Data modyfikacji:

Dying Light 2 - recenzja. Polska gra o zombie

Polskie studio Techland już kilkukrotnie udowodniło światu, że w Polsce można tworzyć fantastyczne produkcje, o których trąbią najważniejsze media branżowe. Czy kontynuacja popularnego Dying Light również będzie mogła zaliczać się do sukcesów rodzimego dewelopera? O tym przekonacie się z dalszej części tekstu. 

Polecamy: Gry podobne do Dying Light 2

dying light 2 recenzja

Czy warto zagrać w Dying Light 2? Recenzja gry

Od kilku lat powtarzam sobie, że tematyka zombie zaczyna mnie męczyć i nie dam rady zagrać w kolejny tytuł w tych klimatach. Potem do sprzedaży trafiają produkcje pokroju drugiej odsłony Dying Light 2, a ja przyklejam się do ekranu jak glonojad i z uśmiechem na twarzy chłonę każdą sekundę rozgrywki. Trzeba przyznać, że studio Techland zna się na rzeczy, ponieważ to już kolejne niemalże takie samo dzieło tej ekipy, z którego mimo wszystko czuć powiew świeżości. Twórcy nie próbowali zbyt mocno ryzykować, tylko postawili w dużej mierze na sprawdzone rozwiązania, jedynie modyfikując część z nich bądź szlifując to, co wcześniej nie do końca zagrało.

Wejdź na Ceneo i kup Dying Light 2 PC

Zdecydowanie warto pochwalić scenariusz, który prezentuje się o wiele lepiej, niż w poprzedniej części. Oczywiście nadal historia bazuje na kliszach, dialogi bywają sztuczne i toporne, a cutscenki są fatalnie wyreżyserowane i animowane, lecz w ogólnym rozrachunku dałem się porwać przygodom Aidena, które śledziłem z nieukrywaną przyjemnością. Twórcom udało się również wykreować tętniący życiem świat, nawet jeśli fabuła traktuje o walce z nieumarłymi.

Przemierzając ulice i osady miasta Villedor, co chwilę natrafimy na NPC-ów, którzy prowadzą ze sobą dialog, wygłaszają monologi bądź biorą udział w jakichś codziennych czynnościach. A to podczas wędrówki natrafimy na ludzi modlących się przy grobie jednego z towarzyszy, a to inna grupka rozmawia o jakichś pierdołach. Pod tym względem poczułem się, jak za dawnych lat podczas ogrywania Gothica, gdzie działało to na podobnych zasadach.

Przed premierą producent dosyć pewnie komunikował, że każda decyzja fabularna będzie miała konsekwencje dla fabuły i gameplayu. Po spędzeniu przy Dying Light 2 wielu godzin jestem w stanie stwierdzić, że nie były to czcze przechwałki, tylko faktycznie mamy wpływ na to, jak wygląda świat gry oraz w jakim kierunku popchniemy poszczególne wątki. Poprzez swoje działania możemy sprawić, że jedna z frakcji przejmie kontrolę nad daną dzielnicą, dostosowując jej wygląd pod siebie oraz aktywując najróżniejsze bonusy, jak np. samochody pułapki czy tyrolki ułatwiające szybsze przemieszczanie się po dachach. To, jak będzie ostatecznie prezentowała się mapa, uwarunkowane jest tym, po której stronie barykady staniemy.

Jeśli natomiast chodzi o gameplay, to ten bazuje na identycznych założeniach, co pierwowzór. Na szczęście studio nie poszło na łatwiznę, tylko postanowiło nieco pokombinować z niektórymi elementami. Zdecydowanie na plus wypada rozwój bohatera, który faktycznie daje poczucie progresu. Na początku Aiden jest sprawnym wojownikiem, ale nie potrafi zbyt wielu sztuczek. Dopiero z biegiem gry możemy nauczyć go nawet najprostszych czynności, jakie w innych grach dostępne byłyby od początku.

Mam tutaj na myśli naukę silnego oddawania ciosu przy użyciu broni białej, wykonywanie wślizgu podczas biegu lub inne praktyczne czynności. Daje to wrażenie, jakby protagonista faktycznie rozwijał swoje umiejętności w naturalny sposób. Do tego należy dołożyć różne gadżety, które odblokowywane są z biegiem gry. Nie chcę zdradzać, o czym mowa, ale każdy z nich znacząco wpływa na gameplay.

Techland postanowił również położyć jeszcze większy nacisk na broń białą, którą dodatkowo można na wiele sposobów modyfikować. Zanim w ogóle gracze mogą wziąć do ręki strzelbę lub łuk, spokojnie minie nawet piętnaście godzin. Na szczęście wcześniej będzie można atakować przeciwników z odległości z pomocą noży do rzucania lub innych zużywalnych przedmiotów, jakie możemy samodzielnie wytworzyć.

Podczas starć mamy również możliwość posiłkowania się przedmiotami porozrzucanymi na ulicach miasta, jak np. wybuchającymi butlami z gazem bądź oszczepami. To wszystko sprawia, że starcia są o wiele ciekawsze i bardziej nieprzewidywalne, gdyż w najbardziej gorących momentach trzeba doskonale operować możliwościami manualnymi bohatera oraz jego wyposażeniem.

W drugiej części Dying Light bardzo mocno podrasowano także system dynamicznego przemieszczania się po mieście. W przypadku tej części faktycznie możemy mówić o parkourze, ponieważ protagonista jest w stanie robić prawdziwe cuda podczas przeskakiwania pomiędzy budynkami, wspinania się na wielkie wieże, czy w trakcie efektownych ucieczek przed agresywnymi przeciwnikami. Te ostatnie zdarzają się głównie podczas misji fabularnych lub nocnych eskapad, kiedy po Villedor wałęsają się bardziej zajadłe i silniejsze zombiaki. Jestem zakochany również w tym, jak twórcom udało się wykorzystać parkour do zaprojektowania zagadek środowiskowych – niekiedy trzeba naprawdę ostro kombinować, żeby dostać się do konkretnego miejsca.

Dying Light 2 to bardzo dobra produkcja, przy której można spędzić nawet ponad pięćdziesiąt godzin. Zdecydowanie nie jest to gra rewolucyjna, ale przecież nie każda musi taka być. W internecie można natrafić na opinie użytkowników borykających się z licznymi bugami, choć ciężko jest mi się pod tym podpisać, bo u mnie (na szczęście) gra działa stabilne i bez większych problemów. Dlatego też polecam zagrać w ten tytuł każdemu miłośnikowi gier postapokaliptycznych. Dla fanów pierwszej części jest to pozycja obowiązkowa.

Grę do testów dostarczyła firma Techland, za co serdecznie dziękuję!

Dying Light 2 na PC: minimalne wymagania sprzętowe

  • Procesor: Intel Core i3-9100F 3.6 GHz / AMD Ryzen 3 2300X 3.5 GHz
  • Pamięć RAM: 8 GB
  • Karta graficzna: 4 GB GeForce GTX 1050 Ti / Radeon RX 560 lub lepsza
  • Miejsce na dysku: 60 GB
  • System operacyjny: Windows 7

Dying Light 2 na PC: rekomendowane wymagania sprzętowe

  • Procesor: Intel Core i5-8600K 3.6 GHz / AMD Ryzen 5 3600X 3.8GHz
  • Pamięć RAM: 16 GB
  • Karta graficzna: 6 GB GeForce RTX 2060 / 8 GB Radeon RX Vega 56 lub lepsza
  • Miejsca na dysku: 60 GB
  • System operacyjny: Windows 10 (64-bit)

Autor: Łukasz Morawski