Zazwyczaj na gorące premiery gier czekamy miesiącami (a nawet latami!), śledzimy wypowiedzi twórców oraz oglądamy materiały wideo, jakie trafiły do Sieci. Czasami jednak twórcy nie bawią się w niepotrzebną i długą kampanię marketingową, tylko atakują graczy z zaskoczenia. Tak właśnie zrobił Ubisoft przy okazji darmowej gry Hyper Scape. O produkcji dowiedzieliśmy się trochę ponad miesiąc przed premierą, a mimo to gra zdołała zrobić małe zamieszanie w branży. Dlaczego? ponieważ otrzymaliśmy kolejnego, bardzo dopracowanego reprezentanta Battle Royale.
Jak już wspomniałem we wstępie, Hyper Scape próbuje wyrwać kawałek tortu, który praktycznie w pełni należy do twórców Fortnite'a. Gra jednak jest na tyle różna od dzieła Epic Games, że dalsze porównywanie niczemu nie będzie służyło. Jasne, obie produkcje działają na podobnych zasadach, lecz Ubisoft postanowił przemodelować pewne mechaniki oraz wprowadzić własne unikatowe rozwiązania, jakich nie znajdziecie w konkurencyjnych tytułach.
Akcja gry została osadzona w 2054 roku i rozgrywa się w wirtualnej rzeczywistości. Ludzie z całego świata szukają interesujących rozrywek, a jedną z nich są starcia pomiędzy graczami na ulicach miasta Neo Arcadia. Jest to w sumie ciekawy koncept, ponieważ w pewnym sensie twórcom udało się całkowicie zniwelować brutalność. Wszakże nie zabijamy ludzi, tylko ich cyfrowe awatary.
Podobnie, jak w innych grach Battle Royale, tutaj również jesteśmy rzucani na ogromną mapę, na której musimy znaleźć wyposażenie, a następnie walczyć o przetrwanie. Twórcy początkowo przygotowali dwa tryby (solo i drużynowy), ale w międzyczasie zadebiutowały też Wojny Frakcji, w których gracze dzielą się na cztery duże zespoły.
Eksploracja świata gry i walka wyróżnia się od innych gier tego typu za sprawą mocno wertykalnych lokacji. Neo Arcadia składa się przede wszystkim z ogromnych budynków, torów umieszczonych w powietrzu i innych pionowych elementów. Do tego należy dołożyć możliwość robienia podwójnego skoku, niczym w klasycznych platformówkach i brak otrzymywania obrażeń po spadnięciu z wysokości.
Dzięki temu starcia wymagają od gracza kompletnie innego podejścia niż np. w Call of Duty: Warzone czy Apex Legends. Do tego należy dołożyć ciekawą mieszankę klasycznych broni ze sprzętami rodem z Unreal Tournament, a także możliwość korzystania z tzw. hacków. To wszystko sprawia, że Hyper Scape jest fajnym powiewem świeżości, nawet dla osób, które zjadły zęby na innych grach Battle Royale.
Sprawdź również przegląd najlepszych gier Battle Royale.
Ta zasada dotyczy wszystkich gier Battle Royale. Tylko dzięki nieustannemu przemieszczaniu się będziecie w stanie znaleźć przeciwników do odstrzelenia oraz lepsze wyposażenie, które może wam pomóc w późniejszych fazach starć, gdy na arenie zostanie kilku graczy.
W Hyper Scape macie możliwość skakania na wysokie budynki, a także spadania z ogromnych wysokości bez otrzymywania obrażeń. Przydaje się to zwłaszcza podczas ucieczki przez przeważającymi siłami wroga.
Po pierwszym uruchomieniu gry traficie do samouczka, w którym możecie złapać wszystkie dostępne w grze rodzaje broni. Zatrzymajcie się w tym miejscu na chwilę i sprawdźcie dokładnie, jak działa każdy ze sprzętów. W ten sposób będziecie wiedzieli, jak zachować się na polu bitwy oraz czy warto ryzykować podniesieniem danego wyposażenia, gdy w pobliżu czai się wróg.
Twórcy w bardzo ciekawy sposób podeszli do tematu ulepszania wyposażenia. W Hyper Scape nie możecie samemu dokładać nowych celowników, większych magazynków, itp. Zamiast tego dokonujecie fuzji, która następuje po kolejnym podniesieniu tej samej broni. Dzięki temu zwiększają się jej parametry, co oczywiście bardzo ułatwia drogę do wygranej. Upgrade'owanie wyposażenie dotyczy także hacków.
Podczas rozgrywki możecie mieć przy sobie wyłącznie dwa hacki, które odpowiednio wykorzystane, mogą wam dać ogromną przewagę na polu bitwy. Niektóre hacki odpowiadają za leczenie, inne ułatwiają wykrycie pozycji przeciwnika, a kolejne umożliwiają wybudowanie bardzo dużego muru obronnego.
Jeżeli jakiś hack wam nie odpowiada, to możecie wymienić go na inny. Pamiętajcie tylko, żeby korzystać z nich z głową, ponieważ po użyciu są nieaktywne przez kilka (a nawet kilkanaście) sekund.
Twórcy przygotowali trzy rodzaje rozgrywek: Drużyna, Solo oraz Wojny Frakcji. Solo to oczywiście klasyczne rozgrywki Battle Royale, w których stu graczy zostaje rzuconych na mapę i musi walczyć o przeżycie.
Ciekawiej prezentuje się tryb Drużyna. W tym przypadku gracze podzieleni są na trzyosobowe zespoły, które muszą ze sobą współpracować, żeby przetrwać. Po powaleniu jednego z członków ekipy, można przywrócić go do życia za sprawą specjalnych platform. Myk polega na tym, że poległy gracze musi najpierw do nich dotrzeć w formie cyfrowego echa.
Najbardziej emocjonujące są natomiast Wojny Frakcji, które dosyć mocno odchodzą od idei Battle Royale. W tym przypadku gracze dzielą się na cztery duże frakcje, w ramach których dodatkowo ustawieni są w trzyosobowych grupkach. Mecz wygrywa ta frakcja, która jako jedyna pozostanie na polu walki. Żeby jednak do tego doszło, poszczególni członkowie muszą współpracować ze sobą na poziomie mniejszych grup, a jednocześnie wspierać działania kolegów i koleżanek z całej frakcji.
Autor: Łukasz Morawski