Możliwe, że nie przeszkadzałoby mi to, gdyby akcja produkcji rozgrywała się na zamkniętych torach, z wyznaczonymi bocznymi ścianami. W Need for Speed Unbound niestety mamy do czynienia z otwartym światem, a podczas wyścigów musimy trafiać w bramki czasowe. Nie dosyć, że street artowych wstawek jest cała masa, to na dodatek mapa wypełniona jest po brzegi różnymi obiektami, samochodami, źródłami światła i innym rzeczami, jakie można spotkać w mieście. Poza tym, wiele elementów ulega destrukcji, co dodatkowo wprowadza chaos wizualny. Czasami czułem się przez to przytłoczony i zamiast walczyć z przeciwnikami, usilnie próbowałem utrzymać się na trasie.