Data modyfikacji:

Pozytywne zaskoczenie i żal. Recenzja gry Terminator: Resistance

Krakowskie studio Teyon to twórcy Rambo: The Video Game z 2014 roku. Terminator: Resistance to drugie podejście polskiej ekipy do „gradaptacji” hollywoodzkiego hitu. Studio stworzyło produkt, który przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.

terminator resistance

Fabuła w Terminator: Resistance

Akcja gry toczy się w trzydzieści lat po tzw. Dniu Sądu, kiedy maszyny zbuntowały się przeciwko człowiekowi. Protagonistą Terminator: Resistance jest Jacob Rivers, szeregowy żołnierz w armii Johna Connora, który z nieznanych powodów został przeznaczony do terminacji przez Skynet.

Kiedy poznajemy Jacoba, jego oddział zostaje rozbity przez maszyny, a on sam ledwo uchodzi z życiem. Nic nie zwiastuje tego, że wielkimi krokami zbliża się decydująca bitwa z robotami, a nasz bohater odegra w niej kluczową rolę.

Opowiedziana w grze historia jest ciekawa, ale przez większość czasu pędzi na złamanie karku, przez co niekiedy trudno połapać się, o co tak właściwie chodzi. Sytuację ratuje możliwość prowadzenia rozmów z innymi ludźmi oraz dokonywanie drobnych wyborów, które nie pozostają bez wpływu na rozgrywkę. W trakcie dialogów nie tylko dowiadujemy się czegoś więcej na temat naszych towarzyszy, ale zdobywamy też ich lojalność.

Rozgrywka jak szwajcarski scyzoryk

Podczas rozgrywki w Terminator: Resistance uderzyło mnie przede wszystkim to, z jak wielu elementów składa się gameplay: misje główne i lojalnościowe misje poboczne, rozwój postaci, hakowanie terminali, otwieranie zamków, skradanie się czy ulepszanie broni to esencja zabawy. Co ważne, każdy wykonany jest na co najmniej przyzwoitym poziomie.

Również strzelanie, wokół którego kręci się przecież rozgrywka. Niestety, w trakcie zabawy wyczuwalny jest pewien dysonans. Elementy te kojarzone są zwłaszcza z grami wideo z otwartymi, a przynajmniej średniej wielkości światami, natomiast lokalizacje w Terminator: Resistance są niewielkie. Nawet bardziej rozległe mapy, takie jak Pasadena, na których wykonujemy więcej zadań, są małe. Niemniej jednak nie można narzekać na różnorodność rozgrywki. Twórcy zadbali o to, aby gracz nie nudził się nawet przez chwilę.

Podobają mi się modele Terminatorów, które są jednymi z bardziej klimatycznych elementów rozgrywki. Nie można też złego słowa powiedzieć na temat ścieżki dźwiękowej gry, która garściami czerpie z filmowego pierwowzoru i ma duży udział w budowaniu atmosfery.

Dzień sądu

Rozgrywce w Terminator: Resistance nieustannie towarzyszą dwa uczucia: zaskoczenie, że twórcy wyciągnęli wnioski z Rambo: The Video Game i poczynili wielkie postępy w pracach nad nową grą, oraz żalu, że nie mieli na nią więcej środków. Tytuł nie ma szans w starciu z najnowszą odsłoną cyklu Call of Duty.

Nie zmienia to jednak faktu, że może dostarczyć kilku godzin przyzwoitej rozrywki. Pod warunkiem, że nie będziecie na niego patrzeć przez pryzmat gier AAA. Atutami Terminator: Resistance są przede wszystkim różnorodność rozgrywki i ścieżka dźwiękowa, natomiast największymi wadami przestarzała warstwa wizualna i sztuczna inteligencja wrogów.

Jeżeli szukacie ciekawej strzelanki na kilka godzin, Terminator: Resistance dostarczy wam oczekiwanych wrażeń. Po prostu nie porównujcie go z grami wideo z najwyższej półki. Mam wielką nadzieję, że praca Polaków zostanie doceniona, a ich kolejna produkcja będzie prezentowała najwyższy poziom. W końcu do trzech razy sztuka!

Grę do testów dostarczyła firma Teyon, za co serdecznie dziękujemy!

Autor: Dawid Sych