Branża gier bywa niesamowicie niewdzięczna i tak naprawdę wielu twórcom ciężko jest przebić się do świadomości graczy. CD Projekt RED od początku radziło sobie dobrze, lecz potrzebowało prawie dziesięciu lat od premiery swojego pierwszego dzieła, żeby wznieść się na wyżyny popularności. Udało się to dopiero przy okazji premiery Dzikiego Gonu. O takim sukcesie może pomarzyć wielu rodzimych i zagranicznych producentów, którzy nigdy nie osiągną statusu, jak twórcy Wiedźmina. Przyjrzymy się zatem, co takiego zrobił CD Projekt RED, że dołączył do czołówki twórców gier, jak Rockstar Games czy Naughty Dog.
Polecamy: Recenzja Cyberpunk 2077
Książki Andrzeja Sapkowskiego opowiadające o przygodach Geralta z Rivii były niesamowicie wdzięcznym tematem na stworzenie gry komputerowej. Już w latach 90. XX wieku podjęto pierwsze próby stworzenia gry osadzonej w wiedźmińskim uniwersum, lecz niestety Metropolis Software na pewnym etapie musiało przerwać produkcję. Po latach na scenę wskoczył CD Projekt RED, któremu udało się zdobyć prawa do marki, dzięki czemu w 2007 roku zadebiutowała pierwsza odsłona cyklu.
Wiedźmin był stosunkowo niewielką produkcją, która kosztowała zaledwie 19 milionów złotych. Dla porównania, budżet Dzikiego Gonu przekroczył ponad 300 milionów złotych! Gra została oparta na silniku graficznym Aurora, za który odpowiadało doświadczone studio BioWare. Był to jednak dosyć stary engine o wielu ograniczeniach.
Pod względem warstwy technicznej The Witcher nie był szczególnie oszałamiający (dziwny system walki, takie sobie animacje, grafika spoko, ale bez szału), ale za to nadrabiał wciągającą fabułą i dobrze rozpisanymi postaciami. Twórcy nie zdecydowali się na powielanie historii z książek Sapkowskiego, tylko postanowili kontynuować historię Geralta, co wyszło im na dobre. Już w 2011 roku gra Wiedźmin sprzedała się w prawie 2 milionach egzemplarzy.
Dobra sprzedaż Wiedźmina zachęciła twórców do rozpoczęcia prac nad drugą częścią, która wprowadziła sporo zmian względem poprzedniej odsłony. Studio w końcu zrezygnowało z przestarzałego silnika graficznego Aurora na rzecz autorskiego RED Engine – dało to producentowi większa swobodę twórczą.
Programiści mogli dostosowywać poszczególne elementy do swoich potrzeb, a nie musieli korzystać z gotowych, często archaicznych, rozwiązań. Dzięki temu otrzymaliśmy większe obszary pozbawione loadingów, lepszą prace oświetlenia i cieni oraz widowiskowe przerywniki filmowe.
Odbiór gry stał na bardzo podobnym tonie, co w przypadku pierwszej części. W serwisie Metacritic gra Wiedźmin 2: Zabójcy Królów może pochwalić się średnią 88/100 z aż siedemdziesięciu sześciu recenzji. Wynik ten wystarczył do tego, żeby po kilku latach od premiery twórcy ogłosili, że ich produkcja dotarła do 8 milionów użytkowników.
CD Projekt RED od premiery „dwójki” miał ręce pełne roboty, bo chciał kuć żelazo póki gorące. Studio ogłosiło prace nad grą Wiedźmin: Powrót Białego Wilka, która miała być remakem pierwszej części wydanym na konsolach PS3 i X360. Niestety projektu nie udało się sfinalizować i ostatecznie trafił do kosza.
Fani uniwersum mogli natomiast bawić się przy planszówce Wiedźmin Gra Przygodowa. Ta również doczekała się swojej wirtualnej wersji. Tytuł nie był szczególnie złożony, ale idealnie sprawdzał się do wspólnej zabawy ze znajomymi (maksymalnie 4 graczy).
W styczniu 2015 roku CD Projekt RED wydał grę The Witcher Battle Arena, nad którą w dużej mierze pracował zespół Fuero Games. Tytuł reprezentował gatunek MOBA i miał być konkurencją dla niezwykle popularnego League of Legends. Niestety darmowa gra z uniwersum Wiedźmina nie przyjęła się tak dobrze jak przebój Riot Games. W związku z tym twórcy postanowili w grudniu 2015 roku całkowicie wyłączyć serwery, skazując swoje dzieło na zapomnienie.
2015 rok nie był tylko ważny dla CD Projekt RED, ale również dla całej branży gier wideo. 19 maja do sprzedaży trafił Wiedźmin 3: Dziki Gon, który do dzisiaj jest wyznacznikiem jakości dla innych twórców. Rodzime studio stworzyło grę kompletną, zachwycającą zarówno na polu fabuły, rozgrywki, jak i oprawy wizualnej. Początkowo gra borykała się ze sporymi problemami technicznymi, lecz producent na bieżąco łatał, to co mógł, dzięki czemu gracze nie musieli radzić sobie na własną rękę z problemami.
W czerwcu 2019 roku ogłoszono, że produkcja na wszystkich platformach sprzedała się w prawie 20 milionach egzemplarzy, co plasuje ten tytuł w czołówce światowego gamingu. Tak dobra sprzedaż nie powinna być jednak zaskoczeniem, ponieważ gra otrzymała świetne noty od recenzentów (średnia na Metacritic wynosi 92/100) oraz została przyjęta bardzo dobrze przez graczy. Dziki Gon otrzymał również masę nagród, w tym za najlepszą grę roku w prestiżowym plebiscycie The Game Awards.
CD Projekt RED pokazał również innym studiom, jak należy podchodzić do tematu fabularnych rozszerzeń. Dodatki „Serca z kamienia” oraz „Krew i wino” oferowały rozgrywkę na wiele godzin, dając dostęp do nowych, obszernych lokacji oraz jeszcze lepszych scenariuszy, niż w przypadku podstawowej wersji gry.
Każdy duży RPG musi mieć własną minigrę w postaci jakiejś karcianki lub gry w kości. W przypadku Dzikiego Gonu padło na autorskiego Gwinta, o którym Andrzej Sapkowski ledwie wspominał w swoich książkach. CD Projekt RED rozbudował ten segment do tego stopnia, że zaledwie kwestią czasu było, aż wyjdzie on poza Wiedźmina 3. W istocie tak się stało, a samodzielna gra pojawiła się już w 2017 roku w fazie otwartych beta testów, które trwały ponad rok.
W październiku 2018 roku oficjalnie zadebiutowała sieciowa produkcja o nazwie Gwint: Wiedźmińska gra karciana, w którą można było zagrać na komputerach osobistych oraz konsolach PlayStation 4 i Xbox One. W kolejnych latach gra trafiła też na urządzenia mobilne z systemami operacyjnymi iOS oraz Android. Twórcy regularnie aktualizują produkcję o nowe rozszerzenia – w grudniu 2020 roku zadebiutował już szósty dodatek o podtytule Wiedźmini. Warto dodać, że Gwint jest dystrybuowany w modelu free to play.
Powiedzenie „kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana” w przypadku gry Wojna Krwi: Wiedźmińskie opowieści jest mocno nietrafione. CD Projekt RED w 2018 roku postanowił wypuścić do sprzedaży nietypowy projekt, będący połączeniem gwintowych mechanik z RPG, w którym akcje obserwowaliśmy z rzutu izometrycznego. Produkcja sama w sobie była bardzo udana – oferowała świetną historię skupioną na królowej Meve oraz zapewniała wciągający na wiele godzin gameplay.
Niestety gracze nie podzielali entuzjazmu recenzentów i nie kupowali tak ochoczo gry, jak wymarzyłoby to sobie studio. W jednym z raportów finansowych grupy kapitałowej CD Projekt pojawiła się wzmianka o tym, że Wojna Krwi sprzedała się poniżej oczekiwań twórców. Przyczyn mogło być kilka – premiera wyłącznie na GOG.com, taki sobie marketing lub gatunek, jaki reprezentuje gra (karcianki nie są zbyt popularne).
O tym projekcie usłyszeliśmy po raz pierwszy w 2012 roku, a przesuwanie jego premiery urosło do rangi internetowego memu. Cyberpunk 2077 w końcu trafił do sprzedaży w 2020 roku, a następnie z miejsca został okrzyknięty jednym z bardziej ambitnych i kontrowersyjnych dzieł tego producenta.
Produkcja zachwyca rozmachem, konstrukcją świata oraz świetnie przemyślanymi misjami głównymi i pobocznymi. Niestety w dniu premiery gracze skupili się głównie na fatalnej warstwie technicznej gry, która doskwierała zwłaszcza na konsolach poprzedniej generacji, czyli PS4 i XONE. Aczkolwiek patch 1.04 znacznie tę sytuację poprawił.
Sukces rodzi się w bólach i tak z pewnością będzie w tym przypadku. Bo kiedy CD Projekt RED upora się już z największymi bolączkami, to wtedy dopiero na wierzch wyjdą wszystkie zalety tej produkcji. A trzeba przyznać, że jest ich naprawdę dużo – oprócz wcześniej wymienionych, mógłbym jeszcze jako plusy wymienić ciekawe podejście do tematyki cyberpunku, satysfakcjonujący system walki oraz możliwość kreowania takiej postaci, jaka nam najbardziej pasuje.
Zespół w 2021 roku na pewno będzie maksymalnie skupiony na Cyberpunku 2077. Gra nie tylko wymaga wielu poprawek, ale do przygotowania została jeszcze oficjalna wersja na PlayStation 5 i Xbox Series X. Czekamy też na zapowiedziany już wcześniej moduł multiplayer. Niewykluczone, że za jakiś czas studio ogłosi prace nad płatnymi rozszerzeniami, które rozmiarem mogłyby dorównywać tym z Wiedźmina 3.
Pomysłów na dodatki do Cyberpunka 2077 może być tak dużo, że twórcy mają wręcz nieograniczone pole do popisu. Nie tylko mogą opowiedzieć o wczesnych latach działalności V, ale również mogą skupić się na przedstawieniu historii innych postaci niezależnych lub całkowicie nowych bohaterów. Świat gry jest na tyle rozbudowany, że przygotowanie kolejnych rozbudowanych, ciekawych wątków nie powinno być problemem dla sprawnych scenarzystów. A takich w CD Projekt RED z pewnością nie brakuje.
Wielu graczy cały czas czeka też na potwierdzenie prac nad czwartą częścią Wiedźmina. Jeśli faktycznie studio miałoby zająć się tym tematem, to z pewnością premiera Wiedźmina 4 prędko nie nastąpi. Obstawiam, że na razie polski producent skupi się bardziej na swoim cyberpunkowym dziele i będzie szedł w kierunku rozwijania tej marki.
Zbyt dużo czasu i zasobów kosztowało CD Projekt RED przygotowanie tak złożonego świata, żeby porzucać go po pierwszym projekcie, który na dodatek sprzedaje się jak szalony. Już w przedsprzedaży 8 milionów osób zdecydowało się na kupno swojego egzemplarza.
Autor: Łukasz Morawski