Jeśli natomiast chodzi o samą grę, to w tej chwili nie jestem w stanie napisać niczego konkretnego o drugiej części Ghostrunnera. Twórcy wstrzymują się na razie z podawaniem jakichkolwiek detali, skupiając bardziej uwagę na pierwszej odsłonie. Ta w dalszym ciągu jest wspierana (w 2021 roku do sprzedaży trafiła wersja na PlayStation 5 i Xbox Series X|S) i rozwijana o nową zawartość. Gra dotarła do wielu graczy (podczas premiery sprzedano ponad sześćset egzemplarzy), dlatego twórcy muszą zadbać o to, żeby społeczność nie zapomniała o tej marce.
Najbardziej zastanawiające jest, w jakim kierunku studio One More Level rozwinie gameplay. Pierwszy Ghostrunner był niesamowicie dynamiczną i wciągającą grą zręcznościową, w której akcję śledziliśmy z oczu głównego bohatera. Produkcja stawiała na liniowe (ale całkiem sporych rozmiarów) lokacje, a zadaniem użytkowników było pokonanie przeciwników oraz zaliczenie trudnych etapów platformówkowych, wykorzystując do tego celu parkourowe sztuczki i zaawansowany technologicznie miecz.
Taki rodzaj gameplayu był niezwykle ciekawy i dosyć mocno odstawał od tego, z czym mamy do czynienia w innych grach FPP. Dlatego mam nadzieję, że producent zdecyduje się bardziej na ewolucję swoich pomysłów, aniżeli kompletne przemodelowanie gameplayu. Postawienie na otwarty świat z różnymi aktywnościami pobocznymi mogłoby nieco zaburzyć rozgrywkę i zepsuć główną ideę pierwszego Ghostrunnera, gdzie walka sprowadzała się głównie do jednego trafienia mieczem bądź zginięcia od pojedynczego pocisku.
Bardziej liczę na to, że One More Level przedstawi nam nieco lepszą fabułę osadzoną w cyberpunkowych klimatach, ponieważ historia z „jedynki” nie była szczególnie oszałamiająca. Mimo wszystko o efekt końcowy raczej możemy być spokojni – studio już przy okazji pierwszej części udowodniło, że ma pomysł na tę markę, a potem potwierdziło to popremierowym rozwojem swojej gry. Wierzę, że z większym budżetem Polacy będą w stanie zdziałać cuda.