Data modyfikacji:

Wielka księga gier - recenzja. Historia gier komputerowych w bogatym wydaniu

Przeczytałem najnowszą książkę Piotra Mańkowskiego. Czy "Wielka Księga Gier" jest tytułem wartym waszej uwagi?

Wielu z nas interesuje się wirtualną rozrywką, ale nie zawsze mamy czas i ochotę, żeby szperać w Internecie w poszukiwaniu ciekawostek związanych z historią gier komputerowych. Co miesiąc do sprzedaży trafia coraz więcej produkcji, dlatego skupiamy przede wszystkim uwagę na nowościach, nie myśląc o tym, jakie wydarzenia doprowadziły do tego, że dane dzieło mogło w ogóle zaistnieć.

  • Kup "Wielką Księgę Gier" na Ceneo.pl
  • Współczesna branża gier boryka się z wieloma problemami, ale też cały czas jest w rozkwicie. Tak samo było dziesięć, dwadzieścia, a nawet trzydzieści lat temu. Obecnie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że gry wideo na dobre zagościły w naszych domach, lecz dawniej nie było to takie oczywiste. Co się zmieniło, dlaczego wielkie korporacje traciły swoją wartość oraz kim do licha był Ralph Baer i jego brązowe pudełko? Na te wszystkie pytanie znajdziecie odpowiedź w publikacji „Wielka Księga Gier” Piotra Mańkowskiego.

    WIELKA KSIĘGA GIER - RECENZJA

    Osoby śledzące polską scenę gier, z pewnością doskonale znają autora. Piotr Mańkowski, znany szerzej jako „Micz”, od wielu lat specjalizuje się w popularyzowaniu tematyki gier komputerowych. W latach 1993-2001 mogliśmy czytać jego prace w kultowym miesięczniku Secret Service, a obecnie prowadzi magazyn Pixel. Ponadto, wspólnie z Aleksym Uchańskim i Piotrem Gawrysiakiem napisał swego czasu książkę „Bliblia komputerowego gracza”, a następnie podjął się przygotowania własnego, autorskiego dzieła pt. „Cyfrowe marzenia: Historia gier komputerowych i wideo”. Omawiany utwór jest rozbudowaną i poprawioną wersją jego poprzedniej książki.

    Jeśli mieliście wcześniej styczność z „Cyfrowymi marzeniami”, to i tak powinniście ponownie zainteresować się twórczością Piotra Mańkowskiego. Poprzednia publikacja była krytykowana za pewne nieścisłości merytoryczne oraz błędy techniczne, które w „Wielkiej Księdze Gier” zostały wyeliminowane. Oprócz tego, autor zaktualizował niektóre informacje oraz poszerzył swoje dzieło o ponad połowę. Od 2010 roku zmieniło się naprawdę sporo, dlatego dopisanie kolejnych stron było więc koniecznością. Utwór jest na tyle aktualny, że zawiera najświeższe informacje poświęcone Cyberpunk 2077 bądź Dying Light: Bad Blood. Wewnątrz znajdziecie nawet fotografię wydania prasowego God of War, które przed premierą dziennikarze otrzymali od Sony.

    CZASAMI WARTO OCENIĆ KSIĄŻKĘ PO OKŁADCE

    Książka oprócz rozbudowy merytorycznej otrzymała również ogromny update warstwy wizualnej. Na okładce dumnie widnieje napis „800 niepublikowanych wcześniej kolorowych fotografii”. Nie dziwię się, że Piotr Mańkowski podkreśla ogromną ilość zdjęć. Publikacja poświęcona historii gier komputerowych wręcz potrzebuje obrazków, ponieważ na tym właśnie bazują gry. Dzięki temu jesteśmy tez w stanie zobaczyć konsole i komputery wydane przed Amigą 500 czy Nintendo Entertainment System. Możemy nawet przyjrzeć się sylwetkom wybitnych twórców, odpowiadających za rozwój branży growej. Część fotografii okraszona jest adnotacją „WKG Exclusive”, co oznacza, że nie znajdziecie ich nigdzie indziej. Już samo to jest wystarczającym powodem, żeby przekartkować tę publikację. Fotografii jest tak dużo, że samo ich przejrzenie zajmuje sporo czasu, zwłaszcza, że każda z nich posiada autorski, często całkiem rozbudowany, opis.

    Zanim przejdę do treści, chciałbym jeszcze trochę miejsca poświęcić na jakość wydania książki. Tomiszcze kosztuje całkiem sporo, ale według mnie cena jest w pełni uzasadniona. Pomijając już wartość merytoryczną publikacji, jej oprawa stoi na bardzo wysokim poziomie. Całość została oprawiona twardą okładką z ciekawym nadrukiem prezentującym zacienionego Mariana, patrzącego w gwiazdy skrywające pierwsze PlayStation. Podczas druku nie wykorzystano najtańszego, podatnego na zagięcia i rozdarcia, papieru. Kartki są grube, wytrzymałe i mają bardzo miłą w dotyku fakturę. Jednocześnie ich połyskliwy charakter sugeruje, że mamy do czynienia z produktem premium. Książka została również profesjonalnie złożona – rozdziały są odpowiednio pooznaczane, spis treści jest czytelny, a grafiki umieszczono w taki sposób, żeby nie przeszkadzały podczas czytania tekstu.

    UTWÓR DLA KAŻDEGO FANA GIER

    Autor w wypowiedzi dla portalu Graczpospolita.pl zaznaczył, że „Wielka Księga Gier” to „jedna spójna opowieść podzielona dla porządku na części”. Oznacza to więc, że nie mamy do czynienia z tworem przypominającym encyklopedię. Treść czyta się jak dobrą beletrystykę, w której poznajemy bohaterów, a następnie z zainteresowaniem śledzimy ich losy. Publikacje powinno czytać się w sposób ciągły, jednakże należy również docenić jej hipertekstualność.

    Na próbę przeczytałem kilka rozdziałów wyjętych całkowicie z kontekstu. W paru momentach odczułem, że wcześniej było wspominane coś o jakimś sprzęcie lub postaci, lecz tekst i tak był w pełni zrozumiały. Utwór można więc traktować jako zbiór osiemdziesięciu siedmiu artykułów poświęconych historii gier komputerowych, czytając losowe fragmenty, w zależności od potrzeb. Mimo to, jeśli przeczytacie chociażby jeden rozdział, to zapewniam was, że będziecie czuli potrzebę zaliczenia wszystkiego od początku do końca, tak jak chciałby tego Piotr Mańkowski.

    CZY WARTO KUPIĆ "WIELKĄ KSIĘGĘ GIER"?

    Zdecydowanie warto, jestem pod wrażeniem ilości informacji i ciekawostek, jakie udało się zdobyć autorowi. Co chwilę odkrywałem nowe, fascynujące rzeczy, a przecież sam interesuję się tą tematyką od wielu lat. Twórca „Wielkiej Księgi Gier” w angażujący sposób pokazał, jak rozwijała się nasza ukochana branża i jak dużo zależało od przypadkowych sytuacji. Autor wielokrotnie podkreśla, że gdyby dane zdarzenie nie miało miejsca, gry komputerowe mogłyby wyglądać teraz kompletnie inaczej. Możliwe nawet, że Piotr Mańkowski nigdy nie stworzyłby tej książki, ponieważ nie byłoby o czym pisać. Całe szczęście, historia gier komputerowych potoczyła się inaczej.

    Książkę do recenzji dostarczyła firma Pixel.

    Autor: Łukasz Morawski