FromSoftware to zdecydowanie jeden z ważniejszych producentów ostatnich lat, który miał ogromny wpływ na branżę grową. Japończycy nie powiedzieli jednak ostatniego słowa, tylko cały czas próbują nowych rozwiązań, mając nadzieję na osiągnięcie jeszcze większego sukcesu. Czy przy okazji Elden Ring udało się osiągnąć ten cel? O tym przekonacie się z dalszej części tekstu.
Moją relację z grami FromSoftware i soulslike’ami innych producentów opisałbym jako dosyć osobliwą. Z jednej strony kompletnie nie czekam na premiery tego typu gier, ale gdy już takowe nastąpią, to ciężko jest odejść od ekranu. Wszystko zaczęło się od Bloodborne’a, czyli produkcji którą początkowo znienawidziłem, a ostatecznie obdarowałem tak duża miłością, że do dzisiaj siedzi mi w głowie. Choć bardzo doceniam cykl Dark Souls, to jednak opowieść o Yharnam i jego mieszkańcach do dzisiaj jest moim ulubionym dziełem japońskiego dewelopera. Najpierw miałem nadzieję, że pałeczkę przejmie Sekiro: Shadows Die Twice, ale się nie udało. Czy w takim razie Elden Ring było w stanie zrzucić Bloodborne z tronu? Nie.
Kup Elden Ring PS5 na Ceneo.pl!
Nie zrozumcie mnie źle – kocham to, co Japończykom udało się osiągnąć przy okazji Sekiro oraz Elden Ring, jednakże to właśnie Bloodborne oczarował mnie fantastyczną oprawą wizualną (zasługa ekskluzywności dla PS4), klimatem, historią oraz art designem. Najnowsze dzieło FromSoftware niestety pod tym względem jest daleko w tyle. W dalszym ciągu mamy do czynienia z fantastycznymi widokami i interesującymi projektami miejscówek, jednakże przez większość czasu odnosiłem wrażenie, że wszystko to już wcześniej widział w serii Dark Souls i to w lepszym wydaniu. Jednocześnie ogólna jakość grafika jest co najwyżej przeciętna, zwłaszcza, jeśli zestawimy ją z niedawno wydanym Horizon Forbidden West, czy starszym o dwa lata remakem Demon’s Souls. Do tego należy dodać fakt, że premierowa wersja gry potrafi niekiedy tracić płynność, co w przypadku wersji na PlayStation 5 absolutnie nie powinno mieć miejsca.
Domyślam się, ze powyższe akapity nie napawają optymizmem, lecz chciałbym zakomunikować, że praktycznie nie mam już żadnych negatywnych uwag do tego tytułu. Reszta zawartości przygotowana przez twórców to klasa sama w sobie. Gameplay w dalszym ciągu jest bardzo wymagający i zmuszający graczy do nieustannego treningu oraz próbowania nowych rozwiązań. Pod tym względem to stare dobre soulsy, które rozkochały w sobie miliony graczy na całym świecie. FromSoftware w końcu postanowiło jednak wprowadzić nieco bardziej rewolucyjne rozwiązania, mogące wynieść ich gry na zupełnie nowy poziom. Studio wykombinowało sobie to w taki sposób, żeby zaczerpnąć masę mechanik z Dark Souls 3, dodać do tego szczyptę Sekiro, a następnie podlać popularnym w ostatnich latach sosem, znanym jako „open world”.
Na szczęście producent nie poszedł w kierunku gier pokroju Assassin’s Creed Valhalla, gdzie pytajników na mapie jest tak dużo, że można dostać od tego zawrotu głowy. Mapa w Elden Ring jest przeogromna i niemalże kompletnie pozbawiona jakichkolwiek znaczników – ograniczając się wyłącznie do punktów łaski (odpowiednik ognisk z Dark Souls), miejsc fabularnych oraz ikon ustawionych przez graczy. Jeżeli graliście w The Legend of Zelda: Breath of the Wild, to już wiecie, w jakim kierunku to zmierza.
Podobnie jak w przeboju Nintendo, tutaj również mamy ogromną swobodę w zwiedzaniu świata gry i tylko od nas zależy, w jaki kierunku się udamy. Zapewniam, że warto zaglądać we wszystkie kąty, ponieważ można natrafić na ukryte lochy, opcjonalnych bossów (czasami trochę powtarzalnych, ale trudno…), przydatne przedmioty i inne atrakcje. Eksploracja mapy to zdecydowanie jeden z lepszych elementów Elden Ring, dający graczowi poczucie kształtowania historii na własnych zasadach.
Ze względu na ogromną powierzchnię terenu, deweloper zdecydował się na zaimplementowanie wierzchowca, z którego pomocą można szybciej przemieszczać się z punktu do punktu oraz wskakiwać na wysokie góry, wykorzystując do tego celu specjalne podmuchy wiatru. Koń nie służy wyłącznie za środek transportu, ale może także brać czynny udział podczas starć z niektórymi bossami oraz zwykłymi przeciwnikami. Starcia z wykorzystaniem Strugi są niesamowicie efektowne, zwłaszcza, że możemy atakować z jego grzbietu na kilka sposobów. Czasami jednak warto zeskoczyć z kucyka, żeby spróbować pokonać przeciwników w nieco bardziej niekonwencjonalny dla gatunku sposób.
Studio FromSoftware wykorzystało system skradania, z jakim mieliśmy wcześniej do czynienia w Sekiro. W tamtej grzej ciche eliminowanie przeciwników działało fantastycznie, ale tutaj sprawdza się jeszcze lepiej, co jest oczywiście zasługą otwartego świata i konstrukcji lokacji (głównie mniejszych, pobocznych). W wielu przypadkach mamy możliwość zakradnięcia się do oponentów z każdej strony świata, załatwiając w ten sposób całą osadę bez podniesienia alarmu. Oczywiście jest to opcjonalne rozwiązanie, które zależy tylko i wyłącznie od waszego stylu gry oraz tego, jaką klasą postaci gracie i z jakiego sprzętu korzystacie. Gameplay daje użytkownikom ogromne pole do manewru, dzięki czemu każdy może przejść ten tytuł na swój sposób.
Otwarty świat jest super, ale jednak od zawsze siłą gier tego producenta były skrzętnie zaprojektowane poziomy, stanowiące swego rodzaju labirynt, z ukrytymi przejściami, skrótami itp. Na szczęście takich lokacji nie zabrakło w Elden Ring! W dalszym ciągu musimy zwiedzać potężne zamczyska i inne charakterystyczne dla soulsów gatunki. W takich sytuacjach można się poczuć, jak podczas grania w Dark Souls, gdzie rozgrywka na jakiś czas staje się bardziej liniowa, a korytarzowe lokacje wymagają większego skupienia ze względu na mniejszy zakres ruchów.
Podobało mi się też to, że twórcy w końcu zdecydowali się na przygotowanie większej liczby punktów odrodzenia, umieszczając je chociażby bezpośrednio przez bossami, co w pewien sposób doskonale zgrywa się z otwartością świata gry. W poprzednich produkcjach FromSoftware po dotarciu do dotarciu do potężnych przeciwników skrywających się za mgłą, zmuszeni byliśmy do ciągłego powtarzania starcia, aż w końcu osiągaliśmy sukces. Jeśli chcieliśmy polepszyć statystyki bohatera, to konieczne było grindowanie punktów doświadczenia w lokacjach, które już wcześniej przeczesaliśmy. W Elden Ring nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zrobić sobie wytchnienie od bossa i wyruszyć na kilkugodzinną wyprawę w celu odkrycia sekretów mapy.
Elden Ring to bardzo ciekawa produkcja, która rozkocha w sobie wszystkich miłośników soulsów. Zespół FromSoftware całkowicie zrewolucjonizował ten gatunek, wyznaczając dla niego nowy kierunek. Jednocześnie jest to tytuł stworzony również z myślą o nowicjuszach, ponieważ daje znacznie więcej swobody, dzięki czemu mniej doświadczeni gracze mogą na luzie pozwiedzać jedną z pierwszych krain, żeby w pełni zapoznać się z podstawowymi mechanikami i systemem walki. Aczkolwiek trzeba mieć z tyłu głowy, że pokonanie głównych bossów nadal stanowi spore wyzwanie. Cóż, taki urok tych gier!
Grę do testów dostarczyła firma Cenega, za co serdecznie dziękuję!
Studio FromSoftware postawiło na multiplatformowość swojego dzieła, dlatego w Elden Ring zagramy zarówno na komputerach osobistych jak i konsolach starej oraz nowej generacji. Mowa oczywiście o takich sprzętach jak PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox One i Xbox Series X|S.
Produkcja trafiła do sprzedaży 25 lutego 2022 roku na wszystkich planowanych platformach. Grę możecie kupić w edycji cyfrowej, a także pudełkowych, które znajdziecie m.in. na Ceneo.pl.
Źródło grafiki: Materiały prasowe FromSoftware