Po dwóch latach od debiutu w programie wczesnego dostępu platformy Steam, GTFO w końcu ujrzała światło dzienne. Jeżeli tytuł ten nic wam nie mówi, już spieszę z wyjaśnieniem. GTFO to czteroosobowa sieciowa strzelanka z elementami survival horroru. Na pierwszy rzut oka to wariacja na temat Back4Blood i Aliens: Fireteam. Kiedy jednak pochylimy się nad produkcją studia 10 Chambers nieco niżej, dostrzeżemy, że wyróżnia się ona na tle konkurencji kilkoma ciekawymi pomysłami. Jeżeli chcecie dowiedzieć się jakimi, czytajcie dalej.
Akcja GTFO toczy się w tajemniczym więzieniu, którym zarządza nie mniej tajemniczy Strażnik. Co jakiś czas istota ogłasza nowy nakaz pracy i wysyła swoich "podopiecznych" na śmiertelnie niebezpieczną ekspedycję. Więźniowie, w których się wcielamy, pokonują kolejne poziomy zniszczonego ośrodka badawczego, wykonują pomniejsze misje i zbierają konieczny do przeżycia we wrogim środowisku ekwipunek. Zarys fabuły nie wygląda może zbyt oryginalnie, ale realizacja pomysłu w pełni to rekompensuje.
Pierwszym elementem, który zwrócił moją uwagę, są przeciwnicy, z jakimi przyjdzie się nam mierzyć. Pokraczne monstra czyhają w cieniu w uśpieniu lub przemierzają puste korytarze kompleksu badawczego. Jeżeli zdecydujemy się je zaatakować, musimy liczyć się z konsekwencjami. Wystrzał z broni, a nawet nieostrożny ruch, mogą sprawić, że potwór wezwie swoich pobratymców. Pojedynczo nie stanowią oni zwykle problemu, ale w grupie mogą spacyfikować całą drużynę dosłownie w kilkadziesiąt sekund. Zalecane jest zatem, aby pojedynczych przeciwników lub małe ich grupy, likwidować po cichu, powoli postępując do przodu. Wrogowie występują w różnych gatunkach, a każdy z nich wymaga trochę innego podejścia, dzięki czemu nigdy nie narzekałem na brak wrażeń.
Jakby tego było mało, co jakiś czas natrafiamy na sekcje, które wymagają włączenia alarmu, aby móc kontynuować misję. Kiedy ten rozlegnie się w pustych korytarzach ośrodka badawczego, przeciwnicy bez litości szturmują nasze pozycje i jedynie odpowiedni sprzęt oraz dobra koordynacja są w stanie zapewnić nam przeżycie. Skoro już o ekwipunku mowa, to warto wspomnieć o tym, że do naszej dyspozycji twórcy oddali całkiem pokaźny arsenał broni lekkiej i ciężkiej, broń do walki wręcz oraz różnego rodzaju narzędzia specjalne, takie jak na przykład automatyczny karabin wartowniczy, wyrzutnia kleju czy wyrzutnia min. Poza tym, możemy korzystać między innymi ze światła chemicznego, rozpraszacza dymu, automatycznego wytrycha i kilku innych. Przestrzeń ekwipunku jest ograniczona, dlatego musimy decydować, co może się nam przydać bardziej, a co mniej.
Tym, co jednak urzekło mnie w GTFO chyba najbardziej, nie są ani potwory, ani pukawki, ale... konsole. Tak jest! Wzrok was nie myli. Mówię o najzwyklejszych komputerach porozrzucanych po każdym poziomie gry. Co w nich takiego wyjątkowego? Twórcy postawili na nieco bardziej "organiczne" doświadczenie od klasycznego "wciśnij klawisz E, aby użyć". Korzystanie z konsol przypomina pracę na komputerze z systemem MS-DOS. Gracze wykorzystują proste polecenia tekstowe wprowadzane za pośrednictwem klawiatury do odnajdywania celów misji i elementów ekwipunku. Trudno to oddać na papierze, więc musicie uwierzyć mi na słowo, że rozwiązanie to buduje duszny i ciężki klimat sci-fi, a do tego sprawia, że nasze ekspedycje idą znacznie sprawniej.
Pomysł na ekspedycje również intryguje. Studio 10 Chamber cyklicznie wprowadza do gry nowe poziomy i jednocześnie kasuje stare. W praktyce oznacza to, że chociaż nikt nie stoi nad nami z zegarkiem w ręce, w dłuższej perspektywie należy się spieszyć. Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę, że każda ekspedycja składa się z co najmniej kilku rozległych poziomów.
W kwestii oprawy audiowizualnej nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pochwalić twórców. Chociaż GTFO stworzono na silniku Unity, grafika prezentuje się bardzo dobrze. Nie mam tutaj jednak na myśli jedynie liczby polygonów, ale raczej sugestywny klimat, jaki ekipie 10 Chamber udało się stworzyć. Świetnym dopełnieniem warstwy wizualnej jest dźwięk. Pobliskie dudnienie czy odległy łomot w połączeniu ze spowitymi w mroku i mgłą pomieszczeniami sprawią, że z duszą na ramieniu będziecie eksplorować kolejne zakamarki zniszczonego ośrodka badawczego.
Jeżeli myślicie o wskoczeniu do świata GTFO, muszę was ostrzec! Produkcja studia 10 Chamber powstała z myślą o czterech (ani jednego więcej, ani jednego mniej) graczach. Poziom trudności gry nie skaluje się, więc gra w pojedynkę, a nawet z botami, mija się raczej z celem. Przed rozpoczęciem rozgrywki musicie albo zebrać drużynę przyjaciół, albo odwiedzić kanał gry na Discordzie.
Pomimo tego, że na pierwszy rzut oka GTFO nie różni się specjalnie od innych przedstawicieli gatunku kooperacyjnych strzelanek survivalowych, twórcom udało się stworzyć oryginalne połączenie. Ciężka i duszna oprawa audiowizualna, straszni wrogowie i ciekawa mechanika terminali sprawiają, że warto dać grze szansę. Koniecznie razem ze znajomymi, ponieważ w pojedynkę lub z botami, tytuł może okazać się zbyt wymagający dla samotnego gracza.
W grudniu 2019 roku GTFO weszło do programu wczesnego dostępu platformy Steam. Premiera pełnej wersji miała miejsce 10.12.2021.Tytuł dostępny jest wyłącznie na PC. GTFO można zakupić za pośrednictwem platformy Steam.
Jeżeli grasz w pojedynkę, koniecznie znajdź towarzyszy broni. Dobrym miejscem do rozpoczęcia poszukiwań będzie oficjalny kanał GTFO na Discordzie. Jeżeli nadal masz problem, pomyśl o zmianie sprzętu, zarówno twojego, jak i kompanów. Większa różnorodność uzbrojenia umożliwi wam lepszą adaptację do środowiska gry. Nie warto też atakować uśpionych potworów, ponieważ mogą przywołać sojuszników. Znacznie lepiej będzie je obserwować. Kiedy nauczysz się, kiedy i jak na twoje poczynania reagują przeciwnicy, znacznie łatwiej będzie ci oczyszczać kolejne pomieszczenia.
Ekspedycje, w których gracz bierze udział, składają się z kilku etapów. W zależności od liczby podejść, ich przejście może zająć od kilku do kilkunastu godzin. Twórcy regularnie dodają do gry nowe ekspedycje i kasują stare, więc warto co jakiś czas wracać, aby zobaczyć, co przygotowali.
Grę do testów dostarczyłą firma Kool Things, za co serdecznie dziękuję!
Autor: Dawid Sych