Data modyfikacji:

Hatred - recenzja

Przekonajcie się, czy gra gliwickiego studia to coś więcej niż kontrowersje.

Hatred jeszcze przed premierą budziło spore kontrowersje z powodu ogromnego ładunku przemocy i poruszanej tematyki. Gra na pewien czas została usunięta z programu Steam Greenlight, a zespół Epic Games zażądał usunięcia logo silnika Unreal 4 ze zwiastuna. Jeżeli jesteście ciekawi, czy Hatred to coś więcej niż kontrowersyjna przemoc, czytajcie dalej.

Dzień z życia seryjnego mordercy

W Hatred wcielamy się w rolę psychopaty, który pewnego dnia postanawia zabić tak wielu ludzi, jak to tylko możliwe. W zamierzeniu gliwickiego zespołu Hatred to odpowiedź na kolorowe, grzeczne i poprawne politycznie tytuły pretendujące do miana dzieła sztuki.

https://www.youtube.com/watch?t=39v=ytdEYapPXdY

Mimo że z kontrowersyjna otoczka fabularna przysporzyła grze rozgłosu, jednocześnie stanowi jej największą wadę. Z protagonistą Hatred nie można się w jakikolwiek sposób identyfikować, nie można go też polubić. Sprawia to, że jest się całkowicie obojętnym na to, co dzieje się na ekranie. Równie dobrze moglibyśmy strzelać do kosmitów albo potworów, nie robiłoby to żadnej różnicy.

Krwawa krucjata

Hatred jest grą zręcznościową, w której akcja ukazana została w rzucie izometrycznym. Gra podzielona została na siedem otwartych etapów. W każdym z nich celem jest dokonanie jak największej rzezi. Pojawiają się też krótkie zadania poboczne, które ograniczają się zwykle do zabicia konkretnej grupy ludzi, na przykład członków konduktu pogrzebowego czy klientów sklepu. Za ich wykonanie otrzymuje się dodatkowe życia, dzięki czemu po śmierci nie trzeba rozpoczynać etapu od nowa.

https://www.youtube.com/watch?t=21v=Pa8sQb9nb7w

Każdy poziom rozpoczyna się masakrą ludności cywilnej. Nie trzeba długo czekać na reakcję policji, oddziałów specjalnych, a w końcu wojska. Do dyspozycji gracza został oddany całkiem bogaty arsenał. Od pistoletu, przez strzelbę, karabin szturmowy, granaty i miotacz ognia, po wyrzutnię rakiet. Gdzieniegdzie znaleźć można też kamizelki kuloodporne, które zwiększają odporność. Nie uświadczymy tu jednak ani apteczek, ani regeneracji zdrowia. Jedynym sposobem na odzyskanie życia jest wykonywanie brutalnych egzekucji na rannych.

Jako że poziomy są dosyć rozległe, Hatred oferuje możliwość przemierzania ich samochodem. Na pierwszy rzut oka przypomina to pierwszą i drugą część serii Grand Theft Auto. Niestety, podobieństwo jest jedynie pozorne. Samochody prowadzi się bardzo niewygodnie, a ich duża podatność na zniszczenie sprawia, że lepiej jest poruszać się pieszo. Skoro już mowa o poziomach, warto zaznaczyć, że są one dosyć różnorodne. Niestety, są też krótkie i jest ich tylko siedem. Gra dostarcza rozrywki na parę godzin i nie zachęca do ponownego przejścia.

Cieszy dbałość o niektóre szczegóły. Środowisko jest częściowo podatne na uszkodzenia, co dodatkowo potęguje wrażenie spustoszenia, którego dokonuje się podczas gry. Protagonista może wyważać drzwi czy wskakiwać do budynków przez większe okna. Drażni nieco to, że kiedy gracz i przeciwnik znajdują się za przeszkodami, nie stają się one przeźroczyste. Widać jedynie szare cienie, co znacznie utrudnia celowanie.

Jeżeli chodzi o sztuczną inteligencję, to stoi ona na całkiem przyzwoitym poziomie. Cywile rozbiegają się na widok psychopaty, a policja reaguje na jego działania. Ukrycie się za ścianą i czekanie aż funkcjonariusze wpadną grupą do pomieszczenia nie przejdzie, ponieważ wolą oni poczekać aż stracimy cierpliwość.

Czarno-biała jatka

Mimo że Hatred wykorzystuje silnik graficzny Unreal 4, oprawa graficzna nie powala na kolana i pozostawia wiele do życzenia. Dlatego też bardzo razi, kiedy w intensywnych momentach liczba klatek potrafi drastycznie spaść. Zdarza się też, że gra się zawiesza.

Niedostatki rekompensuje nieco styl graficzny, który stanowi moim zdaniem stanowi jedną z większych zalet Hatred. Całość utrzymana jest w przygnębiającej czarno-białej tonacji.  Kolory widać tylko w pobliżu źródeł światła i przy okazji wybuchów, widoczna jest również barwa krwi. Styl graficzny jest sugestywny, ale wszechobecna szarość sprawia, że poziomy, mimo sporej różnorodności, robią wrażenie bardzo podobnych.

Kolejną zaletą Hatred jest oprawa muzyczna. Za skomponowanie ścieżki dźwiękowej do Hatred odpowiada Adam Skorupa, który jest jednym z najbardziej wziętych polskich kompozytorów muzyki do gier. W tle przygrywa mroczny ambient, który doskonale zgrywa się ze stylem graficznym.

Czy warto?

Hatred wywołało wokół siebie szum za sprawą ogromnego ładunku brutalności. Czy rzeczywiście gra jest aż tak krwawa? Moim zdaniem na rynku można znaleźć całkiem sporo porównywalnie brutalnych tytułów. Gra gliwickiego studia nie dorasta też do pięt kultowemu już Postalowi. Nie oznacza to jednak, że po Hatred powinni sięgać młodsi gracze. Wręcz przeciwnie.

Twórcom zależało na stworzeniu tytułu, który nie będzie ani kolorowy, ani grzeczny, ani poprawny politycznie, który nie udawałby, że jest czymś więcej niż tylko grą nastawioną na bezrefleksyjną rozrywkę. Destructive Creation udało się osiągnąć ten cel w stu procentach.

Jeżeli szukacie "odmóżdżacza", który pozwoli na chwilę relaksu po ciężkim dniu w pracy, Hatred stanowi jedną z kilku możliwych opcji, niekoniecznie najlepszą. Jeżeli jednak preferujecie tytuły nieco bardziej ambitne, nie ma sensu wydawać na Hatred pieniędzy, tym bardziej, że gra nie jest tania.

Autor: Dawid Sych