Data modyfikacji:

A Plague Tale: Requiem – recenzja. Szczury jeszcze nigdy nie były tak przerażające

Gra A Plague Tale: Innocence z 2019 roku okazała się być jednym z bardziej pozytywnych zaskoczeń ostatnich lat w branży growej. Studio Asobo (możecie teraz kojarzyć je też z Microsoft Flight Simulatora) zaserwowało graczom fantastyczną opowieść o rodzeństwie, które musiało walczyć o przetrwanie w brutalnym świecie, opanowanym przez plagę wygłodniałych szczurów. Przed twórcami stało nie lada zadanie, ponieważ po sukcesie „jedynki”, od kontynuacji wymagaliśmy zacznie więcej. Czy deweloper sprostał oczekiwaniom fanów? O tym przekonacie się z recenzji A Plague: Tale: Requiem.
a plague tale requiem

Czy warto zagrać w A Plague Tale: Requiem? Recenzja gry

W chwili pisania recenzji A Plague Tale: Innocence doskonale wiedziałem, że o tej produkcji nie zapomnę zbyt szybko. W ciągu trzech lat od premiery gry do sprzedaży trafiło sporo innych bardzo dobrych tytułów, jednakże dzieło Asobo Studio i tak w dalszym ciągu plasuje się w moim prywatnym rankingu na wysokiej pozycji. Z radością mogę poinformować, że przy oficjalnej kontynuacji bawiłem się jeszcze lepiej – oczywiście jeśli można w ogóle mówić o dobrej zabawie w kontekście gry opowiadającej o tak ogromnym cierpieniu, z jakim musieli borykać się bohaterowie.
Akcja A Plague Tale: Requiem rozgrywa się tuż po wydarzeniach z poprzedniej części, której finał dawał nadzieję na to, że Amicia i Hugo w końcu będą mogli zaznać odrobiny szczęścia. Rodzeństwo (razem ze swoją mamą i przyjacielem) wyruszyli w podróż do południowej części Francji, gdzie mieli znaleźć spokój oraz skuteczne lekarstwo dla chłopca borykającego się z tajemniczą chorobą. Niestety już w prologu trafiamy do pewnej wioski, gdzie lokalna społeczność rozprawia się z nieudolnymi szabrownikami. Bohaterowie szybko uświadamiają sobie, że spirala przemocy dalej będzie się nakręcać, a szanse na lepszą przyszłość można włożyć między bajki.
W drugiej odsłonie A Plague Tale jeszcze większą rolę odgrywa plaga szczurów, która zaczyna rozprzestrzeniać się po innych częściach kraju. Jeżeli graliście w poprzedniczkę, to doskonale wiecie, że z pewnych powodów ataki gryzoni są powiązane z postacią Hugo i jego schorzeniem. Nie chcę wchodzić w spoilery, dlatego zaznaczę tylko, że choroba chłopca postępuje, co da się we znaki otaczającym go ludziom. Twórcy zapewniali przed premierą, że na ekranie zobaczymy aż sześćdziesiąt razy więcej szczurów niż w Innocence. Wiecie co? Nie kłamali!
Tym razem producent zrezygnował ze stosunkowo przyziemnej historii (no, może poza finałem „jedynki”) na rzecz o wiele bardziej rozbuchanej opowieści. Jeżeli zachwyciliście się dużą liczbą gryzoni z poprzedniej części, to teraz przygotujcie się na to, że tych paskudnych stworów w niektórych momentach jest tak dużo, że bardziej przypominają niszczycielską falę aniżeli żywe istoty. Producent postawił także na większą różnorodność lokacji, dzięki czemu jeszcze bardziej mógł wykorzystać potencjał drzemiący w szczurach. Początkowo nie byłem fanem tego rozwiązania, ale z czasem dałem się do niego przekonać.
Grając w pierwszą odsłonę, miałem wrażenie, jakbym obcował z grą historyczną z drobnymi elementami fantasy. Tymczasem sequel to pełnoprawny horror fantastyczny, z lekkim zarysowaniem realiów historycznych. Żeby jeszcze bardziej wam to zobrazować, przyjmijmy, że Innocence było takim Assassin’s Creed Valhalla, zaś Requiem zdecydowanie bliżej jest do God of War z 2018 roku, z tym że tutaj nadal jesteśmy w realnym świecie, a główna bohaterka nie posiada ogromnej siły i wytrzymałości oraz nadnaturalnych zdolności. Czego natomiast (w pewnym sensie) nie można powiedzieć o jej młodszym braciszku…
Koniec końców uważam jednak, że taka zmiana klimatu wyszła produkcji na dobre, bo w ten sposób producent miał o wiele większe pole do popisu w kwestii projektów lokacji oraz efektownych scen pościgowych czy pojedynków z oponentami. Druga część oferuje praktycznie identyczny gameplay co poprzednio, lecz całość została mocno doszlifowana oraz rozbudowana. Działa to na tej samej zasadzie, co przeskok pomiędzy The Last of Us: Part I a Part II, gdzie tam także Ellie otrzymała dodatkowe ruchy oraz więcej możliwości eliminacji wrogów.
Warto przy tym zaznaczyć, że A Plague Tale: Requiem w dalszym ciągu jest przede wszystkim skradanką, gdyż Amicia nie ma żadnych szans w bezpośrednim starciu z okutymi w zbroję rosłymi facetami. Na szczęście dziewczyna nadrabia sprytem, umiejętnością ciskania różnymi rodzajami pocisków ze swojej procy oraz wytrwałością. Już dawno nie widziałem w grach wideo protagonistki, która jednocześnie byłaby tak twarda i zawzięta, jak krucha i wrażliwa. Do tego należy dołożyć fantastyczny voice acting, idealnie podkreślający cierpienie oraz determinację młodej bohaterki.
Należy również zwrócić uwagę na ogromny przeskok pod względem oprawy wizualnej, co ma też ogromny wpływ na odbiór fabuły. Studio Asobo przygotowało o wiele lepszą mimikę u wszystkich postaci, dzięki czemu lepiej można zrozumieć ich emocje. Zmiany w grafice dotyczą także bardziej szczegółowych lokacji oraz lepszej pracy światłocieni. Co prawda nadal nie jest to poziom gier ekskluzywnych od PlayStation, ale należy pamiętać, że twórcy tego dzieła nie bazowali na tak ogromnych budżetach, jak firmy współpracujące z Sony. Warstwa graficzna Requiem to absolutna topka tego roku, zarówno pod względem wykonania, jak i pomysłowości w kwestii kreowania świata gry.
Jedyne moje zarzuty do tej produkcji mogę kierować wyłącznie w stronę delikatnych problemów z płynnością, aczkolwiek mam też świadomość, że tytuł testowałem trzy tygodnie przed premierą, bez dostępu do day one patcha. Natomiast o wiele bardziej z rytmu wybiło mnie zbyt wolne tempo zabawy w okolicach jednego ze środkowych rozdziałów, przy którym autentycznie przymykały mi się oczy ze znużenia. Na szczęście tę godzinę „smętów” wynagrodziło mi wciągające dziesięć godzin pozostałego czasu, jaki spędziłem przy tym tytule.
A Plague Tale: Requiem to świetna produkcja, która udowadnia, że w czasach potężnych sandboksów w dalszym ciągu jest miejsce na gry o większej liniowości. Dzieło studia Asobo mniejszą swobodę działania nadrabia ciekawym gameplayem, bardzo ładną oprawą wizualną, kilkoma spektakularnymi momentami oraz świetnie napisaną historią. To jedna z tych gier, do jakich lepiej nie podchodzić przez chusteczek, ponieważ jest tu kilka momentów, przez które można wypłakać oczy. Pozycja obowiązkowa – musicie w to zagrać!

Na czym zagrać w A Plague Tale: Requiem?

Gra dostępna jest na komputerach osobistych oraz konsolach PlayStation 5, Xbox Series X|S i Nintendo Switch (wersja cloud).

Premiera A Plague Tale: Requiem – kiedy?

Dzieło studia Asobo trafiło do sprzedaży 18 października 2022 roku na wszystkich planowanych platformach.

Czy A Plague Tale: Requiem posiada polską wersję językową?

Tak, produkcja dostępna jest z polskim tłumaczeniem. Twórcy ograniczyli się jednak wyłącznie do rodzimych napisów, pozostawiając dubbing w oryginalnej, angielskiej wersji językowej.
Grę do testów dostarczyła firma Focus Entertainment, za co serdecznie dziękuję!

A Plague Tale: Requiem na PC: minimalne wymagania sprzętowe

  • Procesor: Intel Core i5-4690K 3.5 GHz / AMD FX-8300 3.3 GHz
  • Pamięć RAM: 16 GB
  • Karta graficzna: 4 GB GeForce GTX 970 / 8 GB Radeon RX 590 lub lepsza
  • Miejsce na dysku: 55 GB
  • System operacyjny: Windows 10 (64-bit)

A Plague Tale: Requiem na PC: rekomendowane wymagania sprzętowe

  • Procesor: Intel Core i7-8700K 3.7 GHz / AMD Ryzen 5 3600 3.6 GHz
  • Pamięć RAM: 16 GB
  • Karta graficzna: 8 GB GeForce RTX 3070 / 16 GB Radeon RX 6800 XT lub lepsza
  • Miejsca na dysku: 55 GB
  • System operacyjny: Windows 10 (64-bit)
Zdjęcie: Łukasz Morawski – screenshot z gry
Łukasz Morawski
Łukasz Morawski

Prawdopodobnie urodził się z padem w ręku i kawałkiem pizzy w ustach. Miłośnik wszystkiego, co związane z kulturą popularną i nowymi technologiami. Od najmłodszych lat gra w gry, ogląda filmy i seriale, czyta książki oraz komiksy. Jedno jest pewne - nie ma czasu na nudę.