Data modyfikacji:

Z ekranu na planszę czyli o adaptacjach gier komputerowych

Showbiznes uwielbia adaptacje. Czy w przypadku planszówek jest tak samo?

Jeszcze kilka lat temu to tytuły planszowe były przenoszone na komputer. Dziś sytuacja jest odwrotna. Czy znany tytuł wystarczy by sprzedać planszówkę? Trudno powiedzieć. Obecnie na rynku mamy całą masę solidnych adaptacji znanych serii gier komputerowych. Zdarzają się również pozycje, które lepiej omijać szerokim łukiem. Wielu wydawców wychodzi z założenia, że gotowy świat i duża ilość fanów komputerowego pierwowzoru wystarczą do odniesienia sukcesu. Ostatnie dni pokazały, że to nie wystarcza, a ogłoszony upadek Spartan Games - wydawcy bitewnej adaptacji słynnego Halo odbił się w światku dużym echem. Wydawałoby się, że konflikt Covenant z ludźmi i Plagą wystarczy za receptę na sukces. W tym zestawieniu chciałbym przedstawić Wam kilka gier, na które warto zwrócić uwagę, ale również takie które spokojnie można sobie odpuścić. Na pierwszy ogień idzie:

Dark Souls

Z jednej strony Kickstarter tej adaptacji zebrał dobrze ponad 3 mln dolarów. Piekielnie klimatyczne figurki, walki z bossami, eksploracja planszy - wydawało by się, że będzie ogromny sukces. Faktycznie był, ale finansowy. Gdy gracze otrzymali już swoje pudełka, otworzyli wieko i ich oczom ukazała się klasyczna plansza z komputerowego oryginału "You died". Wielu przebiegły ciarki po plecach. Dopiero później okazało się, że z komputerowej gry faktycznie dobrze wyszły tylko walki z bossami, trochę jak w ostatniej części cyklu. Eksploracja i mordowanie potworów jest nudne i powtarzalne, a na forach pojawiły się pomysły jak z gry usunąć nudne sekwencje między walkami z naprawdę potężnymi przeciwnikami. Słowem - raczej kiepsko i głównie dla fanów.

Fallout

Szumnie zapowiedziany tytuł na ostatnim GenConie, ku uciesze niektórych i mojej rozpaczy - czerpie garściami z Fallout 4. O samym komputerowym pierwowzorze przeczytacie w recenzji Dawida. Za grę bierze się Fantasy Flight Games, który wydał już całą masę dobrych gier na znanych licencjach. Dla nich współpraca przy adaptacjach to nie pierwszyzna, ponieważ na koncie mają m.in. planszowego Dooma, czy Cywilizację, o których jeszcze wspomnę niżej. Sama gra wygląda jak połączenie eksploracji z typową planszową przygodówką, gdzie będziemy gromadzić sprzęt, pomocników i zdobywać kolejne poziomy. Jak wyjdzie adaptacja tworu Bethesdy przekonamy się już na koniec bieżącego roku.

Civilization

Na tym samym GenConie, na którym wypłynęły newsy o planszowym Falloucie, Fantasy Flight Games zapowiedziało również remake jednej z najpopularniejszych gier typu grand strategy - Civilization, o którym już kiedyś miałem okazję pisać. Tym razem mamy oprawę graficzną rodem z Civilization VI, kafelki mapy w postaci heksów. Twórcy pokombinowali z warunkami zwycięstwa i teraz nie będzie można nastawić się na jedną strategię, co niekiedy było bolączką poprzedniej odsłony gry. Jak jednak będzie ostatecznie? Również w tym wypadku dowiemy się w czwartym kwartale tego roku.

 

XCOM

Na horyzoncie już majaczy pierwszy dodatek do drugiej odsłony komputerowego remake'u, a planszówka wciąż dumnie widnieje w asortymencie Fantasy Flight Games. Zauważacie pewną regularność? Tak, Fantasy Flight zgarnia chyba większość znanych komputerowych tytułów. W grze do czterech graczy wspólnie będzie próbowało obronić Ziemi przed inwazją z kosmosu. Łatwo nie będzie, ale chyba o to chodzi w grach z serii XCOM. Gra dość wiernie oddaje komputerowy pierwowzór. Niektórzy z graczy mieli poważne zastrzeżenia do aplikacji, która jest niezbędna do prowadzenia rozgrywki. Z jednej strony gra jest przez to płynniejsza, z drugiej strony to już nie mamy do czynienia z "grą bez prądu".

Gwint

Tu pojawia się inne pytanie, takie z gatunku "co było pierwsze?". Komputerowa karcianka z trzeciego Wiedźmina była dodawana w wersji papierowej do pudełek z grą i dodatkami. Wkrótce potem CD Projekt Red zapowiedział wersję komputerową, która spokojnie może dorównać choćby Blizzardowemu Hearthstone. O papierowej wersji gry pisał już niegdyś Dawid i sam tytuł przypadł mu do gustu. Szkoda tylko, że gra nie została wydana samodzielnie. Chociaż kto wie, co się kończy, a co się zaczyna ...

This War of Mine

Dokładniej o efektach kooperacji wrocławskiego studia Awaken Realms z krakowską Galaktą możecie przeczytać w mojej recenzji. Tu nadmienię jedynie, że efekt tej współpracy przeszedł oczekiwania 11 Bit Studios, którzy pierwotnie byli sceptyczni wobec całego projektu. Gracze otrzymali (niektórzy dopiero otrzymają) do rąk tytuł, który mimo, że nie oddaje gry komputerowej 1 do 1, zachowuje cały ciężki klimat, a większość mechanik przetwarza na planszę tak udanie, że człowiek zaczyna się zastanawiać, czy gra planszowa nie przewyższa pierwowzoru. This War of Mine w wersji bez prądu jest niewątpliwie bardziej zaangażowany fabularnie i daleko bardziej regrywalny, a to dzięki obszernej księdze skryptów.

 

Autor: Paweł Samborski