Paradise Lost to debiutancka produkcja warszawskiego studia PolyAmorous. Czy rodzimy zespół stworzył przekonującą wizję świata i Polski po drugiej wojnie światowej, która w uniwersum gry zakończyła się atakiem atomowym na Polskę? Tego dowiecie się z naszej recenzji gry Paradise Lost.
Czytaj również: Najważniejsze premiery gier 2021
Muszę przyznać, że pierwsze materiały z Paradise Lost rozbudziły moją wyobraźnię. Fascynuje mnie temat rzeczywistości alternatywnych, zwłaszcza wizje Philipa K. Dicka i Jacka Dukaja. Gra utrzymana w podobnym klimacie była dla mnie nie lada gratką. Ale do rzeczy!
Akcja Paradise Lost toczy się w Polsce, w alternatywnej rzeczywistości, w której druga wojna światowa zakończyła się - z dwudziestoletnim poślizgiem - atomowym ludobójstwem, jaki naziści zgotowali Europie. Jako dwunastoletni Szymon trafiamy do opuszczonego niemieckiego bunkra, w którym kontaktuje się z nami Ewa. Dziewczyna prosi nas o pomoc w wydostaniu się z zamkniętego pomieszczenia zlokalizowanego gdzieś na terenie instalacji.
Zwłaszcza zaintrygował mnie fakt postawienia na dziecko jako głównego bohatera. Paradiste Lost to narracyjna gra przygodowa. Przedstawiciele tego gatunku bywają też niekiedy złośliwie nazywani symulatorami chodzenia, nie spodziewałem się więc fajerwerków, ale młody wiek bohatera otwierał przed twórcami różne możliwości, zarówno pod względem mechanik rozgrywki, jak i w kwestiach narracyjnych. Niestety, wydaje mi się, że potencjał ten nie został do końca wykorzystany.
Regularnie przeciskamy się przez różne ciasne miejsca, ale zawsze odbywa się to na zasadzie animacji aktywowanej po naciśnięciu przycisku. Może gdyby twórcy dali graczowi nieco większą swobodę, wrażenia byłyby inne. Jedyne co wskazuje na to, że gramy młodym chłopakiem, to nieco większe niż do tego przywykliśmy wymiary przedmiotów, które nas otaczają.
Skoro już narzekam, to nie mogę nie wspomnieć o „polskości” gry. Jasne, tu i ówdzie znajdzie się jakiś smaczek, ale nie jest to poziom, jaki oferowało The Medium czy chociażby Observer. Retrofuturystyczna stylistyka nazistowskiego bunkra faktycznie robi wrażenie, niekiedy nawet piorunujące, ale próżno tu szukać polskości. Zadowoleni będą natomiast wielbiciele szeroko pojętej słowiańskości. Więcej nie zdradzę, ponieważ nie chcę wam psuć przyjemności płynącej z samodzielnego odkrywania sekretów niemieckiego bunkra.
Paradise Lost, podobnie jak wspomniane już wyżej The Medium, nie może się też zdecydować na to czy jest grą przeznaczoną na polski czy zagraniczny rynek. Nic nie wkurzało mnie bardziej niż jakieś bezsensowne wtrącenie w języku polskim do zdania lub dialogu prowadzonego w całości po angielsku. Rozumiem, że stworzenie kilku wersji dubbingu to nie tania sprawa, ale byłoby lepiej gdyby twórcy zdecydowali się na jeden język mówiony niż na tę dziwaczną hybrydę.
Na zakończenie wspomnę też o jednym nieprzyjemnym incydencie z początków mojej przygody z Paradise Lost. Otóż, grę zmuszony byłem zaczynać aż trzykrotnie, ponieważ za każdym razem kasowała mi zapisany stan rozgrywki. Na szczęście, problem został szybko naprawiony, ale postanowiłem przez niego przejść grę za jednym zamachem i zajęło mi to około czterech godzin. I to chyba największa zaleta oraz wada tej produkcji. Gracz niedzielny będzie zachwycony, ale ci bardziej zaprawieni pewnie odczują niedosyt.
Ale dość narzekania! Paradise Lost oferuje ciekawą historię. Nieczęsto się na to decyduję, kiedy zapoznam się z kilkoma pierwszymi, ale czytałem - i to z zainteresowaniem – wszystkie napotkane dzienniki, ponieważ chciałem dowiedzieć się czegoś więcej nie tylko o tym, co się tutaj wydarzyło, ale także zagłębić się w wizję świata wykreowanego przez twórców.
Miłym zaskoczeniem były dla mnie nie tyle rozgałęzienia fabularne, co alternatywne drogi dotarcia do niektórych celów. W bunkrze jest co oglądać, więc z radością przyjąłem możliwość poznania innych jego zakamarków. Zwiedzanie jest tym przyjemniejsze, że towarzyszy mu sugestywna oprawa dźwiękowa. Warstwa wizualna stoi na miłym dla oka poziomie, a wrażenia potęguje wspomniana przeze mnie wyżej retrofuturystyczna nazistowska stylistyka.
Chociaż Paradise Lost rozminęło się trochę z moimi oczekiwaniami, nie mogę powiedzieć, że byłem rozczarowany. Tajemnica nazistowskiego bunkra zaintrygowała mnie, a retrofuturystyczna stylistyka i sugestywna oprawa audiowizualna sprawiły, że chciałem dowiedzieć się o nim dosłownie wszystkiego.
Myślę, że nawet jeżeli nie należycie do wielbicieli gatunku narracyjnych gier przygodowych, powinniście dać Paradise Lost szansę. Zwłaszcza, jeżeli tak jak ja, ciągnie was do alternatywnych rzeczywistości. Niski próg wejścia sprawia, że będzie to mógł zrobić praktycznie każdy.
Poniżej znajdziecie kilka ważnych informacji związanych z grą.
Przejście Paradise Lost zajmuje około 4 godzin. Aby jednak odkryć wszystkie możliwe sekrety nazistowskiego bunkra i obejrzeć różne zakończenia, będziecie musieli przejść grę przynajmniej dwa razy.
Paradise Lost to gra multiplatformowa. Tytuł dostępny jest na PC (Steam i GOG) oraz konsolach PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox One, Xbox Series X/S.
Premiera Paradise Lost miała miejsce jednocześnie na wszystkich wymienionych wyżej platformach sprzętowych 24 marca 2021 roku.
Grę do testów dostarczyła firma Bettergaming.pro, za co serdecznie dziękuję!
Autorzy: Łukasz Morawski i Dawid Sych