Data modyfikacji:

Minecraft: Story Mode Ep I - recenzja

Epicka przygoda w krainie sześcianów.

Minecraft: Story Mode to kolejny, po Tales from the Borderlands, epizodyczny tytuł studia Telltale Games inspirowany popularną grą. Przygody Rhysa i Fiony tchnęły nowego ducha w serię ekipy Gearbox. Czy i tym razem eksperyment się powiódł?

Epizod I

Bohaterem Minecraft: Story Mode jest Jessie. Przygoda rozpoczyna się w trakcie konwentu EnderCon, na który protagonista(-ka) wybrał się wraz z przyjaciółmi. Podczas imprezy do życia powołany zostaje przerażający potwór. Jedyną szansą na ocalenie świata jest odnalezienie legendarnego Bractwa Kamienia, które w zamierzchłych czasach pokonało Smoka Enderu. Przyjaciele bez zwłoki ruszają na poszukiwania, a czasu jest coraz mniej.

Studio Telltale po raz kolejny zaserwowało nam opowieść, w której bohaterowie (nieudacznicy z wielkimi marzeniami) lądują w samym centrum wydarzeń. Tylko silna wola i współpraca, a także odrobina szczęścia mogą pomóc im wyplątać się z kabały, w którą się wpakowali. Dzięki różnorodnym i wyrazistym postaciom oraz łączącym je relacjom, które stanowią oś rozgrywki, ta prosta formuła jak zwykle sprawdza się bardzo dobrze.

Świat z klocków

Oprawa wizualna Minecraft: Story Mode inspirowana jest oczywiście kultową grą Markusa "Notcha" Perssona. Fani z miejsca poczują się jak w domu. Co z resztą? Grafika opierająca się na sześcianach bez wątpienia ma swój urok, co nie raz i nie dwa udowodnili fani Minecrafta, ale jeżeli na widok oryginału bolą Was oczy, nie sądzę, aby inaczej było tym razem.

W budowaniu kilmatu spory udział ma oprawa dźwiękowa. Wszystko za sprawą aktorów podkładających głosy pod postaci. Główne skrzypce gra znany amerykański komik Patton Oswalt. W obsadzie znaleźli się również Brian Posehn, Ashley Johnson, Scott Porter, Martha Plimpton, Dave Fennoy, Corey Feldman, Billy West i Paul Reubens.

Story Mode daleko jednak do najlepszych tytułów studia Telltale, takich jak Tales from the Borderlands czy Wolf Among Us, które skierowane były do dorosłego widza. Niestety, zespół Telltale Games postawił tym razem na przygodę familijną, która mimo świetnego poczucia humoru jest nieco zbyt grzeczna. Przynajmniej na razie.

Buduj, twórz, walcz

Największym problemem, z którym musieli uporać się twórcy Minecraft: Story Mode, była kwestia świata. Minecraft to plac zabaw, z kolei gry Telltale cechuje zamknięta filmowa forma. Udało im się znaleźć doskonałe rozwiązanie – stworzyli iluzję. Story Mode garściami czerpie z rozwiązań wypracowanych przez Markusa "Notcha" Perssona i zespół Mojang AB.

Co to oznacza w praktyce? Grając w Story Mode nie tylko przemierzamy poszczególne lokacje i prowadzimy rozmowy, ale budujemy monumentalne konstrukcje, tworzymy przedmioty i walczymy! Zupełnie jak w oryginalnym Minecrafcie! Z tą jednak różnicą, że wszystko podporządkowane jest fabule. Oczywiście nasze możliwości są dosyć ograniczone, niemniej jednak taki ukłon w stronę fanów stanowi miłą niespodziankę.

Poza tym Story Mode nie odbiega bardzo od wzorców wypracowanych przez Telltale Games przy okazji The Walking Dead i kolejnych tytułów. Rozgrywka stanowi wariację na temat eksploracji, dialogów i zdarzeń QTE. Epizod podzielony jest na sześć rozdziałów, które przechodzimy od puntku A do punktu B. Wszystko to, co dzieje się pomiędzy, w dużej mierze jest dziełem gracza.

Epizod II

Chociaż nie zapowiada się na to, aby Minecraft: Story Mode mógł przebić fenomenalne (w mojej opinii) Tales from the Borderlands, na razie całkiem nieźle rokuje. Mimo że nie wykracza poza wypracowane przez Telltale ramy, ma charakterystyczny rys. Urzeka oprawą graficzną i humorem, ale brakuje jej pazura. Twórcy zaserwowali nam przyjemną przygodę dla całej rodziny.

Jeżeli podobały Wam się inne tytuły studia Telltale Games, Minecraft: Story Mode również przypadnie Wam do gustu. Jeżeli oczekiwaliście jednak powiewu świeżości, możecie srodze się zawieść. Niemniej jednak warto dać jej szansę, chociażby po to, aby przez kilka godzin się pośmiać.

Autor: Dawid Sych