP dostępnych na rynku. Najbardziej godna uwagi była natomiast część trzecia, w której Gabe Logan razem ze swoim zespołem wplątał się w międzynarodowy spisek.

Sprawdź również TOP 10 gier na PlayStation.

Duke Nukem 3D – 1996 r.

W 1996 roku byłem zdecydowanie zbyt młody, żeby grać w Duke Nukem 3D. Na szczęście rodzicie nie mieli jeszcze takiej wiedzy o branży gier, jak teraz, dzięki czemu dzieciakom znacznie łatwiej było łupać w produkcje dla dorosłych. A trójwymiarowe przygody nieustraszonego Duke’a zdecydowanie do takich się zaliczały.

Krew tryskała na wszystkie strony, striptizerki przyjmowały pieniądze z pikselowatym uśmiechem na twarzy, a główny bohater wygłaszał cringe’owe komentarze, których nie powstydziliby się nawet najwięksi twardziele kina akcji.

The Legend of Zelda – 1986 r.

Marka The Legend of Zelda przeszła długą drogę i cały czas plasuje się na szczycie najlepiej ocenianych gier w historii. Pierwsza odsłona z 1986 roku dzisiaj może wydawać się archaiczna, ale dawniej zachwycała swoją złożonością i wielkością świata.

Tytuł udało mi się dawniej ukończyć wyłącznie dzięki pomocy starszego kuzyna, który w notatniku, niczym prawdziwy kartograf, rysował mapy odpowiadające odkrytym lokacjom w grze.

Fighting Force – 1997 r.

Twórcy Fighting Force udowodnili, że popularny na automatach gatunek beat ‘em upów doskonale sprawdza się także w trójwymiarowym środowisku. W produkcji studia Core Design gracze mogli przejąć kontrolę nad jednym z czterech wojowników, którzy okładali się na pięści z przeciwnikami. Pikanterii dodawała możliwość podnoszenia przedmiotów, dzięki czemu gra zyskiwała na widowiskowości.

Destruction Derby 2 – 1997 r.

Do dzisiaj mam w głowie obraz siebie sprzed ponad dwudziestu lat, kiedy podczas grania w Destruction Debry 2 na PS One słuchałem na kaseciaku płyty „Amerciana” zespołu The Offspring.

Punkowa muzyka doskonale pasowała do gameplayu tej nietypowej gry wyścigowej, w której liczyło się przede wszystkim rozwalenie pojazdów konkurentów. Model zniszczeń samochodów robił wtedy kolosalne wrażenie.

Autor: Łukasz Morawski