Data modyfikacji:

Czy warto jeździć na konwenty i festiwale fantastyki?

Pyrkon 2019 już za nami, ale okres wakacyjny i przełom września i października niesie ze sobą wysyp imprez związanych z fantastyką, zazwyczaj nazywających się festiwalami albo konwentami fantastyki. Czy warto na nie jednak jeździć, jeżeli nie siedzi się zbyt głęboko w tym temacie? Co można znaleźć na takiej imprezie?

Konwenty fantastyki są częścią polskiego krajobrazu od kilku dekad – pierwszy Polcon, wędrujący co roku do innego miasta festiwal fantastyki odbył się w 1985 roku. Była to impreza o wyraźnie innym klimacie niż to, z czym mogą kojarzyć się dzisiejsze Pyrkony czy Comic Cony. Była pełna ludzi, którzy w pierwszej kolejności chcieli rozmawiać o fantastyce, szczególnie tej książkowej. Ludzie nie przebierać się wtedy za postaci z ulubionych filmów, seriali i gier

KOPALNIE WIEDZY

Przez lata konwenty były przede wszystkim źródłem wiedzy o fantastyce – prelegenci-zapaleńcy zgłaszali punkty programu związane z ich ulubionymi tematami i specjalizacjami, by pogłębić wiedzę o Gwiezdnych Wojnach, Diunie czy książkach Aasimova. Nawet dziś pozostaje to kluczowym elementem wielu imprez – festiwale, takie jak Dni Fantastyki, Copernicon czy Kapitularz oferują w ciągu pojedynczego weekendu setki godzin prelekcji.

Część z tych atrakcji to spotkania z autorami literatury czy znanymi postaciami z YouTube i innych kanałów, gdzie żyje fantastyka, inne – panele dyskusyjne i warsztaty, na których można nauczyć się czegoś nowego. To właśnie to bogactwo i różnorodność sprawia, że festiwale fantastyki mogą być atrakcyjne dla każdego, nawet, jeśli dany odbiorca zna tylko najpopularniejsze dzieła popkultury, jak Gra o Tron czy Star Wars.

FESTIWALE FANTASTYKI TO RÓŻNORODNOŚĆ

Przez ostatnie dwie dekady fantastyka przestała być niszą, a stała się częścią mainstreamu – od Gry o Tron, przez filmy z kinowego uniwersum Marvela, po mangę i anime, każdy z nas jakoś styka się z nią w życiu codziennym. Festiwale fantastyki skupiają się na celebrowaniu tej różnorodności, dając miejsce masie barwnych postaci i ludziom o rozmaitych zainteresowaniach, którzy mogą pokazać się ze swoimi pasjami.

Sprawia to, że z jednej strony kwitnie tu cosplay, a z drugiej co chwila widzi się ludzi robiących coś nietypowego – tańczących w zaimprowizowanych „pociągach” czy uczestniczących w grach festiwalowych, złożonych z rozrzuconych po całej imprezie zadań. Jednak nie każdy festiwal wygląda jak duże, tłumne imprezy pokroju Pyrkonu, Comic Conu czy Falkonu, gdzie codziennie stykamy się z tysiącami uczestników. Wiele imprez tego typu przyjmuje parę setek albo tysiąc użytkowników, tworząc nieco kameralną, a jednocześnie mniej przytłaczającą atmosferę. Mnóstwo dużych miast ma w którymś momencie roku takie właśnie mniejsze, skierowane głównie do „lokalsów” imprezy, choć warto wiedzieć – mniejsza skala oznacza mniejszą część targową i mniej rzeczy do kupienia.

WYSTAWCY KOMIKSÓW, KSIĄŻEK I FIGUREK

Duże imprezy fantastyczne w swojej części targowej wyglądają, jakby wszystkie ciekawe zakątki internetu zjechały się w jedno miejsce, by serwować nam swój towar. Od filcowych czapek, przez koszulki, kubki, wyroby rzemieślnicze, po figurki Funko POP! – wszystko nagle da się kupić na miejscu, bez konieczności polowania na skarby w sieci. To duża wygoda i uproszczenie.

FANTASTYKA – CZY WARTO?

Fantastyka nie jest nieprzystępna. Fakt, że nie znamy jakiegoś nurtu kultury masowej nie wyklucza nas w uczestnictwie w imprezach, które w niesamowicie ciekawy sposób łączą konferencyjną formułę z promowaniem popkultury. W najgorszym wypadku na imprezie tego typu zobaczymy kreatywnych ludzi pokazujących swoje starannie wypracowane stroje i kupimy koszulkę, w najlepszym – poznamy coś ciekawego o Terminatorze, Harrym Potterze czy Gwiezdnych Wojnach, albo poznamy nową, ciekawą grę planszową.

Autor: Artur Cnotalski