Czy do podobnych wniosków doszedłem po przeczytaniu komiksu bazującego na popularnym tytule ekskluzywnym z PlayStation 4? Tego dowiecie się z dalszej części artykułu.
Ze względu na wysoki poziom trudności nie mogłem początkowo poczuć magii tego dzieła, ale gdy już załapałem, o co chodzi w soulslike’ach, to ciężko było oderwać mnie od konsoli.
Nie sądziłem, że z komiksem będę miał podobnie – całość wchłonąłem za jednym podejściem, ale na tym nie skończyła się moja przygoda ze „Śmiercią snu”.
Wynika to z faktu, że praktycznie każdy kadr można traktować jak małe dzieło sztuki, przez co godzinami przeglądałem poszczególne rysunki. Jestem autentycznie zauroczony stylem graficznym, który w pełni oddaje atmosferę jaka panowała w growym oryginale.
Tym bardziej cieszy mnie fakt, że za warstwę wizualną odpowiadał polski artysta Piotr Kowalki. To właśnie on nadał komiksowi charakter i chociażby dla jego pracy warto zakupić własny egzemplarz.
Pierwszy tom składa się z dwóch historii traktujących o różnych bohaterach. W pierwszej śledzimy losy tajemniczego Łowcy szukającego sposobu na ucieczkę z Nocnych Łowów, co wiązałoby się z zakończeniem cyklicznego koszmaru powracającego po każdej śmierci.
Druga historia została zatytułowana „Pragnienie uzdrowienia” i opowiada o niejakim Alfrediusie, samozwańczym lekarzu poszukującym lekarstwa na enigmatyczną chorobę spopielonej krwi.
Wątek poświęcony Łowcy zawiera stosunkowo mało treści. W tym przypadku twórcom chodziło przede wszystkim o zaprezentowanie dynamicznej i brutalnej walki z ohydnymi monstrami oraz zgnilizny, jaka roztoczyła się w mieście Yharnam i jego okolicach.
Dopiero wątek doktora wciąga czytelników do świata intryg, ludzkich wątpliwości i ciekawej dysputy na temat religii oraz nauki.
Jako fan pierwowzoru doskonale odnajdywałem się w przedstawianych na kartach komiksu miejscach, a także z uśmiechem na twarzy wyłapywałem wszystkie smaczki zawarte w scenariuszu.
Komiks „Bloodborne: Śmierć Snu ” polecam przede wszystkim fanom gry studia From Software. Obie historie zawarte w pierwszym tomie w ciekawy sposób rozwijają uniwersum, które pełne jest niedopowiedzeń.
Gdybyście natomiast nie mieli wcześniej styczności z oryginałem, możecie mieć delikatne problemy ze zrozumieniem niektórych zależności fabularnych i poszczególnych kadrów odnoszących się bezpośrednio do gry.
Mimo to nawet wtedy warto dać komiksowi szansę, chociażby dlatego, żeby zobaczyć przepiękne rysunki polskiego twórcy.