Doskonale pamiętam, jak za dzieciaka pierwszy raz zagrałem w The Secret of Monkey Island, które w 1990 roku trafiło do sprzedaży. Co prawda, nie rozumiałem wtedy praktycznie nic z tego, co mówili bohaterowie, ale nie przeszkadzało mi to, żeby siedzieć przed moją ukochaną Amigą 600 i śledzić zabawne przygody Guybrusha Threepwooda. Co prawda, nigdy nie udało mi się ukończyć wszystkich odsłon serii, jednakże do dzisiaj mam do niej ogromną słabość. Głównie ze względu na fantastyczny klimat „jedynki”, którego po prostu nie da się zapomnieć.