Data publikacji:

The Dark Pictures: The Devil in Me – recenzja. Gra dla fanów horrorowych slasherów

Supermassive Games przy okazji premiery The Devil in Me postanowiło zakończyć pierwszy sezon antologii The Dark Pictures. Studio nie poszło jednak na łatwiznę, tylko już teraz zadbało o rozwój swojego cyklu, dodając do niego kilka nowych mechanik, które przede wszystkim przypadną do gustu osobom narzekającym na zbyt mało gameplayu w grach interaktywnych. Jeżeli chcecie dowiedzieć się, czy warto wydać pieniądze na ten tytuł, to zapraszam was do lektury recenzji The Dark Pictures: The Devil in Me.
the dark pictures the devil inme recenzja

Czy warto zagrać w The Dark Pictures: The Devil in Me? Recenzja gry

Jako wielki fan horrorów z ciekawością śledzę dokonania brytyjskiego studia Supermassive Games. Już przy Until Dawn z 2015 roku wiedziałem, że w tym deweloperze drzemie ogromny potencjał, a udane premiery gier z serii The Dark Pictures oraz tegoroczne The Quarry tylko utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Do The Devil in Me podchodziłem więc z dużym spokojem, bo wiedziałem, że czeka mnie dobra zabawa. Po dotarciu do finału opowieści muszę przyznać, że znowu się nie zawiodłem, aczkolwiek zdecydowanie nie jest to moja ulubiona odsłona z antologii – w dalszym ciągu pierwsze miejsce dzierży House of Ashes z 2021 roku.
Na korzyść The Devil in Me z pewnością działa punkt wyjściowy, jaki założyli sobie twórcy. Tym razem nie mamy do czynienia z horrorem o żywych trupach, dawnych cywilizacjach z kosmosu czy duchach. Zamiast tego producent postawił na slasher, w którym główni bohaterowie konfrontowani są z perfekcyjnym zabójcą. Brytyjczycy nie byliby jednak sobą, gdyby nie namieszali nieco w tej koncepcji. Najnowsza odsłona The Dark Pictures ponownie jest świetnie zlepionym mariażem różnych motywów filmowych, z jakimi zetknęliśmy się już wcześniej w takich cyklach jak „Halloween”, „Piła” czy w produkcjach z gatunku true crime.
Fabuła w Devil in Me kręci się wokół niejakiego Hermana Webstera Mudgetta, znanego bardziej jako Henry Howard Holmes. Mężczyzna jest postacią historyczną i uznawaną za pierwszego udokumentowanego seryjnego zabójcę działającego w drugiej połowie XIX wieku na terenie Stanów Zjednoczonych. Psychopata ściągał ofiary do swojego ekskluzywnego hotelu, gdzie następnie dokonywał brutalnych morderstw. Akcja gry osadzona została jednak w czasach współczesnych i opowiada o ekipie filmowej, która otrzymała zaproszenie do swego rodzaju muzeum inspirowanego „działalnością” Holmesa.
Na miejscu dosyć szybko okazuje się jednak, że był to jeden wielki przekręt. Ekipa zamiast kręcić film dokumentalny, zmuszona jest do walki o życie w miejscu naszpikowanym najróżniejszymi pułapkami. Poza tym po korytarzach budynku przechadza się zamaskowany człowiek, który nie ma problemu z samodzielnym rozprawianiem się z bohaterami. Twórcy maksymalnie wykorzystali potencjał lokacji, oddając w ręce graczy znacznie większą mapę (dodano nawet możliwość biegania!) niż w poprzednich odsłonach. Gra nie jest dzięki temu tak bardzo liniowa, tylko pozwala użytkownikom zboczyć na chwilę z trasy, żeby odkryć sekrety w dodatkowych pomieszczeniach lub zaliczyć zagadki środowiskowe i łamigłówki.
Poza tym, każda z postaci posiada własny unikatowy ekwipunek, z jakiego może skorzystać w określonych momentach. Jeden z filmowców ma przy sobie kartę kredytową, z pomocą której otwiera proste zamki, jest też dziewczyna z rejestratorem dźwięku oraz chłopak oświetlający sobie drogę lampą błyskową od swojego aparatu. W trakcie przygody możemy również znaleźć inne akcesoria, z jakich skorzystamy w wybranych momentach. Niektóre są nawet zużywalne (np. inhalator od astmy), więc musimy dobrze wyczuć moment, kiedy z nich korzystać.
Mimo wszystko rozgrywka nadal przez większość czasu bazuje na sekwencjach Quick Time Events oraz podejmowaniu decyzji fabularnych w dialogach. Ogólnie większość elementów w The Dark Pictures: The Devil in Me oceniam na plus, jednakże przez pierwszą połowę gry trochę się nudziłem, tak samo jak później w bardziej otwartych etapach, które na dobrą sprawę tylko niepotrzebnie wydłużały zabawę. Nie podobało mi się też to, że Supermassive Games nagle zapomniało, jak straszyć odbiorców poprzez odpowiednie napięcie. Producent zamiast tego postawił na jump scary, które pojawiają się bez ustanku, aż do samego końca. Doświadczone studio nie tak powinno robić horrory – na szczęście to tylko delikatna zadra w naprawdę dobrej produkcji. Polecam!

Na czym zagrać w The Dark Pictures: The Devil in Me?

Produkcja dostępna jest na komputerach osobistych, konsolach poprzedniej generacji (PlayStation 4, Xbox One) oraz PlayStation 5 i Xbox Series X|S.

Premiera The Dark Pictures: The Devil in Me – kiedy?

Gra trafiła do sprzedaży 18 listopada 2022 roku na wszystkich planowanych platformach. Najnowsza odsłona The Dark Pictures dostępna jest w wersji cyfrowej, którą znajdziecie m.in. na Ceneo.pl.

Czy The Dark Pictures: The Devil in Me posiada polską wersję językową?

Niestety nie, gry wydawane przez Bandai Namco zazwyczaj nie posiadają polskich napisów i nie inaczej jest w tym przypadku.
Grę do testów dostarczyła firma Cenega. Opinia należy do autora recenzji.

The Dark Pictures: The Devil in Me na PC – minimalne wymagania sprzętowe

  • Procesor: Intel Core i5-4690K 3.5 GHz / AMD FX-8350 4.0 GHz
  • Pamięć RAM: 8 GB
  • Karta graficzna: 4 GB GeForce GTX 960 / Radeon R9 380 lub lepsza
  • Miejsce na dysku: 65 GB
  • System operacyjny: Windows 10 (64-bit)
  • The Dark Pictures: The Devil in Me na PC – rekomendowane wymagania sprzętowe

  • Procesor: Intel Core i5-8400 2.8 GHz / AMD Ryzen 5 1600 3.2 GHz
  • Pamięć RAM: 12 GB
  • Karta graficzna: 6 GB GeForce RTX 2060 / 8 GB Radeon RX Vega 56 lub lepsza
  • Miejsca na dysku: 65 GB
  • System operacyjny: Windows 10 (64-bit)
  • Zdjęcie: Materiały prasowe Supermassive Games
    Łukasz Morawski
    Łukasz Morawski

    Prawdopodobnie urodził się z padem w ręku i kawałkiem pizzy w ustach. Miłośnik wszystkiego, co związane z kulturą popularną i nowymi technologiami. Od najmłodszych lat gra w gry, ogląda filmy i seriale, czyta książki oraz komiksy. Jedno jest pewne - nie ma czasu na nudę.