Fenomenalny remaster trzech pierwszych części sprawił, że firma Activision postanowiła dać zielone światło dla kolejnej odsłony, za którą miało odpowiadać studio Toys for Bob. Amerykański producent wziął się do pracy, a efekt jego starań miałem już okazję przetestować. Czy Crash Bandicoot 4 to udany sequel? O tym przekonacie się z dalszej części tekstu.
Moja przygoda z PlayStation rozpoczęła się od gry Crash Bandicoot, która zadebiutowała w 1996 roku. Praktycznie wszystko zachwyciło mnie w tym tytule, począwszy od oprawy wizualnej, poprzez wszechobecny humor, na wciągającej rozgrywce kończąc. Inni gracze również bardzo szybko polubili się z tym cyklem, co zaowocowało wysokimi wynikami sprzedażowymi prowadzącymi do wielu kontynuacji. Niestety w pewnym momencie za bardzo chciano odejść od głównych założeń oryginału, co nie skończyło się zbyt dobrze.
Marka była niemalże martwa, lecz na szczęście Activision zakasało rękawy i postanowiło ją uratować. Wydane w 2017 roku gra Crash Bandicoot N. Sane Trilogy przywróciła cykl do życia i na nowo rozkochała graczy w szalonym jamraju uzależnionym od owoców wumpa. Wydawca musiał więc iść za ciosem, co doprowadziło nas do premiery oficjalnej czwartej części. Ekipa odpowiedzialna za grę nie potraktowała tematu po łebkach, tylko oddała fanom produkcję godną dawnych odsłon tworzonych przez Naughty Dog.
Crash Bandicoot 4: It’s About Time robi to, co powinien porządny sequel – wszystkiego jest więcej, jest bardziej spektakularne i zrobione z większa pompą. Studio Toys for Bob postanowiło przygotować także produkcję, która ulega współczesnym trendom tworzenia coraz to prostszych gier. Wręcz przeciwnie, producent poszedł drogą japońskiego FromSoftware, dzięki czemu nowy Crash momentami bywa drogą przez mękę.
Oczywiście traktuję to jako zaletę! Jako fan platformówek, oczekuję od nich coraz to większego wyzwania i tak właśnie się tym razem stało. Nie ukrywam, że przy niektórych poziomach (zwłaszcza specjalnych…) nie dawałem rady i niejeden wulgaryzm wyleciał mi z ust, rozchodząc się po całym mieszkaniu. Trudno jednak było mi grę odłożyć na bok, ponieważ przepiękna oprawa graficzna i ciekawe projekty lokacji zachęcały mnie do tego, aby próbować dalej i nie składać broni.
Podobało mi się też to, że autorzy pozwolili mi przejąć kontrolę nad innymi postaciami niż Crash. W każdej chwili możemy grać jego siostrą Coco, ale okazjonalnie gracze wcielają się też w innych bohaterów posiadających własne, unikatowe zdolności. Co ciekawe, jedną z grywalnych postaci jest boss z poprzednich części, ale nie chcę wam zdradzać który, żeby nie zepsuć niespodzianki. Dzięki skakaniu pomiędzy protagonistami, gra cały czas oferuje coś nowego i skutecznie udaje jej się wymknąć przed znużeniem.
Od Crash Bandicoot 4 nie sposób się oderwać. Ta gra ma w sobie pewien magnetyzm, który przyciąga graczy już od pierwszych minut. Jeśli tak jak ja uwielbiacie tego typu produkcje, to koniecznie musicie dać szansę nowemu dziełu Toys for Bob. Oczywiście pod warunkiem, że po kilku zgonach z rzędu nie zwiniecie się w kłębek i nie będziecie łkać w poduszkę. Praise the Sun!
Sprawdź również, czy warto zagrać w Crash Team Racing Nitro-Fueled.
Poniżej znajdziecie kilka wskazówek dotyczących rozgrywki oraz innych rzeczy związanych z grą.
Czwarta odsłona serii jest znacznie trudniejsza od poprzedniczek, dlatego podczas zabawy musicie być bardzo czujni, żeby odpowiednio reagować na zagrożenia stawiane przez twórców. Na początku polecam skupić się wyłącznie na zaliczeniu poziomów, a nie zbieraniu kryształów. Poznajcie dokładnie układ plansz, a dopiero przy kolejnych podejściach próbujcie je maksować.
Gra nie wybacza błędów, więc dokładnie planujcie każdy ruch – tutaj liczy się przede wszystkim timing. Początkującym graczom zdecydowanie zalecam rozpocząć zabawę od trybu nowoczesnego, który znacząco ułatwia rozgrywkę.
Ukończenie wszystkich poziomów w czwartej odsłonie Crasha powinno wam zająć około 10 godzin. Oczywiście w tym czasie raczej nie zdobędziecie wszystkich kryształów, ani nie zaliczycie dodatkowych poziomów oraz lokacji w lustrzanym odbiciu. Koniec końców rozgrywka może wydłużyć się nawet o kilkanaście godzin.
Twórcy gry przygotowali dwa tryby rozgrywki, które można w dowolnym momencie zmieniać. Styl nowoczesny jest łatwiejszy, ponieważ macie w nim nieskończoną liczbę żyć, a po śmierci jesteście cofani do ostatniego checkpointa. W przypadku stylu retro gracze mają ograniczoną liczbę żyć, a po ich utracie zmuszeni są do powtarzania całego poziomu od nowa.
Większość skórek w grze odblokujecie poprzez zdobycie sześciu kryształów w danych poziomach. Żeby to zrobić, musicie zginąć mniej niż trzy razy, zebrać odpowiednią liczbę owoców wumpa oraz zniszczyć wszystkie skrzynie.
Dzieło studia Toys for Bob dostępne jest wyłącznie na konsolach PlayStation 4 i Xbox One. Producent nie wyklucza jednak, że gra w przyszłości trafi także na komputery osobiste oraz inne platformy. Tak chociażby było z poprzednią częścią (N. Sane Trilogy), która najpierw trafiła na PS4, a później udostępniona została też na Nintendo Switch, Xboksie One oraz pecetach.
Gra trafiła do sprzedaży 2 października 2020 roku i dostępna jest z polskimi napisami. Dystrybucją na terenie naszego kraju zajęła się firma Cenega.
Grę do testów dostarczyła firma Kool Things, za co serdecznie dziękuję!
Autor: Łukasz Morawski