Wasteland nie jest marką, która mocno tkwi w świadomości współczesnych graczy. Na przestrzeni lat do sprzedaży trafiło tak wiele produkcji opowiadających o czasach postapokaliptycznych, że seria wykreowana przez Interplay Entertainment gdzieś się w tym wszystkim zagubiła. Brian Fargo, twórca cyklu, nie powiedział jednak ostatniego słowa i postanowił ponownie zawalczyć o miłość fanów post-apo (tym razem pod skrzydłami inXile Entertainment). Czy jego starania wyszły mu na dobre? O tym przekonacie się z dalszej części artykułu o grze Wasteland 3.
Klimaty postapokaliptyczne tak bardzo wsiąkły w popkulturę, że już dawno przestaliśmy zastanawiać się nad początkami tego nurtu. Każdy kolejny twórca dokładał kolejne motywy i rozwiązania, które rozbudowywały wizję zniszczonego świata, zmuszającego ludzkość do życia w biedzie oraz ciągłym zagrożeniu.
W przypadku gier, kiedy myślimy o postapokalipsie, pierwszą marką, jaka przychodzi nam do głowy jest Fallout. Trzeba natomiast pamiętać, że to właśnie Wasteland zadebiutowało aż osiem lat wcześniej.
Studio Interplay Entertainment już w 1988 roku zabrało graczy do nieodległej przyszłości, w której ludzie musieli borykać się z konsekwencjami III Wojny Światowej.
Sprawdź również przegląd najlepszych gier cRPG.
Choć jestem wielkim fanem post-apo, to jednak nigdy nie było mi dane ukończyć żadnej z wcześniejszych części Wasteland. Do „trójki” podchodziłem więc z otwartą głową, bez żadnych uprzedzeń ani wielkich oczekiwań. Na materiałach promocyjnych gra wyglądała zachęcająco, dlatego można było założyć, że będzie co najmniej „dobrze”. Cóż, takie określenie byłoby wielce nietrafione. Po ograniu Wasteland 3 muszę stwierdzić, że najnowsze dzieło inXile entertainment jest fantastyczne!
Możliwe że trochę daję się ponieść emocjom, przez co przymykam oko na wady gry (np. długie loadingi). Te w ogóle nie przeszkadzały mi w czerpaniu frajdy z odkrywania kolejnych tajemnic pokrytego śniegiem Kolorado. Zamiast tego, wolę skupiać się na tym, co w Wasteland 3 zagrało dobrze, a takich elementów jest przeważająca większość.
Oczywiście najważniejszym elementem RPG-ów powinna być fabuła, która to zachęci graczy żeby siedzieli przed monitorem przez te kilkadziesiąt godzin. Jeśli chodzi o jakość historii przygotowanej na potrzeby gry, to kompletnie nie musicie się tym przejmować. Opowieść jest wielowątkowa (gracz ma OGROMNY wpływ na jej przebieg) i wciągająca już od pierwszych minut.
Produkcja rzuca bohaterów po najróżniejszych lokacjach, gdzie spotykamy całą masę fantastycznie napisanych postaci. Jedne są odrażające, drugie sprawiają wrażenie naiwnych, a są też i takie, które rozbawiają do łez. Poczucie humoru jest też bardzo mocnym elementem gry. Wasteland 3 momentami nie traktuje się zbyt serio i z odpowiednim dystansem podchodzi do wydarzeń rozgrywanych na ekranie.
Bardzo dobrze sprawdza się także turowy system walki. Ekipa inXile entertainment nie próbowała go na siłę udziwniać, dzięki czemu pojedynki z przeciwnikami są czytelne, a gracz nie musi przeskakiwać pomiędzy wieloma okienkami, aby oddać atak. Grałem w wersję na PlayStation 4 i muszę przyznać, że producent dobrze poradził sobie z dostosowaniem swojego dzieła do gry na padzie.
Jestem absolutnie oczarowany tym, jaką swobodę dało mi Wasteland 3. Nawet przez moment nie czułem, że twórcy próbują prowadzić mnie za rączkę i sugerować, która ścieżka jest tą odpowiednią. Sam mogłem zdecydować o tym, czy będę agresywnym postrachem pustkowi czy dobrodusznym dyplomatą, niekiedy podchodzącym pod lizusa.
Jeżeli szukacie rozbudowanego RPG-a na długie jesienno-zimowe wieczory, to obowiązkowo musicie sprawdzić Wasteland 3. Jestem przekonany, że gra was nie zawiedzie – produkcja została zaprojektowana w taki sposób, aby dać frajdę zarówno starym wyjadaczom, jak i świeżakom wchodzącym dopiero do świata rozbudowanych gier fabularnych.
Przed przystąpieniem do rozgrywki możecie zdecydować się na jeden z kilku przygotowanych przez twórców poziomów trudności. Do wyboru macie: Rekruta, Człowieka pustkowi, Strażnika oraz Strasznego chama. Ponadto, bez względu na dokonany wybór, w każdym przypadku możecie wyłączyć bratobójczy ogień. Trochę zmniejsza to realizm starć, ale za to znacznie je ułatwia, gdyż nie musicie przejmować się pozycjami sojuszników podczas planowania ataków.
Jeśli nie macie doświadczenia w grach turowych, to wybierzcie Rekruta. W ten sposób gra pozwoli wam się skupić bardziej na fabule i będzie wybaczała znacznie więcej błędów podczas pojedynków. Oczywiście nadal możecie zginąć lub stracić bezpowrotnie postacie poboczne, ale jest to o wiele trudniejsze i trzeba się naprawdę postarać, żeby do tego doszło.
Studio inXile entertainment wyszło naprzeciw graczom chcącym wspólnie przeżywać przygody. Wasteland 3 otrzymało tryb kooperacyjny, który niestety działa wyłącznie online. Jeśli więc liczyliście na lokalną kooperację, to tym razem musicie obejść się smakiem.
Razem z innym użytkownikiem możecie zwiedzać świat gry oraz zaliczać misje fabularne. Co ciekawe, nawet jeśli jeden z graczy nie jest w stanie w danej chwili grać, to drugi może kontynuować opowieść. Przejmuje wtedy kontrolę nad postacią kolegi lub koleżanki, dzięki czemu fabuła cały czas leci do przodu.
W Wasteland 3 bardzo łatwo popełnić błąd, którego konsekwencje mogą ciągnąć się za wami aż do samego końca gry. Jeżeli czujecie, ze zbliżacie się do ważnej fabularnie rozmowy, to koniecznie wcześniej zapiszcie.
Jeśli wybrana przez was ścieżka dialogowa nie będzie satysfakcjonująca, możecie wczytać sejwa i dokonać innego wyboru. Zalecam jednak korzystać z tego z rozwagą, żeby nie zepsuć sobie zbytnio gry. W końcu w RPG-ach chodzi o to, aby gracze umieli dostosować się do sytuacji, na jaką mieli wpływ.
Częste korzystanie z sejwów bywa przydatne zwłaszcza poza bezpiecznymi lokacjami, gdzie przeciwnicy czają się na każdym kroku. Może okazać się, że wpadniecie w pułapkę, przez co stracicie członków ekipy, a po zgonie będziecie musieli powtarzać długi etap, tracąc tym samym czas. Produkcja daje możliwość zrobienia quick save’ów, dlatego warto z nich korzystać.
Każda z postaci w grze może mieć własne, unikatowe umiejętności i warto w tym kierunku iść podczas kompletowania drużyny. Im większa różnorodność w zespole, tym lepiej będziecie radzić sobie na polu walki oraz podczas eksplorowania świata i rozmowach z NPC-ami.
Niech jeden wojak będzie specjalistą od „nerdowskich rzeczy”, drugi do perfekcji opanuje umiejętności otwierania zamków wytrychem, a kolejni wyspecjalizują się w technice modyfikowania pancerzy, zastraszania ludzi bądź… naprawiania tosterów.
Grę do testów dostarczyła firma Koch Media Poland, za co serdecznie dziękuję!
Autor: Łukasz Morawski