Data modyfikacji:

Pierwsze wrażenia z Songs of Conquest, czyli astrologowie ogłaszają tydzień nostalgii

Oryginalne Heroes of Might & Magic III debiutowało w 1999 roku. Pomimo tego, że od premiery minęły już ponad dwie dekady, gra nadal cieszy się sporą popularnością. Kiedy kilka lat temu studio Lavapotion zapowiedziało Songs of Conquest, czyli duchowego spadkobiercę kultowych „Hirołsów 3”, nie kryłem radości. Czy warto było czekać? Przekonajcie się!
songs of conquest

Czy warto zagrać w Songs of Conquest? Pierwsze wrażenia

Każdy, kto grał w oryginalne Heroes of Might & Magic III, od razu zauważy, że Songs of Conquest do złudzenia przypomina kultowy tytuł. Studio Lavapotion nie poszło jednak na łatwiznę i nie bawi się cynicznie naszymi emocjami. Nie! Songs of Conquest daje sporo od siebie, dzięki czemu rozgrywka z jednej strony będzie wydawała się starym wyjadaczom znajoma, a z drugiej odświeżająca. Nowi gracze będą mogli z kolei przeżywać emocje podobne tym, których doświadczali pod koniec lat 90-tych ich starsi koledzy i koleżanki. Zacznijmy jednak od początku.
Songs of Conquest to turowa gra strategiczna, w której gracz zbiera surowce, rozbudowuje zamek i gromadzi armie. Podczas rozgrywki co rusz toczy też taktyczne potyczki. Wypisz wymaluj Heroes of Might & Magic III. Diabeł, jak zwykle jednak, tkwi w szczegółach. No dobrze, czym więc Songs of Conquest różni się od kultowego poprzednika?
Pierwszą rzeczą, jaka rzuci się w oczy starym wyjadaczom, będzie brak kolorowej planszy z reprezentacją zamku. Nasze miasto budujemy na tej samej mapie, na której toczy się większość rozgrywki. Na początku byłem sceptycznie nastawiony do tego rozwiązania, ponieważ trudno było mi odróżnić budynki miejskie od pozostałych, ale kiedy oswoiłem się z ich wyglądem, doceniłem to rozwiązanie. Chociażby dlatego, że daje poczucie realnego wzrostu naszego zamku, tak jak dzielnice w ostatniej Cywilizacji.
Co więcej, poza dużymi zamkami, do naszej dyspozycji oddano też mniejsze osady, które również pozwolą nam na wznoszenie budowli. Po zebraniu odpowiedniej liczby zasobów, budynki można ulepszać, dzięki czemu możemy rekrutować ulepszone jednostki lub zwiększać walory obronne naszego zamku. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zbudować kilka budowli jednego typu, ale musimy pamiętać, że liczba miejsc jest ograniczona. Rozwiązania wprowadzone do rozgrywki przez Lavapotion dają więc większą swobodę niż miało to miejsce w przypadku Heroes of Might & Magic III.
Najwięcej różnic dostrzeżemy jednak nie na mapie świata, ale w trakcie taktycznych potyczek. Pole bitwy bywa różnorodnie ukształtowane, co ma bezpośredni wpływ na statystyki naszych jednostek. Zupełnie inaczej zaprojektowany jest też system magii, który opiera się na Esencji. Ta przypisana jest też jednostkom. W efekcie, nasze armie rekrutujemy nie tylko z uwagi na ich zdolności bojowe, ale także Esencję, jaką mogą zasilić nasz arsenał czarów. Podczas potyczki nie możemy przeczekać tury, tak jak w HoM&M III, dzięki czemu są one znacznie bardziej agresywne, a przez to dynamiczne. Aby jednak zbalansować nieco zabawę, jednostki mogą używać różnych specjalnych umiejętności.
Tym, co jednak urzekło mnie w Songs of Conquest chyba najbardziej, była warstwa wizualna. Pixel Art przejadł mi się trochę w ostatnich latach, ale nie mogłem oderwać oczu od dzieła rąk ekipy Lavapotion. Przy maksymalnym oddaleniu widoku Songs of Conquest do złudzenia przypomina Herosów III. Kiedy jednak przybliżymy kamerę, zmienia się też nieco perspektywa. Widzimy, że poszczególne elementy, pomimo tego, że są płaskie, znajdują się bliżej lub dalej, ogień drży na wietrze, razem z nim poruszają się wierzchołki drzew, z budynków wydobywa się dym, a zwierzęta poruszają się to tu, to tam. Poziom detalu nie tylko cieszy oko, ale robi ogromne wrażenie.
Na papierze wszystko prezentuje się pięknie, ale czy to samo można powiedzieć o praktyce? Tak i nie. Na start gracze otrzymali dwie kampanie fabularne, cztery frakcje oraz garść map do potyczek lokalnych i sieciowych. Niestety, przed twórcami jeszcze sporo pracy, ponieważ wiele systemów gry wymaga zbalansowania. Za dobrą monetę wziąłem jednak to, że w trakcie zabawy nie natrafiłem na zbyt wiele błędów.
Songs of Conquest już teraz wygląda i działa dobrze, dlatego też nie mogę doczekać się finalnej wersji gry. Pomimo tego, że klimatem i kilkoma kluczowymi mechanikami tytuł różni się od Heroes of Might & Magic III, czuć tutaj ducha kultowych „Hirołsów”, a to chyba najważniejsze. Z niecierpliwością czekam na kolejne aktualizacje i pełną wersję gry.

Na czym zagrać w Songs of Conquest?

W tytuł zagramy na komputerach osobistych za pośrednictwem platform Steam, GOG i Epic Games. Produkcję wypuszczono na rynek w ramach programu wczesnego dostępu.

Premiera Songs of Conquest – kiedy?

Wczesny dostęp wystartował 10 maja 2022 roku. Na razie nie wiadomo, kiedy ukaże się finalna wersja gry.

Czy Songs of Conquest posiada polską wersję językową?

Tak, Songs of Conquest ma przetłumaczony interfejs i napisy.

Songs of Conquest: minimalne wymagania sprzętowe

System operacyjny: Windows 7
  • Procesor: i5 Dual Core lub Ryzen 5
  • Pamięć: 8 GB RAM
  • Zintegrowana karta graficzna
  • DirectX: Wersja 10
  • Miejsce na dysku: 4 GB

Songs of Conquest: rekomendowane wymagania sprzętowe

  • Karta graficzna: GTX 970, RX 570 lub podobna
Autor: Dawid Sych