Data modyfikacji:

W świecie indyków. Minirecenzje gier niezależnych I

Mini recenzje też są spoko.

GOG.com coraz prężniej rozpycha się łokciami na rynku gier, w moim odczuciu będąc platformą znacznie bardziej atrakcyjną od popularnego Steama. Firma regularnie dodaje do swojej biblioteki nowe produkcje, którym niestety (z różnych powodów) nie poświęcamy zbyt wiele miejsca na portalu. Od teraz to się zmieni, ponieważ wpadliśmy na pomysł ogrywania i przygotowania mini recenzji wszystkich (albo większości) gier, jak będą udostępniane przez Good Old Games. Dzięki temu, przybliżymy wam naprawdę interesujące indyki, o których zazwyczaj nie przeczytacie na innych polskich portalach branżowych. Tekst będzie aktualizowany, jeśli na platformie zadebiutują nowe gry.

Klucze do wszystkich gier dostarczył GOG.com, za co serdecznie dziękujemy!

FAR: LONE SAILS

(SPRAWDŹ NA GOG.COM)

Postapokalipsa została już przerobiona na prawie wszystkie możliwe sposoby. Nie bez powodu użyłem zwrotu "prawie", ponieważ dzieło studia Okomotive udowadnia, że można w tej tematyce zrobić jeszcze coś oryginalnego, wyróżniającego się na tle konkurencji. Takim tytułem jest właśnie Far: Lone Sails, niewielka gra stworzona przez niewielką szwajcarksą ekipę, która ma jednak w sobie wielkie serce. Historia produkcji owiana została tajemnicą - jesteśmy pewni jedynie tego, że w wyniku wyschnięcia oceanu życie na Ziemi stało się praktycznie niemożliwe. Podczas pełnej niebezpieczeństw przygody odkrywamy kolejne pozostałości po naszej cywilizacji, mknąć przed siebie dziwną maszyną przypominającą po części pociąg lub parowóz.

Far: Lone Sails to gra survivalowa, ale w przeciwieństwie do innych tytułów, tutaj nie dbamy bezpośrednio o głównego bohatera, ale o jego pojazd. W trakcie przejażdżki wielokrotnie ulegną awarii poszczególne mechanizmy, które na bieżąco musimy naprawiać. Warto także dodać, że sama kontrola maszyny także jest czymś wyjątkowym - nie wystarczy wcisnąć klawisza na klawiaturze odpowiedzialnego za gaz. Zamiast tego, z pomocą sterowanej przez nas postaci, musimy rozstawiać żagle, bądź przytrzymywać wielki czerwony przycisk odpowiedzialny za pobór mocy. Gra jest niestety bardzo krótka (mniej więcej 2,5 h), ale bardzo intensywna. W tym czasie rozbudujemy nasz wehikuł, rozwiążemy sporo ciekawych zagadek logicznych oraz pozwiedzamy przepiękne, lecz lekko depresyjne lokacje. Zdecydowanie warto!

OCENA: MELANCHOLIA/100

WIZARD OF LEGEND

(SPRAWDŹ NA GOG.COM)

Wizard of Legend to niezwykle interesująca produkcja indie, która powstała dzięki społeczności Kickstartera. Dwuosobowy zespół Contingent99 dosyć szybko uzbierał kwotę pięćdziesięciu tysięcy dolców, dzięki czemu mógł dokończyć pracę nad projektem. W efekcie otrzymaliśmy grę akcji, w której istotną rolę odgrywają bezpośrednie starcia z przeciwnikami. System walki został dosyć mocno rozbudowany, wymagając od gracza nieustannego kombinowania z kolejnymi kombosami, czy korzystania ze specjalnych umiejętności bohatera. Rozgrywka jest dynamiczna, efektowna, a przy tym dosyć wymagająca.

Zabawa polega przede wszystkim na toczeniu pojedynków z coraz to bardziej potężnymi oponentami, i trzeba przyznać, że twórcy poradzili sobie z tym zadaniem bardzo dobrze. Całość dopełnia oprawa wizualna utrzymana w pixel-artowej konwencji. Osobiście, trochę przejadły mi się tego typu produkcje, ale tym razem jakoś bardzo nad tym nie ubolewałem. Gameplay bywa na tyle satysfakcjonujący, że po pewnym czasie kompletnie przestałem zwracać uwagę na grafikę. Warto także nadmienić, że lokacje generowane są proceduralnie, co oznacza, że za każdym razem trafiamy na kompletnie inne mapy.

OCENA: ŚWIETNA WALKA/100

LAKE RIDDEN

(SPRAWDŹ NA GOG.COM)

Czasami warto odłożyć miecz lub schować blastera za pazuchę, tylko po to, żeby móc oddać się spokojnej grze w jakiejś przygodówce. Lake Ridden jest kolejnym "symulatorem chodzenia", który pomimo pewnej wtórności, potrafi zainteresować gracza - miłośnicy gatunku z pewnością znajdą tutaj wiele wartościowych treści. Głównym atutem produkcji studia Mindight Hub są zagadki logiczne. Każda z nich oferuje ciekawe podejście do rozwiązania problemu, a przy tym nie są oderwane od rzeczywistości, jak to często bywało w starszych przygodówkach. Zabawa z kolejnymi łamigłówkami była na tyle wciągająca, że grę zaliczyłem podczas jednego posiedzenia.

Oznacza to przy okazji, że tytuł nie jest szczególnie długi, aczkolwiek mieści się w ramach ustalonych przez gatunek, jaki reprezentuje. Lake Ridden brakuje jednak sporo do ideału - zaskoczyło mnie małe zaangażowanie w fabułę. Z jednej strony, poszukiwania zaginionej siostry brzmią ciekawie, ale z drugiej, w ogóle nie czułem ciężaru opowiadanej historii. Można również kręcić nosem na oprawę wizualną, ale to jest akurat kwestia dyskusyjna. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z niskobudżetowym projektem, a nie grą z segmentu AAA.

OCENA: ŁAMIGŁÓWKI/100

INFECTONATOR 3: APOCALYPSE

(SPRAWDŹ NA GOG.COM)

Przyznam się szczerze, że nie miałem nigdy wcześniej styczności z cyklem Infectonator, dlatego w ogóle nie wiedziałem czego się spodziewać przed odpaleniem Apocalypse. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że nie jest to gra akcji, a swego rodzaju strategia ekonomiczna, w której nie ratujemy ludzkości, tylko przyczyniamy się do jej zagłady! Dokładnie tak, zadanie gracza polega na hodowaniu kolejnych odmian zombiaków (ponad trzydzieści pięć rodzajów), a następnie rozprzestrzenianiu plagi na całym świecie.

Rozgrywka jest ograniczona czasowo, dlatego nasze ruchy muszą być przemyślane - w przeciwnym razie naukowcy opracują lekarstwo i cały wysiłek pójdzie do piachu. Ciekawie prezentuje się również bezpośrednia konfrontacja z ludźmi. Na zamkniętej mapie na początku rozprzestrzeniamy wirus, a następnie w wybranych przez nas miejscach wypuszczamy kolejne umarlaki. Każdy z nich cechuje się innymi umiejętnościami, dlatego bardzo ważne jest odpowiednie rozmieszczenie żywych trupów. Tylko w ten sposób osiągniemy sukces. Świetna i wciągająca gierka.

OCENA: ORYGINALNY POMYSŁ/100

TRAILBLAZERS

(SPRAWDŹ NA GOG.COM)

Trailblazers można opisać w skrócie jako połączenie kultowej serii gier wyścigowych WipEout ze strzelanką Splatoon. Zabawa polega przede wszystkim na ściganiu się lewitującymi pojazdami potrafiącymi osiągać niesamowite prędkości. Żeby jednak tego dokonać, trzeba sobie najpierw samemu przygotować pola odpowiedzialne za przyspieszenie. W tym celu, w trakcie przejazdów malujemy trasę na odpowiedni kolor, żeby podczas następnego kółka po wjechaniu na ufarbowany fragment otrzymać turbodoładowanie. Jest to naprawdę interesująca i oryginalna mechanika, mająca przeogromny potencjał.

Do pewnego stopnia tak jest, ponieważ produkcja oferuje kilka trybów rozgrywki oraz długą kampanię fabularną, podczas których musimy wręcz do perfekcji opanować zabawę kolorami. Szkoda tylko, że całość dosyć szybko zaczyna być nużąca, a branie udziału w kolejnych wyścigach po pewnym czasie przestaje dawać frajdę. Ewidentnie coś poszło nie tak podczas procesu produkcyjnego, ponieważ gra nie jest w stanie przyciągnąć na dłużej do monitora. Sprawdzi się natomiast na krótkie posiedzenie - zaliczymy kilka niezobowiązujących wyścigów (również w lokalnej kooperacji) i wrócimy do innych spraw. Minusem dla części graczy może być również to, że do uruchomienia Traiblazers wymagany jest joypad.

OCENA: CIEKAWA KONCEPCJA/100

BASINGSTOKE

(SPRAWDŹ NA GOG.COM)

Tematyka zombie bywa już wyświechtana, ale takie gry jak Infectonator 3: Apocalypse udowadniają, że drzemie w nich jeszcze potencjał. Podobnie jest z Basingstoke, które teoretycznie nie odkrywa koła na nowo, ale oferuje na tyle ciekawą rozgrywkę, że trudno przejść obok niej obojętnie. Gra zaczyna się bardzo niepozornie, jednakże dosyć szybko zamienia życie gracza w prawdziwe piekło. Gameplay bywa wymagający, ponieważ jakikolwiek kontakt z przeciwnikiem jest równoznaczny ze śmiercią głównego bohatera. Co ciekawe, produkcja nie skupia się wyłącznie na elementach akcji, ale także wymaga od użytkownika bardziej skradankowego podejścia do sprawy.

Całość została utrzymana w zabawnej stylistyce, ale to oczywiście tylko pozory. Basingstoke potrafi przyprawić o gęsią skórkę, co jest dużą zasługą świetnego dźwięku oraz sugestywnej gry światłocieni. Produkcja studia Puppygames skierowana jest przede wszystkim do osób cierpliwych, nie stroniących od się wyzwań. Granie "na pałę" szybko obróci się przeciwko nam - w tej produkcji niezwykle istotne jest taktyczne podejście do sprawy, a unikanie walki z oponentami często bywa o wiele rozsądniejszym rozwiązaniem od bezpośredniej walki.

OCENA: ZOMBIE SKRADANKA/100

STAR WARS EPISODE I: RACER

(SPRAWDŹ NA GOG.COM)

Teraz coś z klasyki! Pełna nazwa GOG.com do czegoś zobowiązuje, dlatego do oferty wskoczyła produkcja, którą z sympatią wspominają starsi gracze. Star Wars Episode I: Racer był swego czasu niesamowicie wciągającą ścigałką, w której zamiast klasycznymi samochodami, kierowaliśmy futurystycznymi pojazdami znanymi z filmu "Gwiezdne Wojny: Część I - Mroczne widmo".

Wiadomo, oprawa wizualna postarzała się przeokrutnie (ekhm, gra zadebiutowała w 1999 roku), jednakże gameplay nadal potrafi doskonale bawić. Jeśli więc lubicie oldschoolowe tytuły i tęsknicie za tego typu grami wyścigowymi, to koniecznie zainteresujcie się Star Wars Episode I: Racer. Dzięki GOGowi będziecie w stanie uruchomić grę nawet na Windowsie 10, co nie zawsze bywa takie oczywiste w przypadku starszych dzieł.

OCENA: KLASYKA/100

BONUSY Z KWIETNIA

BATTLETECH, FROSTPUNK, SWORDS OF DITTO

Jako, że jest to pierwsza edycja tego cyklu tekstów, postanowiłem, że przybliżę wam pokrótce trzy ciekawe tytuły, jakie zadebiutowały na GOGu w ubiegłym miesiącu:

Pierwszym z nich jest Battletech, czyli strategia turowa, w której kierujemy poczynaniami potężnych i uzbrojonych mechów. Rozgrywka sama w sobie bywa naprawdę wciągająca, ale gra cierpi na pewną ślamazarność, jaka może niektórych skutecznie zniechęcić do dalszej zabawy. Mimo to, uważam, że jest to interesująca pozycja i warto dać jej szanse. Zwłaszcza, jeśli jesteśmy fanami gatunku.

Frostpunk raczej nie trzeba nikomu przedstawiać - polska gra studia 11 bit odniosła ogromny sukces, stając się kolejnym porządnym produktem eksportowym za granicę. Więcej o produkcji przeczytacie w pełnej recenzji przygotowanej przez Dawida.

Z kolei Swords of Ditto to mega wciągający RPG akcji przywodzący na myśl starusieńkie odsłony The Legend of Zelda. Kolorowa oprawa wizualna i ciekawa fabuła są świetnym dopełnieniem wciągającego gameplayu. Zdecydowanie warto zainteresować się tą produkcją.

Autor: Łukasz Morawski