Data modyfikacji:

Filmowe gry wideo

Zestawienie kilku produkcji prowokujących do zadania pytania: "To jeszcze gra, czy już film?".

Na przestrzeni lat powstało wiele produkcji, wykraczających poza oczywiste ramy gier, stawiających na znacznie bardziej rozbudowaną narrację. W dalszej części tekstu spróbujemy przybliżyć kilka propozycji, naszym zdaniem najbardziej pasujących do zwrotu "filmowe gry wideo". Do dzieła!

Produkcje studia Quantic Dream

Z racji tego, że pomysł na tekst narodził się dzięki zremasterowanej wersji Heavy Rain, rozpoczniemy od mistrzów tego rodzaju produkcji. Quantic Dream w 1999 roku zaprezentowało świetnie Omikron: The Nomad Soul, które już wtedy nosiło znamiona czegoś więcej, niż tylko zwykłej gry. Idea ta została fenomenalnie rozwinięta kilka lat później przy okazji premiery Fahrenheit (znanej również jako Indigo Prophecy). Przez większą część gry nie decydowaliśmy bezpośrednio o poczynaniach głównego bohatera, a jedynie za pomocą skomplikowanych Quick Time Events pomagaliśmy mu w przeżyciu.

Podobnie było w dwóch kolejnych tytułach, czyli Heavy Rain oraz Beyond: Two Souls. Producent w umiejętny sposób połączył elementy gier przygodowych z wyreżyserowanymi scenami, tworząc bardzo dobre interaktywne filmy. Najwidoczniej taka formuły przylgnęła do Quantic Dream na dobre, ponieważ zapowiedziane Detroit również będzie znacząco odbiegać od "standardowych" gier wideo.

Produkcje studia Telltale Games

Amerykańskie studio Telltale Games prezentuje podobne podejście do rozgrywki co Quantic Dream. Firma od zawsze specjalizowała się w tworzeniu przygodówek, ale dopiero przy okazji premiery The Walking Dead na dobre postawiła na produkowanie interaktywnych filmów. Dzieło opowiadające o żywych trupach było idealnym odpowiednikiem odnoszącego sukcesy serialu. Siadając przed konsolą lub komputerem osobistym, odnosiliśmy wrażenie uczestniczenia w kolejnym sezonie telewizyjnej produkcji, w której od czasu do czasu musimy zdecydować o dalszym losie głównych bohaterów.

Telltale Games tak bardzo upodobało sobie ten specyficzny rodzaj gier, że obecnie możemy bawić się przy takich produkcjach jak Tales from the Borderlands, The Wolf Among Us, Game of Thrones lub Minecraft: Story Mode. Wszystkie tytułu prezentują identyczny, nieskomplikowany gameplay (z drobnymi modyfikacjami), gdzie prym wiodą rozbudowane dialogi i wyreżyserowane sekwencje filmowe.

Seria Metal Gear Solid

Seria wykreowana przez wizjonera, jakim niewątpliwie bywa Hideo Kojima, jest bardzo trudna do sklasyfikowania. Z jednej strony, w każdej odsłonie mamy do czynienia ze skomplikowaną rozgrywką, nastawioną na skradanie i ciche eliminowanie przeciwników. Z drugiej natomiast, trudno nie odnieść wrażenia, że przez dużą część czasu zamiast kontrolera, w dłoniach trzymamy miskę z popcornem.

Piekielnie długie przerywniki filmowe to znak rozpoznawczy serii (no, może oprócz ostatniej części...), który jednych graczy przyciąga, a drugich odrzuca. Trzeba jednak przyznać, że cutscenki zostały zrealizowane bardzo profesjonalnie i w żaden sposób nie odstają od tego, co możemy oglądać w hollywoodzkich blockbusterach.

The Last of Us

Tym razem nie chodzi o całą serię, lecz o jeden konkretny tytuł. The Last of Us stworzony przez studio Naughty Dog to produkcja opowiadająca historię nawet w trakcie walki z przeciwnikiem. Rozmowy pomiędzy dwójką bohaterów nieustannie napędzają fabułę do przodu, a my mamy ochotę odłożyć joypad na bok i w pełni rozkoszować się kolejnymi zawiłościami fantastycznej historii.

Pomiędzy rozgrywanymi poziomami, otrzymujemy masę przerywników filmowych, przy których produkcji brało udział wielu profesjonalnych aktorów motion-capture. W połączeniu z piękną oprawą wizualną i bardzo dobrze nagranym dźwiękiem, mamy wrażenie, że obcujemy ze świetnie wyreżyserowaną kinową produkcją. Swoja drogą, ta gra aż prosi się żeby w końcu zawitać na srebrnym ekranie.

Seria Uncharted

W przypadku The Last of Us, Naughty Dog postawiło na subtelny klimat i narrację rodem z postapokaliptycznych dramatów takich jak "Droga" lub "Ludzkie dzieci". Z kolei pracując przy serii Uncharted, "delikatność" poszła na drugi (a nawet i dziesiąty) plan, a w jej miejsce wskoczyła efektowność, żywiołowość i brawura.

Wszystkie odsłony cyklu są świetnymi odpowiednikami filmowej sagi o odważnym archeologu Indiana Jonesie. Filmowość serii nie występuje wyłącznie podczas cutscenek, ale również w trakcie właściwego gameplayu. Widowiskowe ucieczki przed wrogimi pojazdami, zapadające się podłogi, woda wpadająca do tonącego statku - akcji nigdy nie brakuje, a uczucie filmowości wzrasta z każdą kolejną minutą spędzoną przed telewizorem.

Seria God of War

Wydany w 2005 roku God of War już przy okazji pierwszej części pokazywał, że mamy do czynienia z misternie wykreowanym interaktywnym filmem. Tyle, że tym razem zamiast przygodówki czy strzelanki, otrzymaliśmy krwistego hack'and'slasha. W każdej odsłonie rozgrywka nieustannie przerywana jest efektownymi cutscenkami, których wykonania mógłby pozazdrościć nawet James Cameron.

Poza tym, siłą napędową cyklu są liczne sekwencje QTE, pojawiające się dosłownie co chwilę. W innych grach uznalibyśmy to za wadę, jednakże w God of War czekamy aż w końcu Kratos weźmie sprawy w swoje ręce, a my jedynie pomożemy mu od czasu do czasu wciskając konkretny przycisk.

Grand Thet Auto V

Właściwie do "filmowych gier wideo" moglibyśmy zaliczyć całą serię wykreowaną przez Rockstar Games. Mimo wszystko, piąta odsłona prezentowała się pod tym względem zdecydowanie najlepiej. Głównie za sprawą nieustających dialogów, genialnie wykreowanych bohaterów oraz dynamicznych i zabawnych przerywników filmowych.

Grając w Grand Theft Auto V czujemy jakbyśmy oglądali wielowątkowy serial kryminalny, podszyty niewybrednym humorem i satyrą. Producent potwierdził także, że potrafi pisać genialne scenariusze, które w połączeniu z obrazem dają świetny efekt końcowy.

Autor: Łukasz Morawski