Czyli jak zepsuć dobrą grę wideo, złymi pomysłami.
Pomimo ubogiej zawartości i sporej liczby nijakich trybów rozgrywki Star Wars Battlefront studia DICE spodobało mi się na tyle, że z niecierpliwością wypatrywałem kolejnej części. Apetyt zaostrzyła wiadomość o planowanej kampanii fabularnej, a od czasów Star Wars Knights of The Old Republic II: The Sith Lords brakowało mi gry wideo z uniwersum Gwiezdnych Wojen z naprawdę oryginalną historią, dlatego kiedy na horyzoncie zaczął majaczyć Battlefront II i postać Iden Versio, dowódczyni elitarnego imperialnego Oddziału Inferno, byłem wniebowzięty. Niestety, „afera skrzynkowa” zniszczyła reputację gry, zanim ta zdążyła się na dobre rozkręcić. Teraz, kiedy Electronic Arts wycofało się na pewien czas z mikropłatności, można spojrzeć na produkcję bardziej przychylnym okiem.
DOBRE ZŁEGO POCZĄTKI
Nasza bohaterka od dziecka wychowywana była w wierze, że Imperium to synonim ładu i porząku, który zepsuta Rebelia chce za wszelką cenę zburzyć. Iden zapracowała swoimi czynami w służbie Imperatora na rangę dowódcy elitarnego Oddziału Inferno. Świat bohaterki legł w gruzach, kiedy druga Gwiazda Śmierci została zniszczona przez Rebeliantów, a Imperator Palpatine zabity. Szybko okazało się jednak, że Lord Sithów przygotował się również na ewentualność swojej śmierci.
Prolog Star Wars Battlefront II to bez wątpienia najlepszy fragment gry. Infiltracja statku Rebeliantów, bitwa o Endor i desperacka ewakuacja oddziałów Imperium po zdawać by się mogło druzgocącej klęsce, zrobiła na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Niestety, wszystko, co dobre, szybko się kończy. Zanim zdążyłem oswoić się z imperialnym pancerzem bojowym, Iden wskoczyła w buty Rebeliantki, co w sumie łatwo było przewidzieć, chociażby po tym, jak potoczyła się fabuła The Force Unleashed.
BRAKI FABULARNE ŁATAMY EFEKTAMI
Chociaż kampania fabularna Star Wars Battlefront II i historia Iden Versio to klasyczna hollywoodzka klisza, dostarczyła mi mocy wrażeń. Dlaczego? Wszystko dzięki kilku prostym trikom, obok których żaden fan Gwiezdnych Wojen nie przejdzie obojętnie – przez ekran przewijają się znane z filmowej sagi postaci i planety, a w tle przygrywa znajoma muzyka. Każdy, kto grał wcześniej w gry wideo osadzone w uniwersum Gwiezdnych Wojen, wie jednak, że to za mało, aby z gniota zrobić hit.
EA DICE przyprawiło Star Wars Battlefront II szczyptą Battlefielda, a silnik Frostbite zrobił z gry wizualną ucztę. Zarówno walki na ziemi, jak i potyczki w przestrzeni kosmicznej prezentują się nieziemsko. Dodajcie do tego możliwość wcielenia się w kultowych bohaterów z uniwersum Gwiezdnych Wojen, a na moment naprawdę przeniesiecie się do odległej galaktyki. Kiedy zdejmiecie jednak różowe okulary, łatwo zauważycie, że tak jak w przypadku gry Battlefield 1, kampania fabularna Star Wars Battlefront II to po prostu rozbudowany samouczek do trybu wieloosobowego.
Skoro już o tym aspekcie mowa, to podczas rozgrywki zasiądziecie za sterami kilku myśliwców i innych maszyn, jak również sprawdzicie w akcji zróżnicowaną broń i wyposażenie. Kampania fabularna pozwoli wam nawet na oswojenie się z kartami, które wykorzystywane są w trybie wieloosobowym. Niezależnie od tego, jaki jest wasz stosunek do gry, warto się z nią zapoznać, nie tylko dla poznania historii Iden Versio i Oddziału Inferno, ale także kluczowych dla rozgrywki mechanik.
Przy okazji omawiania kampanii fabularnej Star Wars Battlefront II warto napisać kilka słów na temat dubbingu. W polskiej wersji językowej głosów użyczyli m.in. Mirosław Zbrojewicz, Anna Dereszowska i Piotr Adamczyk. Preferuję oryginał, ale aktorzy poradzili sobie całkiem nieźle, a na pewno lepiej od tych, którzy użyczali swoich głosów w Call of Duty: WWII, gdzie polski dubbing woła o pomstę do nieba.
MNIEJ ZNACZY WIĘCEJ
Ekipa DICE zrezygnowała z wielu trybów rozgrywki wieloosobowej na rzecz podniesienia ogólnej jakości pozostawionych modułów. Możecie wierzyć lub nie, ale da się to wyraźnie odczuć już od pierwszej chwili. W Star Wars Battlefront II udostępniono graczom w sumie pięć różnych trybów rozgrywki, którymi są:
Należę do tej grupy graczy, którzy preferują kampanie fabularne i szybko nudzą się zmaganiami sieciowymi, dlatego spodobało mi się to, że twórcy położyli większy nacisk na narrację w trybie wieloosobowym – jeżeli wczytacie się w opisy poszczególnych modułów rozgrywki, dostrzeżecie, że w większości obecne są zróżnicowane cele misji. Chociaż trybów rozgrywki jest niewiele, ich różnorodność sprawia, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Już podczas otwartych testów beta zwracaliśmy z Łukaszem uwagę na przepiękną i bogatą w detale warstwę wizualną, którą gra zawdzięcza silnikowi Frostbite, zróżnicowane klasy żołnierzy i statków oraz liczne zdolności specjalne.
Mnie spodobało się szczególnie Natarcie Myśliwców, w którym to trybie można poczuć się jak podczas „prawdziwej” bitwy kosmicznej. Potyczki za sterami myśliwców są tak dynamiczne i efektowne, że nie powstydziłaby się ich nawet filmowa saga. Weźcie proszę pod uwagę to, że z moich ust to prawdziwy komplement, ponieważ zwykle stronię od wszystkiego, co ma jakiekolwiek stery lub kierownice. Pamiętam też, że w poprzedniej części unikałem latania, zwłaszcza nad powierzchnią planet. Przypuszczam, że nawet na długo po premierze gry będę wracał właśnie do tego trybu rozgrywki.
Nie muszę chyba też tłumaczyć, jak działały na mnie, jako fana Gwiezdnych Wojen, odwzorowane z pietyzmem godnym artysty uzbrojenie, pojazdy i planety. Bez wątpienia Moc jest silna w Star Wars Battlefront II, szczególnie na konsoli Xbox One X, na której miałem okazję testować grę. Cieszy też to, że nowa odsłona cyklu umożliwia wzięcie udziału w bataliach znanych ze wszystkich okresów filmowej sagi. Dodatkiem do trybu wieloosobowego jest tryb Arcade, w którym gracze samotnie lub na podzielonym ekranie mogą szlifować swoje umiejętności w walce ze sztuczną inteligencją.
PANIE, KUP PAN TE SKRZYNKE
Battlefront II jest większy i lepszy od poprzednika pod prawie każdym względem, no właśnie… prawie. Chociaż parę godzin temu Electronic Arts zakomunikowało, że do czasu poprawienia balansu rezygnuje z mikropłatności, niesmak pozostał. Z niedawnych obliczeń wynikało, że aby odblokować całą zawartość Star Wars Battlefront II trzeba grać przez pół roku bez przerwy lub wydać na grę 7500 złotych. Nie miałbym może nic przeciwko, gdyby gra była darmowa, ale nie – gracze muszą zapłacić za nią plus minus 250 zł. Oczywiście nic nie zastąpi skilla, ale ci, którzy płacą, szybko zyskują przewagę nad resztą. Rozumiem, że postawa wielu graczy sprawia, że całe środowisko jest postrzegane jak dojne krowy, ale praktyki, jakie stosuje Electronic Arts są naprawdę karygodne i nie jest to pierwszy taki przypadek, wystarczy spojrzeć chociażby na Need for Speed Payback. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że zdecydowana reakcja graczy oduczy EA podobnych zagrywek i włodarze firmy zastanowią się dwa razy zanim sięgną znów do kieszeni graczy. PAY-TO-WIN MÓWIMY STANOWCZE NIE!
NIESMAK POZOSTAŁ
Fabularnie Star Wars Battlefront II nie zachwyca. Zamiast odważnej i mrocznej historii szturmowca Imperium, otrzymaliśmy klasyczną opowieść o nawróceniu i odkupieniu. Na szczęście, tak jak w przypadku filmowej sagi, braki gry nadrabia oprawa audiowizualna i widowiskowość, dzięki której odbiorca czuje się tak, jakby naprawdę przeniósł się do odległej galaktyki, chociażby tylko na krótką chwilę. Star Wars Battlefront II to gra pod prawie każdym względem większa i lepsza od poprzedniczki. Trybów rozgrywki wieloosobowej jest niewiele, ale dzięki położeniu nacisku na narrację starć doświadczenia płynące z zabawy są doprawdy niepowtarzalne. Zadbano też o to, aby zawartość gry była znacznie bardziej bogata niż w przypadku poprzedniczki. Wisienką na torcie jest natomiast doskonała oprawa audiowizualna, która zapewnia niesamowity poziomi immersji. Niestety, wszystkie te zalety idą w cień w obliczu tego, że Electronic Arts postanowiło zrobić ze Star Wars Battlefront II maszynkę do robienia pieniędzy, a z graczy dojne krowy. Póki co czekamy na dalszy rozwój wypadków.
PLUSY:
+ oprawa audiowizualna
+ fabularyzowane tryby gry
+ większa zawartość
MINUSY:
- sztampowa fabuła
- mikropłatności
Grę do testów dostarczyła firma Electronic Arts Polska, za co serdecznie dziękujemy!
Autor: Dawid Sych