Data publikacji:

Battlefield 2042 – recenzja

Według zapowiedzi, najnowsza część serii Battlefield miała być największa, najbardziej dopracowana i zrobiona z rozmachem, jakiego nigdy wcześniej nie widzieliśmy w historii tej marki. Czy tak faktycznie jest? Odpowiedź znajdziecie w dalszej części recenzji gry Battlefield 2042.

Polecamy: Gry z serii Battlefield - przegląd gier EA DICE

battlefield 2042

Czy warto zagrać w Battlefield 2042?

Seria Battlefield towarzyszy mi już od początku swojego istnienia i praktycznie przy każdej z części spędziłem przynajmniej kilkadziesiąt godzin. Po świetnej odsłonie osadzonej w czasach I wojny światowej, przyszła kolej na Battlefield V, które miało dosyć felerny początek. Gra nie była zła, ale niespełnione obietnice twórców oraz błędy trochę ostudziły mój zapał. Od produkcji odbiłem się stosunkowo szybko i od tamtej pory nie miałem styczności z marką, zaś lukę udało mi się wypełnić trybami multiplayer ostatnich odsłon Call of Duty.

W tym roku do sprzedaży trafiło COD: Vanguard oraz Battlefield 2042 – oba tytuły goszczą u mnie na dysku, ale jeden z nich niedługo wyleci, żeby zrobić miejsce dla innych gier. Po spędzeniu kilkunastu godzin w najnowszym dziele studia EA DICE jestem przekonany, że to właśnie ta produkcja zostanie ze mną na dłużej, natomiast do gry Sledgehammer Games będę powracał wyłącznie na chwilę przy okazji premier nowych map. Jednocześnie uświadomiłem sobie, że jestem już nieco zmęczony klimatem II wojny światowej w grach wideo. Dopóki ktoś nie wymyśli, jak ciekawie ograć ten motyw, lepiej zostawić go w spokoju na jakiś czas.

Na szczęście EA DICE postanowiło przenieść graczy w niedaleką przyszłość, co według mnie było strzałem w dziesiątkę! W ten sposób twórcy otworzyli sobie drogę do przygotowania trochę bardziej futurystycznego uzbrojenia (zaawansowane drony bojowe, linki z hakiem, roboty kroczące, itp.), ale jednak dalekiego od sprzętu rodem z science-fiction, jak to miało miejsce chociażby w starszym Battlefield 2142.

Zrezygnowanie z klimatów takich gier, jak Battlefield 3 i 4 pozwoliło także twórcom na odejście od współczesnych konfliktów (np. na Bliskim Wschodzie), pozwalając na popuszczenie wodzy fantazji w kwestii kreowania konfliktu oraz świata gry. Ten bowiem stoi na krawędzi wojny pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Rosją, zaś nasza planeta coraz gorzej zaczyna sobie radzić z warunkami atmosferycznymi i zmiennym klimatem. Ma to nie tylko wpływ na kwestie wizualne, ale także na rozgrywkę.

Nie zdziwcie się, jak podczas bitwy krajobraz ulegnie zmianie, ponieważ mapę przykryje burza piaskowa albo walka zostanie utrudniona ze względu na szalejące tornado. Takie momenty znacząco podnoszą rangę meczów i sprawiają, że te są jeszcze bardziej ekscytujące i nieprzewidywalne. Chociażby dlatego, że destrukcyjna natura wymusza ciągłą zmianę pozycji i utrudnia życie kamperom. Jedyne, co nie podobało mi się w konstrukcji większości map, to zbyt duże otwarte przestrzenie. Zdecydowanie lepiej bawiłem się na dużo bardziej zwartych lokacjach z poprzednich części, gdzie przeważała większa liczbą budynków i innych dużych obiektów.

Oczywiście twórcy musieli w jakiś sposób zadbać o to, żeby ponad stu dwudziestu graczy mogło poczuć przestrzeń, dlatego tak rozległe tereny wydają się być jedynym słusznym rozwiązaniem. Choć z pewnością można zrobić to jeszcze lepiej, dlatego jestem ciekawy, jak studio EA DICE poradzi sobie z tym w nadchodzących aktualizacjach. Liczę na powrót do miejscówek bardziej podatnych na destrukcję, bo na razie jest z tym słabo. Niszczyć można tylko te mniejsze obiekty, zaś reszta jest niewzruszona nawet po potężnych wybuchach.

Sukces Battlefielda 2042 nie zależy wyłącznie od tego, jak w przyszłości deweloper będzie rozwijał swoje dzieło. Już teraz produkcja oferuje sporo zawartości, zarówno pod postacią zróżnicowanych  map, jak i trybów. Najważniejszy jest oczywiście All-Out Warfare, w którym mamy do dyspozycji rozgrywki spod znaku Conquest oraz Breakthrough, w których walczymy o strategiczne punkty na mapie lub jako najeźdźcy przesuwamy granice swoich wpływów, w chwili gdy drugi zespół musi za wszelka cenę bronić własnego terenu. Oczywiście są to klasyki znane fanom serii i ich główne założenia pozostały nietknięte.

Ciekawostką jest natomiast Hazard Zone, czyli dosyć ciekawy tryb, w którym gracze dzielą się na kilkanaście czteroosobowych grup. Zadaniem użytkowników jest zdobycie dysków z danymi, a następnie ucieczka w bezpieczne miejsce. Podczas zabawy nie tylko trzeba uważać na konkurencyjne drużyny, ale także żołnierzy kontrolowanych przez komputer. Ten rodzaj zabawy dedykowany jest przede wszystkim osobom szukającym mocnych kooperacyjnych wrażeń. Kluczem do sukcesu jest świetna współpraca pomiędzy specjalistami - ci zajęli miejsce standardowych klas postaci, przypominając bardziej operatorów z Rainbow Six: Siege. Każdy z bohaterów posiada własne zdolności, dające mu przewagę na polu bitwy.

Niesamowicie dużo frajdy zapewnił mi trzeci tryb, czyli Portal. W tym przypadku mamy do czynienia z ukłonem w stronę wiernych fanów marki, którzy towarzyszą jej od wielu lat. W Portalu gracze mogą tworzyć własne rozgrywki w oparciu o mechanizmy, mapy oraz wyposażenie z wcześniejszych odsłon cyklu. Twórcy przygotowali także kilka predefiniowanych wariantów meczowych rzucających nas do map z Bad Company 2, Battlefield 3 i klasycznego BF-a 1942. Oczywiście każda z nich oferuje współczesną grafikę, lecz reszta jest jak w oryginale, począwszy od klas postaci, poprzez pojazdy, a na (unikatowej dla każdej części) destrukcji otoczenia.

Przy Battlefield 2042 bawiłem się naprawdę dobrze, choć zdecydowanie na razie nie jest to moja ulubiona odsłona cyklu, o czym dobitnie przypominał mi tryb Portal. Niemniej czasy świetnego Bad Company 2 już dawno minęły, a sieciowe strzelanki ruszyły do przodu, dlatego nie ma co żyć przeszłością. Potrzebowałem paru godzin żeby przekonać się do tej części, ale w końcu złapałem bakcyla. Teraz pozostaje mi tylko czekać, aż twórcy uporają się z bugami (testowałem przedpremierową wersję, która u mnie na PS5 działała dosyć dobrze, ale gracze narzekają na liczne błędy) oraz wprowadzą nowe formy zabawy i dodatkowe mapy. Ta gra ma potencjał, lecz EA DICE musi się postarać żeby tego nie zaprzepaścić.

Grę do testów dostarczyła firma Monday Comms, za co serdecznie dziękuję!

Autor: Łukasz Morawski