Data modyfikacji:

Dying Light: Platinium Edition. Polski hit debiutuje na Nintendo Switch

Techland to ceniona polska firma, która zajmuje się tworzeniem gier wideo już od 1995 roku. Studio ma na swoim koncie kilka naprawdę udanych serii, lecz tak naprawdę dopiero Dying Light sprawiło, że producent odniósł duży, światowy sukces. Obecnie wyczekujemy premiery oficjalnej kontynuacji, dlatego też warto ten czas umilić sobie powtórką pierwszej odsłony cyklu. Dobrze się składa, ponieważ gra trafiła do sprzedaży w wersji na Switcha. Tylko, czy konsola Nintendo nie jest zbyt słaba dla tego tytułu? O tym przekonacie się z dalszej części tekstu.

Polecamy: Polskie gry. Najciekawsze rodzime tytuły

dying light nintendo switch

Premiera Dying Light na Nintendo Switch

Najważniejsze dotychczas dzieło Techlandu zadebiutowało pierwotnie 27 stycznia 2015 roku na komputerach osobistych oraz platformach PlayStation 4 i Xbox One. Studio zapowiedziało, że ma w planach przygotowanie także edycji na konsole nowej generacji (PlayStation 5 i Xbox Series X|S), ale pierwszeństwo otrzymało wydanie dedykowane Nintendo Switch. Dying Light: Platinium Edition dostępne jest w sprzedaży od 19 października 2021 roku w polskiej wersji językowej.

Bogate wydanie pudełkowe Dying Light na Nintendo Switch

Firma Techland, we współpracy z Cenegą (polski wydawca), przygotowała również niezwykle interesujące pudełkowe wydanie, które znacząco wyróżnia się na tle innych gier na Nintendo Switch. W pudełku nie tylko znajdziecie kartridż z grą, ale także kilka ciekawych fizycznych dodatków, jak np. naklejki z logo Dying Light, klimatyczny poradnik surwiwalowy oraz mapę dzielnic miasta Harran. Całość została natomiast zapakowana w ekskluzywne kartonowe opakowanie.

Zawartość Dying Light: Platinium Edition

Jeżeli dotychczas nie mieliście do czynienia z Dying Light to teraz pojawiła się idealna okazja, żeby nadrobić ten tytuł. Wersja na Nintendo Switch jest kompletna, co oznacza, że oferuje pełną zawartość, która dostępna była wcześniej w formie dodatków na pozostałych platformach. Decydując się na kupno Platinium Edition, otrzymujecie dostęp do pełnej wersji gry, a także dużego fabularnego rozszerzenia The Following, które kontynuuje wątek Kyle’a Crane’a. Już samo to wystarczyłoby, żeby zatrzymać was przy konsoli na jakieś pięćdziesiąt godzin, ale to oczywiście nie koniec atrakcji.

Wersja na Nintendo Switch daje także opcję odpalenia dodatku Horda Bozaka, skupiającego się przede wszystkim na wymagających wyzwaniach. Oprócz tego, Platinium Edition posiada dwie dodatkowe strefy kwarantanny (kuchnia i magazyn) oraz pakiet mistrza sztuki przetrwania, składający się na wyjątkowe stroje i uzbrojenie. A jeśli to dla was nadal za mało, to otrzymacie jeszcze kilkanaście zróżnicowanych paczek ze skórkami.

Techland nie zapomniał również o dodaniu do gry rozszerzenia Hellraid z 2020 roku. DLC powstało na bazie gry o tym samym tytule, która pierwotnie miała być całkowicie oddzielnym projektem. Twórcy stwierdzili jednak, że nie będą kontynuować prac nad tą produkcją i postanowili przemodelować ją na dodatek do Dying Light. W Hellraid trafiamy do piekielnego wymiaru, w którym zaliczamy kolejne etapy walcząc z coraz to bardziej wymagającymi przeciwnikami. Za wrogów robią tutaj kościotrupy, zombie oraz inne piekielne istoty.

Grafika i rozgrywka w Dying Light na Nintendo Switch

Jestem wielkim fanem Dying Light, dlatego z nieukrywaną przyjemnością przystąpiłem do testowania wersji na konsolę Nintendo. Oczywiście obawiałem się tego, jak gra będzie prezentować się na Switchu, ale przypomniałem sobie, że przecież ta sztuka udała się już CD Projekt RED podczas przenoszenia Wiedźmina 3 na tę platformę. Po zagraniu w dzieło Techlandu mogę nawet stwierdzić, że ten producent jeszcze lepiej poradził sobie z tym trudnym zadaniem. Oczywiście deweloper musiał iść na pewne ustępstwa, ale są one jak najbardziej akceptowalne i nie wpływają negatywnie na odbiór gry.

Pierwsze co rzuca się w oczy, to oczywiście niższa rozdzielczość oraz gorszej jakości tekstury. Czuć to zwłaszcza podczas skakania po budynkach, kiedy jesteśmy przyklejeni do ściany. Rozgrywka w Dying Light zalicza się raczej do dosyć dynamicznych, dlatego podczas zabawy raczej nie powinniście odczuć, że lokacje oferują mniej szczegółów. Bardziej widoczne jest doczytywanie się obiektów na oczach gracza, choć i tak nie jest to na tyle agresywne, żeby wybijało z rytmu. Dzięki zmniejszeniu zasięgu widzenia, twórcom udało się uzyskać względnie wysoką płynność rozgrywki, nawet na otwartych przestrzeniach, gdzie wokół głównego bohatera zbierają się zombiaki.

Nie nastawiajcie się jednak na sześćdziesiąt klatek na sekundę. Dying Light: Platinium Edition przez większość czasu działa w trzydziestu FPS-ach, aczkolwiek czasami potrafi nieco mocniej chrupnąć. Spadki płynności nie są na szczęście zbyt drastyczne, choć niekiedy mogą przeszkadzać – np. podczas korzystania z broni palnej. W ogólnym rozrachunku uważam jednak, że jak na tak rozbudowaną grę z dużym otwartym światem, twórcom udało się naprawdę bardzo dobrze poradzić z frameratem.

Pomimo pogorszenia oprawy wizualnej, Dying Light na Nintendo Switch nadal prezentuje się bardzo okazale, co jest m.in. zasługą niewielkiego wyświetlacza konsoli. Dlatego też zalecam w ten tytuł grać wyłącznie w trybie przenośnym. Skakanie po dachach i walka z żywymi trupami, to jest to, czego potrzebowali gracze spędzający dużo czasu w komunikacji miejskiej. Gdybyście jednak planowali kupić produkcję Techlandu do grania w trybie stacjonarnym, to zdecydowanie bardziej polecam wybrać edycje na pozostałe platformy, żeby w pełni poczuć magię Harran.

Grę do testów dostarczyła firma Techland, za co serdecznie dziękuję!

Autor: Łukasz Morawski