Data modyfikacji:

Layers of Fear 2 – recenzja, wymagania sprzętowe

Początki studia Bloober Team nie należały do najlepszych. Najpierw studio produkowało proste gry indie, a potem przyszła pora na Basement Crawl, które było pierwszym polskim tytułem na PlayStation 4. Niestety był to debiut bardzo nieudany – produkcja do dzisiaj uznawana jest za jedną z gorszych na tę platformę. Na szczęście, krakowski zespół wyciągnął wnioski i w końcu odbił się od dna. Pierwsza odsłona Layers of Fear była świetna, Observer prezentował się jeszcze lepiej, a teraz otrzymaliśmy kolejny horror. Jak wypadł? Odpowiedź znajdziecie w naszej recenzji Layers of Fear 2.

BLOOBER TEAM W ROZKWICIE

Historia zagubionego malarza, którą poznaliśmy w Layers of Fear, w pełni przekonała mnie do tego, że w Bloober Team drzemie przeogromny potencjał. Studio postawiło na ciężki, surrealistyczny klimat, jakiego dawno nie było nam dane zaobserwować w świecie gier komputerowych. Projektanci poziomów i pokręconych wizji głównego bohatera popisali się ogromną kreatywnością oraz oryginalnym podejściem do pracy. Pierwsza część zapadła mi w pamięci i raczej prędko o niej nie zapomnę. Wydany rok później Observer udowodnił z kolei, że studio doskonale odnajduje się nie tylko w wiktoriańskich dreszczowcach. Produkcja z Rutgerem Hauerem w roli głównej była znacznie bardziej rozbudowana, a także oferowała jeszcze mocniej zawiłą fabułę.

Jeżeli musiałbym przygotować ranking horrorów studia Bloober Team, to Layers of Fear 2 umieściłbym pomiędzy „jedynką”, a Observerem. Głównie dlatego, że tym razem twórcy podeszli do tematu straszenia w trochę bardziej ambitny sposób niż w opowieści o malarzu (koniec z nieustającymi i irytującymi jump scare’ami). Nie rozbudowali jednak tak bardzo rozgrywki, jak w opowieści o detektywie poszukującym swojego syna. Kontynuacja to przede wszystkim symulator chodzenia, który polega w dużej mierze na przeżywaniu doświadczenia, a nie faktycznym graniu. Produkcja jest niezwykle prosta do ukończenia i tak naprawdę nie da się w niej na dłużej utknąć.

Nie ukrywam, że takie podejście bardzo mi pasowało, jednak był to mały krok wstecz względem poprzedniej gry krakowskiego dewelopera. Twórcy tym razem praktycznie całkowicie zignorowali zagadki logiczne. Te oczywiście się pojawiają, ale są banalnie proste i nie sprawiają żadnych problemów. Podobały mi się natomiast etapy „ucieczkowe”, gdzie gracz musi za wszelką cenę zwiać przed zbliżającym się zagrożeniem. Było w tym sporo emocji. Kiedy natomiast nie musimy uciekać, ani nie udajemy, że bawimy się w łamigłówki, to zwiedzamy kolejne korytarze statku wycieczkowego, na którym miał być kręcony film.

ŚWIETNY HORROR DLA MIŁOŚNIKÓW GATUNKU

Wydaje wam się, że gra jest mało spektakularna i wciągająca? Zapewniam was, że tak nie jest. Layers of Fear 2 ukończyłem w cztery godziny, zbierając po drodze sporą część bonusowych znajdziek. Czas rozgrywki nie należy do najdłuższych, ale w tym przypadku jest w pełni uzasadniony. Gdyby twórcy przedłużali na siłę zabawę, wtedy fabuła mogłaby rozejść się w szwach, a narkotyczne wizje szybko przestałyby wywoływać na graczu jakiekolwiek wrażenie. A tak, otrzymaliśmy spójną produkcję, która od początku do samego końca potrafiła trzymać mnie za gardło. W przeciwieństwie do poprzedniej odsłony, tym razem nie było szczególnie strasznie. Zamiast tego, otrzymaliśmy niesamowicie klimatyczny horror, bazujący przede wszystkim na poczuciu zagrożenia, na niepokojącej opowieści i gęstej atmosferze.

Gameplay w Layers of Fear podobał mi się do tego stopnia, że za jakiś czas z pewnością spróbuję zaliczyć grę przynajmniej jeszcze raz. Jest też ku temu powód, ponieważ tytuł oferuje trzy różne zakończenia. Wpływ na endingi mamy kilkukrotnie podczas rozgrywki, kiedy musimy dokonać decyzji zgodnej z wolą reżysera lub narratora opowieści. Co ciekawe, w tej roli wystąpił Tony Todd – możecie kojarzyć go przede wszystkim z kreacji upiora w „Candymanie” oraz serii „Oszukać przeznaczenie”. Barwa jego głosu jest bardzo niepokojąca, dzięki czemu doskonale zgrywa się z sytuacją, jaką obserwujemy na ekranie.

CZY WARTO ZAGRAĆ W LAYERS OF FEAR 2?

Oczywiście, że tak, zwłaszcza jeśli lubicie tego typu produkcje. Studio Bloober Team po raz kolejny udowodniło, że pisane jest im tworzenie horrorów. Widać, że ekipa czuje się w tych klimatach doskonale, czego efektem są już trzy bardzo dobre gry grozy. Podobało mi się to, że twórcy zrozumieli, że samymi jump scare’ami nie stworzą dobrego dreszczowca. Layers of Fear 2 dobitnie pokazał, że napięcie można budować w całkowicie inny, bardziej kreatywny sposób. Uczucie zaszczucia zdecydowanie bardziej działa na wyobraźnię, niż wyskakujące zza rogu maszkary. Trzymam kciuki, żeby producent zarobił na sequelu sporo pieniędzy, ponieważ da mu to środki na przygotowanie kolejnego dzieła. Mam nadzieję, że tym razem studio pójdzie jednak o krok dalej i spróbuje przygotować bardziej rozbudowaną grę. Ktoś musi w końcu zdeklasować fenomenalną SOMĘ.

Grę do testów dostarczyła firma Gun Media, za co serdecznie dziękuję!


LAYERS OF FEAR 2 – WYMAGANIA SPRZĘTOWE NA PC

LAYERS OF FEAR 2 – WYMAGANIA MINIMALNE:

  • procesor: Intel Core i5-3470 3.2 GHz / AMD A8-7600 3.1 GHz
  • pamięć RAM: 5 GB
  • karta graficzna: 2 GB GeForce GTX 750 Ti / Radeon R7 265 lub lepsza
  • miejsce na dysku: 14 GB
  • system operacyjny: Windows 7 (64-bit lub lepszy)
  • TOTAL WAR: THREE KINGDOMS – WYMAGANIA REKOMENDOWANE:

  • procesor: Intel Core i5-6500 3.2 GHz / AMD Ryzen 5 1600 3.2 GHz
  • pamięć RAM: 8 GB RAM
  • karta graficzna: 8 GB GeForce GTX 1070 / Radeon RX 590 lub lepsza
  • miejsce na dysku: 14 GB
  • system operacyjny: Windows 10 (64-bit)
  • Autor: Łukasz Morawski