Data modyfikacji:

Diablo IV – wrażenia z zamkniętej bety

Na kilka miesięcy przed premierą pełnej wersji czwartej odsłony Diablo studio Blizzard umożliwiło przetestowanie swojego najnowszego dzieła. Beta testy odbyły się między 17 a 19 marca i mogły w nich wziąć udział wybrane osoby, m.in. gracze, którzy zamówili grę w pre-orderze. Udało mi się spędzić dwa wieczory przy tym tytule i postanowiłem, że podzielę się z wami swoimi przedpremierowymi wrażeniami z Diablo IV.
diablo iv beta
Nigdy nie byłem wielkim fanatykiem serii Diablo, dlatego nie należę do grona osób, które uważa, że „trójka” całkowicie zniszczyła markę. Ukończyłem tę odsłonę na Nintendo Switch i podczas grania bawiłem się bardzo dobrze. Jestem natomiast w stanie zrozumieć oburzenie miłośników cyklu, którzy zamiast mrocznej i brutalnej opowieści z demonami dostali kreskówkową stylistykę oraz feerię kolorów. Jeśli z tego powodu nie byliście w stanie zagrać w poprzednią część, to teraz zdecydowanie będziecie usatysfakcjonowani.

Diablo IV może być najlepszą odsłoną serii

Blizzard Entertainment ewidentnie wyciągnął wnioski, dzięki czemu Diablo IV ponownie stawia na mroczne klimaty znane z dwóch pierwszych odsłon. Całość w dodatku podkreśla szczegółowa oprawa wizualna – twórcy nie tylko zadbali o świetne projekty lokacji, ale także bardzo ładnie animowali ataki bohaterów oraz rozlatujące się na boki ciała przeciwników, czemu towarzyszą soczyste bryzgnięcia krwią. W grze nie brakuje też leżących tu i ówdzie wnętrzności oraz licznych odniesień do okultyzmu. To solidne dark fantasy z pogranicza horroru, dlatego nie mogę doczekać się, aż zwiedzę pozostałe regiony Sanktuarium w pełnej wersji.
Od razu ostrzegam jednak, że twórcy nie porzucili w pełni rozwiązań przygotowanych na potrzeby Diablo III. W „czwórce” również mamy do czynienia z korytarzowymi lokacjami, a nie dużymi, otwartymi przestrzeniami z Diablo II. Świat gry jest jednak na tyle duży, że nie powinno stanowić to większego problemu – dzięki temu twórcy mogą lepiej kontrolować rozmieszczenie przeciwników oraz odpowiednio skalować poziom trudności. Mnie takie rozwiązanie pasuje i cieszę się, że Blizzard poszedł w tym kierunku. Aczkolwiek zrozumiem, jeśli fani marki będą kompletnie odmiennego zdania. Żeby jednak oddać wam skalę mapy w nowej grze Blizzarda, dodam tylko, że po raz pierwszy w historii serii możemy ujeżdżać wierzchowce.
Zanim jednak w ogóle wyruszymy na odkrywanie sekretów mapy, najpierw musimy stworzyć swojego bohatera. W zamkniętej becie dostępne były trzy klasy postaci – barbarzyńca, łotrzyk i czarodziej. W pełnej wersji (i otwartej becie zaplanowanej na 24–26 marca) pojawią się jeszcze druid i nekromanta. Co ciekawe, gracze mogą wybrać płeć postaci, a także zaprojektować jej twarz, fryzurę oraz cechy charakterystyczne. Kreator jest jednak bardzo ubogi i tak naprawdę sprowadza się do kilka pozycji do wyboru. W sumie nie ma co się temu dziwić, skoro i tak bohater zaraz założy hełm na głowę, a kamera obserwuje go z wysokości.
Z ciekawości sprawdziłem wszystkie klasy i trochę rozczarowałem się prologiem gry. Bez względu na to, na którego bohatera się zdecydujemy, zawsze zaczynamy w tym samym punkcie. Trochę szkoda, że nie rozegrano tego w inny sposób, aby lepiej wytłumaczyć pochodzenie danej postaci. Skoro studio Acquire dało radę fantastycznie ograć ten motyw z ośmioma herosami w Octopath Traveler II, to i Blizzard spokojnie mógłby się o to pokusić – na brak środków finansowych raczej nie może narzekać.
Na ten moment nie mam również większych zastrzeżeń do rozgrywki. Co prawda nie przyglądałem się zbyt mocno i nie analizowałem poszczególnych mechanik, bo to zostawię sobie na pełną wersję gry. Teraz starałem się podejść do zabawy jak najbardziej na luzie, bez zbytniego zastanawiania się nad rozwojem swoich bohaterów. Na szczęście w grze istnieje możliwość ponownego rozłożenia punktów doświadczenia na inne zdolności, co można dokonać za drobną opłatą. Od razu rzuciło mi się jednak w oczy to, że nie można samemu zwiększać statystyk siły, zręczności, inteligencji i siły woli. Te parametry automatycznie wzrastają podczas awansu na wyższy poziom postaci lub przy zmianie wyposażenia.

Diablo IV – obawy i nadzieje

Na koniec muszę również wspomnieć o tym, że Blizzard Entertainment po raz kolejny nie poradził sobie z zapewnieniem stabilnych serwerów. Zdaję sobie sprawę, że od tego są testy, ale należy pamiętać, że te były przeznaczone wyłącznie dla stosunkowo niewielkiej grupy osób. Dlatego też jestem ciekawy, jakie atrakcje czekają nas podczas otwartych beta testów. Już teraz w kolejce czasami trzeba było czekać powyżej dziewięćdziesięciu minut, a po upływie czasu wyskakiwał błąd z połączeniem. Producent zdecydowanie ma nad czym myśleć i powinien bardzo mocno zwrócić uwagę na ten problem przed premierą Diablo 4.
Muszę przyznać, że zamknięte testy Diablo IV bardzo pozytywnie nastawiły mnie do tego tytułu i w końcu zacząłem czekać na pełną wersję. Ortodoksyjni fani najstarszych odsłon z tego cyklu z pewnością znajdą powody do narzekań, ale niestety trzeba liczyć się z tym, że branża gier ciągle się rozwija i twórcy muszą brać pod uwagę jak najszersze grono odbiorców. Mnie taka konstrukcja świata bardzo się podoba, ale wynika to przede wszystkim z mojego podejścia do hack & slashów – wolę korytarzowe lokacje i parcie z fabułą do przodu, niż żmudne eksplorowanie otwartych map i grindowanie wyższych poziomów postaci. Mam tylko nadzieję, że premiera Diablo IV nie zostanie przygaszona przez inwazyjne i uzależniające mikrtotransakcje jak w Diablo Immortal.
Zdjęcie: Materiały prasowe Blizzard Entertainment
Łukasz Morawski
Łukasz Morawski

Prawdopodobnie urodził się z padem w ręku i kawałkiem pizzy w ustach. Miłośnik wszystkiego, co związane z kulturą popularną i nowymi technologiami. Od najmłodszych lat gra w gry, ogląda filmy i seriale, czyta książki oraz komiksy. Jedno jest pewne - nie ma czasu na nudę.