Fabuła, jak zwykle w przypadku gier tego studia, jest świetnie rozpisana – zarówno pod kątem przedstawianych wątków, jak i portretów psychologicznych postaci. N
ie zabrakło oczywiście długich i świetnie wyreżyserowanych przerywników filmowych, będących jednym ze znaków charakterystycznych serii Yakuza. W Judge gra się i ogląda lepiej niż niejeden popularny serial kryminalny.
Nie obyło się bez delikatnych zmian w gameplayu
Rozgrywka w dużej mierze przypomina tę z poprzednich dzieł studia RGG. Nadal swobodnie zwiedzamy ulice Kamurocho, możemy pograć na automatach SEGI, wziąć udział w spore ilości mini gierek (wyścigi dronów!), a także sklepać buzię osobom, które bardzo tego potrzebują.
System walki działa niemalże identycznie, jak w Yakuzie (niektóre animacje są żywcem wyjęte z oryginału). Mimo to, producent pokusił się o delikatne urozmaicenie potyczek. Największą z nowości jest chociażby atak bazujący na wbiegnięciu na ścianę i wybicie się z niej z ogromnym impetem. Podczas starć ponownie można sięgać po większość przedmiotów znajdujących się wokół bohatera.
Trochę inaczej wygląda natomiast sposób zaliczania misji, co jest ściśle powiązane z zawodem detektywa. Yagami musi zbierać dowody w prostej mini gierce, a także śledzić podejrzanych. Pojawiły się również drzewka dialogowe. W ich trakcie zdobywamy informacje od przesłuchiwanych osób. Ciekawie prezentują się także sekcje pościgowe – nie są trudne do zaliczenia, ale za to bardzo efektowne.
Judgment to gra na wiele godzin
Ukończenie głównego wątku fabularnego zajmuje od dwudziestu do trzydziestu godzin
. Tyle czasu spędzicie przy grze, jeśli skupicie się wyłącznie na rozwiązaniu sprawy seryjnego zabójcy. W międzyczasie możecie natomiast przyjąć pięćdziesiąt pobocznych spraw oraz wykonać proste zadania dla NPC-ów w celu zwiększenia ich poziomu sympatii.