CD Projekt RED wypuściło pierwszy płatny dodatek, z miejsca zyskując przychylność graczy.
Trzecia odsłona przygód Geralta z Rivii zachwycała wieloma rzeczami. Na szczególną uwagę zasługiwał rozbudowany wątek fabularny, dobrze zarysowane postacie oraz piękny, rozległy świat. Niestety, produkcja cierpiała na liczne błędy, odrobinę psujące zabawę. Z zapowiedzi wynikało, że Serca z Kamienia położy większy nacisk na opowieść, a nie na rozgrywkę. Tak się stało, dzięki czemu otrzymaliśmy prawdopodobnie najlepsze DLC w dziejach.
Dla prawdziwych twardzieli
Serca z kamienia przeznaczone jest głównie dla osób, które ukończyły Dziki Gon, zyskując przy tym dosyć wysoki poziom postaci. Żeby rozpocząć przygodę, należy mieć wiedźmina na 32 levelu. Producent wyciągnął rękę do osób, mających po raz pierwszy styczność z tytułem. Dzięki specjalnie przygotowanemu profilowi, nowicjusze rozpoczynają z postacią posiadającą odpowiednie zdolności, podstawowy rynsztunek, a także sporą ilość novigradzkich koron.
Mniej wprawni gracze, powinni wybrać niższy poziom trudności. Mając nawet solidnie uzbrojonego bohatera, będziemy wielokrotnie zmuszeni do skorzystania z zapisanych stanów gry. Niektórzy przeciwnicy są wyjątkowo silni, a pojedynki z bossami przywodzą na myśl dzieła studia From Software. Zarówno pod względem trudności, jak i realizacji.
Pomieszane z poplątanym
Historia Serc z Kamienia opiera się przede wszystkim na postaci Olgierda von Evereca, upadłego, niestroniącego od alkoholu atamana, cierpiącego z powodu nieśmiertelności. Jest to świetnie wykreowany bohater, który choć odrzuca bezwzględnością, potrafi wywołać pozytywne emocje. Życia Geralta i Olgierda znajdują wspólną drogę, gdy szlachcic rozwiesza ogłoszenie dotyczące zlecenia na potwora siejącego zamęt w oxenfurckich kanałach.
Dużą rolę w fabule odgrywa także Pan Lusterko. Tajemniczy jegomość, zawarł niegdyś umowę z von Everecem, będącą później powodem wielu cierpień atamana. Olgierd postanowił złamać zasady cyrografu, dlatego Lusterko prosi (a raczej zmusza) wiedźmina o pomoc. Żeby pomiędzy zwaśnionymi mężczyznami doszło do porozumienia, Geralt musi wykonać trzy karkołomne zadania zlecone przez szlachcica. To tylko wstęp do zawiłej fabuły, zdradzanie dalszych wątków byłoby nietaktowne.
Deweloper poszedł tym razem w kierunku filmowości. Toczenie pojedynków nadal jest istotne, jednak najważniejsze są dialogi. Co i rusz natrafiamy na fragmenty, gdzie Geralt przez długi czas prowadzi dyskusję z innymi osobami. Cutscenki nabrały większej dynamiki, bliżej im do Metal Gear Solid, niż wcześniejszych części Wiedźmina. Serca z Kamienia są trochę "przegadane", ale wyszło to produkcji na dobre.
Adam Mickiewicz poleca
Producent ponownie udowodnił, że posiada ogromną wiedzę dotyczącą kultury popularnej oraz klasyki literatury romantycznej. DLC co chwilę odwołuje się do znanych postaci, czy motywów, z jakimi mieliśmy styczność w innych dziełach. Niektóre akcenty są mocniej nakreślone (np. Bohatyrowicz, jako nazwisko jednego z kozaków), inne z kolei delikatnie puszczają oko do odbiorcy.
Rozszerzenie sprawia wrażenie stworzonego głównie z myślą o polskich graczach. Tak słowiańskiego klimatu nie miała nawet podstawowa wersja, która również promowała rodzimą kulturę. Wesoła ferajna Olgierda prezentuje dawnych zblazowanych szlachciców, a misja mająca miejsce podczas wesela, sprawi, że nie jedna osoba rozpozna charakterystyczne dla naszych rodaków zachowania i obyczaje.
Jeszcze więcej dobroci
W Sercach z Kamienia otrzymaliśmy kilka misji głównych oraz niedużą ilość zadań pobocznych. Północno-wschodnia część mapy została znacząco rozbudowana o wsie, jaskinie, dworki, obozy. Nowe tereny ponownie zachwycają wykonaniem, bogatą roślinnością i świetnie zaprojektowanymi lokacjami. Przejście DLC zajmuje około dziesięciu godzin, ale pod warunkiem, że skupimy się na poznawaniu fabuły.
Jeśli zapragniemy wykonywać wszystkie inne zadania, odkrywać ukryte miejsca, czy brać udział w wyścigu konnym, otrzymamy jeszcze większy czas. Za niską cenę, zyskujemy dużą porcję zawartości, wystarczająco na więcej niż nie jeden pełnoprawny tytuł.
W dodatku natrafimy na nowe rodzaje przeciwników, m.in. dziki, czy arachnomorfy. CD Projekt RED dosyć mocno oskryptował ich zachowanie, co sprawiło, że walki są jeszcze bardziej emocjonujące. Masywne świnie biegają dookoła bohatera, aż w pewnym momencie rozpoczynają taranowanie. Z kolei pająki mają swoje gniazda w ciasnych jaskiniach. Gdy jeden z nich złapie Geralta w sieć, reszta schodzi z pajęczyn, wspólnie przystępując do ataku.
Koniec wojny rasowej
Podczas przygody stoczymy pojedynki z wrogo nastawionym, znanym z pierwszej części, Zakonem Płonącej Róży. Dostepny jest również całkowicie nowy lud - Ofirowie. Trzeciej odsłonie Wiedźmina "oberwało się" w zagranicznych mediach, że jest rasistowska i promuje jedynie białych ludzi. Do Serca z Kamienia trafiła rasa pochodząca z dalekich krain, gdzie "biegają konie w czarno-białe paski". Niestety, potencjał czarnoskórego ludu nie został wykorzystany. Możliwe, że kolejne rozszerzenie rozbuduje ich historię.
Wśród Ofirów znajdują się Zaklinacza, tworzący słowa runiczne i glificzne, zwiększające zdolności rynsztunku. Niestety, korzystanie z usług rzemieślnika dużo kosztuje, ale w wielu przypadkach jest opłacalne. Przykładowo, dzięki opcji "Utrwalanie" wszystkie pociski wystrzelone z wrogich kusz, nie sprawią głównemu bohaterowie żadnych obrażeń. Jednym z minusów jest konieczność zrezygnowania ze wcześniejszych ulepszeń umieszczonych w przedmiocie. Modyfikacje całkowicie przepadają, a procesu zaklinania nie można cofnąć.
Prawdziwy diament
Wiedźmin 3: Serca z Kamienia to dodatek idealny. Posiada wszystko, czego gracze oczekują od rozszerzeń. Za trzydzieści złotych otrzymujemy fascynującą historię, kilka zadań pobocznych, mnóstwo rzeczy do odkrycia oraz nowe rozwiązania, które wcześniej nie występowały w "podstawce". Produkcja nadal cierpi na błędy techniczne, ale deweloper cały czas stara się je naprawiać. Gdyby nie bugi i zmarnowany potencjał Ofirów, produkcja zasługiwałaby na maksymalną ocenę. CD Projekt RED niemalże stworzyło tytuł idealny.