Data modyfikacji:

Mimo rosnących strat Meta nie rezygnuje z planów stworzenia metaverse

Mimo potężnych strat wywołanych nowym kierunkiem rozwoju spółki Meta (dawniej Facebook), nie zrezygnuje ona z już obranej drogi, tak przynajmniej wynika z zapewnień jej przedstawicieli. W ubiegłym roku Mark Zuckerberg ogłosił swoje plany wobec firmy, zapowiadając stworzenie tzw. metaverse, przestrzeni w wirtualnej rzeczywistości, w której ludzie z całego świata mieli bawić się i pracować. Jednym z elementów strategii Mety był zakup firmy Oculus, produkującej najpopularniejsze na rynku gogle VR. Choć wiele mediów oraz analityków kupiło bez pytania pomysł Zuckerberga bardzo szybko wyszło na jaw, jak był on oderwany od rzeczywistości.
Początkowo analitycy Mety zakładali, że liczba aktywnych użytkowników metaverse w 2022 roku, a dokładnie wydanej przez firmę aplikacji Meta Horizon, przekroczy kilkaset tysięcy. Zdaje się jednak nikt nie wziął pod uwagę tego, że aby zanurzyć się wirtualnym świecie trzeba być właścicielem gogli wartych co najmniej ponad dwa tysiące złotych, przygotować odpowiednie miejsce i pogodzić się z wieloma innymi niedogodnościami związanych z dłuższym korzystaniem z VR (między innymi ból głowy i oczu, choroba lokomocyjna). Sam program Horizon, tak promowany przez Zuckerberga, ze względu na małą interaktywność i funkcjonalność, jak również nieatrakcyjną oprawę graficzną, stał się szybko obiektem kpin i internetowych żartów.
Porażka metaverse przyniosła ze sobą poważne skutki dla Mety. Spółka, ze względu na ponad 60-procentowy spadek wartości swoich akcji (tu dołożyło się jeszcze kilka innych czynników), co przełożyło się na astronomiczną kwotę ponad 600 miliardów dolarów, zmuszona została do przeprowadzenia masowych zwolnień.
Choć Zuckerberg i jego wierni współpracownicy obiecująca dalsze inwestycje w VR, po sieci krążą już od dawana plotki o rozwiązaniu problemu, jakim stała się obsesja prezesa spółki. Wielu inwestorów domagać może się jego ustąpienia oraz wydzielania Mety z reszty struktur firmy. Tego typu operację sfinansować mógłby sam Zuckerberg, sprzedając posiadane udziały i z własnej kieszeni finansując swoją pasję.