Głównym narzędziem naszej pracy jest elektroniczny multimetr, który przed użyciem ustawiamy na wartość 20 Volt. Kolejny krok to odłączenie zasilacza od prądu oraz wszystkich komponentów komputerowych. Pamiętajmy, że PSU nie włączy się bez impulsu wysyłanego z płyty głównej po wciśnięciu przycisku „Power” na obudowie komputera.
Aby „oszukać” zasilacz, jesteśmy zmuszeni do uruchomienia go na krótko. Do tego celu używamy cienkiego metalowego drucika. Wkładamy go w dwa piny na 24-pinowej wtyczce ATX, która normalnie wpięta jest do płyty głównej. Jedna z końcówek powinna znaleźć się w zielonym pinie numer 16 (patrz wykres), a druga w jednym z kilku oznaczonych kolorem czarnym (np. numer 3). W następnej kolejności przywracamy zasilanie. Gdy jednostka PSU normalnie startuje, a jej wentylator pracuje bez przeszkód, zaczynamy sprawdzać generowane przez urządzenie napięcie, po kolei kontrolując piny w jego wszystkich wtyczkach.
Standardowe zasilacze komputerowe 250 V generują napięcie o mocy 12, 5 oraz 3,3 wolta. Wartości te widzimy zresztą na załączonym wykresie. W pozostałych wtyczkach urządzenia wszystkie piny podłączone do czerwonych przewodów powinny osiągać wartość 5 woltów, w przypadku przewodów żółtych 12 woltów, a pomarańczowych 3,3 wolta. Oczywiście musimy pamiętać, że zazwyczaj zmierzone poziomy napięcia odbiegają od normy w graniach 5-10 procent. Jest to kompletnie normalna sytuacja, która nie powinna uruchamiać w naszej głowie alarmu. Gdy napięcie jest jednak znacząco wyższe lub niższe, mamy problem i znaleźliśmy źródło kłopotów z komputerem.