Część z was z pewnością przekreśliła już całkowicie PlayStation VR, twierdząc, że urządzenie jest martwe. Według mnie, sytuacja przedstawia się zgoła inaczej, a gogle Sony cały czas mogą być atrakcyjne dla graczy - zarówno tych bardziej hardkorowych, jak i niedzielnych. Zapraszam do zapoznania się z moją subiektywną listą najciekawszych gier korzystających z technologii wirtualnej rzeczywistości.
Pod koniec ubiegłego miesiąca otrzymałem od polskiego oddziału PlayStation klucz z Firewall: Zero Hour. Początkowo podchodziłem do gry niechętnie, ponieważ nie wierzyłem w sukces sieciowej strzelanki wykorzystującej gogle VR. Na szczęście, mój wrodzony sceptycyzm czasami ustępuje rozsądkowi, dzięki czemu spróbowałem swoich sił w grze studia First Contact Entertainment. I wiecie co? Zakochałem się, o czym może świadczyć umieszczenie tej gry w zestawieniu.
Produkcja jest bardzo prosta w swojej konstrukcji, ale traktuję to akurat jako zaletę. Gracze zostają podzieleni na dwa zespoły, z czego jeden musi rozbroić bombę, a drugi zrobić wszystko, żeby do tego nie doszło. Rywalizowanie w wirtualnej rzeczywistości z innymi graczami to doznanie nie do opisania. Koniecznie musicie spróbować gry na własnej skórze. Zapewniam was, że z miejsca będziecie kupieni.
Jeśli mnie pamięć nie myli, Farpoint to bodajże pierwszy tytuł wykorzystujący w pełni kontroler PlayStation VR Aim. Ten kosmicznie wyglądający karabinek powinien być obowiązkowym gadżetem każdego posiadacza gogli Sony, ponieważ dzięki niemu możemy jeszcze bardziej wczuć się w klimat ogrywanego tytułu. Tak właśnie miałem z Farpoint, gdzie za sprawą fizycznej broni w ręku czułem się jak kosmonauta walczący o życie na obcej planecie.
No dobra, może delikatnie koloryzuję, ale nie zmienia to faktu, że przy grze Impulse Gear naprawdę świetnie się bawiłem. Farpoint udowodnił również jak duża moc drzemie w wirtualnej rzeczywistości i, że niekoniecznie technologia musi być wykorzystywana do niezbyt skomplikowanych minigierek. Dzieło amerykańskiego producenta dobitnie pokazało, że na PS VR jest także miejsce na pełnoprawne shootery.
Siódma odsłona Resident Evil sama w sobie jest bardzo udaną produkcją, która dopiero rozwija skrzydła, kiedy ogramy ją z pomocą PlayStation VR. Jeśli przeszliście Biohazard, to doskonale wiecie, że potrafi niekiedy dać niezłego stracha. Wyobraźcie sobie więc, jakie są emocje, gdy bezpośrednio uczestniczycie w całej akcji i wszystko dosłownie obserwujecie z oczu głównego bohatera. Rozgrywka została przemyślana w taki sposób, żeby poziom trudności znacząco nie wzrastał, a osoby grające w goglach również miały jakiekolwiek szanse z przeciwnikami.
Do dzisiaj mam ciarki na plecach, gdy przypomnę sobie, jak przemykałem ze słuchawkami w uszach po kolejnych pomieszczeniach domu pokręconej rodzinki Bakerów. Ale o to właśnie chodzi w porządnie zrealizowanych horrorach, żeby przez cały czas budować napięcie i niepokój u odbiorcy. Resident Evil VII robi to w rewelacyjny sposób.
Jest mi bardzo miło, że w zestawieniu mogłem również umieścić chociaż jeden rodzimy akcent. Pojawienie się na liście SUPERHOT nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, wszakże ta gra od początku wyglądała na taką, która potrzebuje kontaktu z technologią wirtualnej rzeczywistości. Najpierw tytuł wspierał wyłącznie Oculus Rifta na PC, ale na tyle spodobał się graczom, że zespół odpowiedzialny za grę postanowił dostosować ją do urządzenia Sony.
Super, że tak się stało, gdyż produkcja to absolutna rewelacja. Stonowana oprawa wizualna jest dobra dla osób mających problem z dłuższym spędzaniem czasu w goglach. Podobnie bywa z rozgrywką - za sprawą spowolnień czasu, błędnik nie szaleje jak głupi od nadmiaru niespodziewanych ruchów, co może zaowocować dłuższymi sesjami przed konsolą. Mi to pasuje.
Produkcję studia Supermassive Games miałem okazję przetestować podczas targów Warsaw Games Week, gdzie wspólnie z redakcyjnym kolegą Dawidem rozprawialiśmy się z bandziorami na zniszczonym moście. Ostatnio miałem możliwość spędzenia z tytułem trochę więcej czasu i muszę przyznać, że... podobało mi się, i to bardzo. Gra może być dobrą alternatywą dla osób, które nie lubią w strzelankach VR poruszać się swobodnie postacią.
W Bravo Team rozwiązano to w ten sposób, że z broni korzystamy wyłącznie zza przeszkód, natomiast postać porusza się samoczynnie, gdy wskażemy mu miejsce do którego chcemy się przemieścić. Rozgrywka nie należy do najbardziej skomplikowanych, ale bywa niesamowicie wkręcająca, głównie gdy gramy na wyższych poziomach trudności. Na plus działają ciekawe lokacje i dynamiczne potyczki. Tutaj nie ma czasu na nudę, ani chwilę wytchnienia.
Rush of Blood to produkcja osadzona w uniwersum gry Until Dawn wydanej kilka lat temu roku na PlayStation 4. W tym niespodziewanym spin-offie nie uciekamy przed zamaskowanym mordercą, tylko stajemy w szranki z najróżniejszymi maszkarami, zagrażającymi naszemu życiu. Akcję gry śledzimy cały czas z wagonika poruszającego się po wyznaczonych przez twórców torach.
Do obrony służą nam dwa pistolety (istnieje możliwość zdobycia lepszych spluw), którymi sterujemy przy pomocy kontrolerów PlayStation Move. Gra posiada nie tylko intensywną, emocjonującą akcję, ale także przerażający, horrorowy klimat, który sprawia, że granie w nocy w słuchawkach, będąc samemu w domu to prawdziwe wyzwanie dla naszego serca. Przy grze bawiłem się rewelacyjnie, zwłaszcza ze znajomkami. Obserwowanie przerażenia u innych osób jest cudowne.
Autor: Łukasz Morawski