Data modyfikacji:

The Smurfs: Mission Vileaf - recenzja platformówki 3D

Papa Smerf i jego dzielna ferajna znowu wpadli w tarapaty! Gargamel opracował niebezpieczną formułę, hodując przy tym groźne rośliny zwane Złoliśćmi. Z ich pomocą łapie bezbronne Smerfy, a jednocześnie zatruwa i niszczy las. Takie coś się nie godzi, dlatego gracz czym prędzej musi stawić czoła zagrożeniu. Zapraszam do recenzji The Smurfs: Mission Vileaf.

Polecamy: Najlepsze gry platformowe na PS4

the smurfs mission vileaf

Czy warto zagrać w grę Smerfy: Misja Złoliść?

Smerfy to kultowe niebieskie stworzenia, które po raz pierwszy pojawiły się na łamach komiksu „Les Schtroumpfs noirs” w 1963 roku. Twórczość Peyo (pseudonim artystyczny Pierre Culliforda) w późniejszych latach została przerobiona na popularny serial animowany, a całkiem niedawno doczekaliśmy się również filmów kinowych.

Marka już od lat 80. ubiegłego wieku romansowała też z grami wideo – do dzisiaj bardzo miło wspominam dwuwymiarową platformówkę The Smurfs z 1999 roku, która powstała z myślą o pierwszym PlayStation. Nie ma co jednak wracać do przeszłości, ponieważ na horyzoncie pojawiła się nowa, bardzo fajna gra o ludzikach w białych czapeczkach.

Za prace nad Smerfy: Misja Złoliść (tak brzmi oficjalny polski tytuł) odpowiada OSome Studio, mające na swoim koncie gry z serii Asterix & Obelic XXL – producent przygotował remastery dwóch pierwszych części, zaś „trójkę” stworzył już samemu i ta odsłona akurat wypadła najgorszej. Na szczęście ekipa wzięła się w garść, dzięki czemu ich nowy tytuł jest naprawdę bardzo przyzwoitą trójwymiarową platformówką, która potrafi dostarczyć frajdy nawet dorosłym graczom. Głównie dlatego, że oferuje ciekawie zaprojektowane, a niekiedy wymagające, poziomy oraz interesujący system uzdrawiania otoczenia, który momentami wymaga mocnego kombinowania. Odkrycie wszystkich sekretów tego tytułu wcale nie należy do najłatwiejszych.

Mimo wszystko poziom trudności nie należy do najbardziej skomplikowanych, co oznacza, że z ukończeniem gry nie powinny mieć problemu nawet dzieci, które już wcześniej miały kontakt z grami wideo. A jeśli wasza pociecha nie radzi sobie jeszcze z takimi produkcjami, to polecam tryb kooperacji. W tym przypadku drugi gracz przejmuje kontrolę nad małym dronem, który może pomagać, ale nie jest w stanie zginąć – nie musi martwić się także o skakanie pomiędzy platformami, ponieważ cały czas fruwa nad ziemią. Bardzo fajne rozwiązanie, które na pewno docenią grający rodzice.

The Smurfs: Mission Vileaf nie jest kolejną mierną grą na licencji. To pełnoprawna i kompetentna produkcja, mająca sporo ciekawego do zaoferowania. Projekty lokacji są bardzo zróżnicowane, zarówno pod względem wyglądu, jak i konstrukcji – na niektórych mapach musimy bardziej skupić się na bezpiecznym przeskakiwaniu pomiędzy przeszkodami, w innych prowadzimy więcej pojedynków z przeciwnikami, a są też takie, gdzie zadaniem użytkownika jest odkrycie i odblokowanie ukrytych ścieżek. Na brak nudy zdecydowanie nie można tutaj narzekać.

Kolejnym niezwykle istotnym elementem gameplayu jest konieczność korzystania z urządzenia określanego mianem Smerfizerem. Z jego pomocą możemy oczyszczać las z toksyn niszczących lokalną roślinność. System ten przypomina nieco to, z czym mieliśmy do czynienia przed laty w Super Mario Sunshine.

Początkowo możemy wyłącznie wypuszczać z dyszy lecznicy środek, ale z czasem odblokowujemy nowe umiejętności, jak krótki lot, niszczycielski odrzut, itp. W ten sposób przez całą grę bohaterowie uczą się czegoś nowego, co znacząco urozmaica rozgrywkę.

Przy grze Smerfy: Misja Złoliść bawiłem się doskonale. Jestem wielkim fanem platformówek i mam na swoim koncie większość najważniejszych reprezentantów tego gatunku. Uważam, że dzieło studia OSome nie odstaje od klasyków i ma szansę podbić serca współczesnych graczy. Warto na koniec dodać, ze polska wersja językowa oferuje fantastyczny dubbing, w którym można usłyszeć głosy znane z serialu telewizyjnego.

Grę do testów dostarczyła firma Koch Media Poland, za co serdecznie dziękuję!

Autor: Łukasz Morawski