W tekście praktycznie cały czas psioczę na Risena, ale tak to już jest z grami Piranha Bytes. Nie ważne, jak bardzo by się je krytykowało i wytykało kolejne błędy – gry Niemców mają w sobie „to coś”, co nie pozwala oderwać się od ekranu. Rozgrywka oczywiście jest niesamowicie siermiężna, lecz dodaje jej to tylko pewnego uroku. Produkcje w dalszym ciągu doceniam za świetne pierwsze godziny zabawy, niespieszne rozwijanie fabuły, żywy, otwarty świat oraz możliwość podejmowania istotnych dla fabuły decyzji. To wszystko sprawia, że w dalszym ciągu bardzo dobrze bawiłem się przy Risenie. Wersja na Nintendo Switch jest raczej słaba, ale cóż… Tak to już bywa. Gry Piranha Bytes nigdy nie były idealne, a i tak gracze pokochali je z całego serca. Choć nie da się ukryć, że jest to naprawdę trudna miłość.