Wątpliwy warsztat scenopisarski zawsze można przykryć sprawną reżyserią, lecz niestety tak się nie stało w najnowszej odsłonie kinowych przygód mutantów. Pech chciał (a raczej Fox), że to właśnie Kimberg zasiadł na stołki reżyserskim. Jest to jednocześnie jego pierwsza styczność z tą funkcją, co niestety bardzo widać. Szkoda, że producenci postanowili powierzyć finał prawie dwudziestoletniej serii osobie, którą na dobrą sprawę można nazwać amatorem.
Jeśli dołożymy do tego problemy produkcyjne oraz bezsensowny pomysł na całkowitą zmianę zakończenia, to jawi nam się obraz nieuchronnej katastrofy. Dokrętki zrobiono podobno dlatego, że oryginalna wersja była zbyt zbieżna z innym filmem superbohaterskim wydanym w tym roku. Kompletnie nie kupuję takiej argumentacji – jest ona najzwyczajniej w świecie głupia. Obstawiam, że prawdziwy powód leżał gdzieś indziej, ale o tym dowiemy się może dopiero za jakiś czas.
Żałuję, że finał został zrealizowany w tak nieprzemyślany sposób, ponieważ drzemał w nim ogromny potencjał. Jasne, „X-Men: Apocalypse” był bardzo słabym dziełem, ale tego nie można już powiedzieć o „X-Men: Przeszłość, która nadejdzie” oraz „X-Men: Pierwsza klasa”. Zwłaszcza ten drugi film udowodnił, że da się opowiedzieć historię o mutantach, która będzie z jednej strony widowiskowa, a z drugiej poruszy istotne dla tych bohaterów problemy. „Mroczna Phoenix” tak naprawdę nie ma nic ciekawego do zaoferowania.
Ograniczenia budżetowe to nie jedyny problem filmu
Sceny walki są zrealizowane w fatalny sposób – brak im jakiejkolwiek finezji oraz epickości.
Zakończenie z pojedynkiem w wagonach pociągu to potwarz dla wszystkich poprzednich filmów z serii. Widać, że twórcy zlepiali finał naprędce, a przy tym bardzo szczędzili na budżecie. Ostatnie starcie było całkowicie pozbawione emocji, ponieważ w żadnym momencie nie czuło się stawki, o jaką toczyła się gra. Wynika to głównie z tego, że Jean Grey nie była tak naprawdę antagonistką, tylko jakąś kosmiczną rasą noname’ów, o której nic nie wiedzieliśmy. Co więcej, producenci tak bardzo poskąpili kasy na film, że obca cywilizacja przez cały czas występuje w ludzkiej formie. W efekcie, potężni X-Meni tłuką się z bandą ludzi, a widz nie ma pojęcia, co tu się właściwie wyrabia.