Cieszy to, że w „Mordhau” znalazło się miejsce dla wszystkich trzech trybów, ponieważ każdy oferuje inne doświadczenia, ale nie ukrywam, że do gustu najbardziej przypadł mi Frontline, w którym rozgrywka wydaje się mieć najwięcej wspólnego ze średniowiecznymi bataliami. Szkoda tylko, że walka z konia i przy użyciu maszyn oblężniczych, nie daje tyle frajdy, co walka na miecze. Niestety, te dwa elementy wymagałyby dodatkowych szlifów. Same mapy są różnorodne, nie tylko pod względem stylu, ale także topografii i architektury. Zaprojektowane z pomysłem, dzięki czemu rozgrywka nie nuży się. Tym, co jednak przykuje graczy na długie miesiące i przesądzi o sukcesie gry, będzie dalsze wsparcie twórców i nowa zawartość.