Podobno Metal: Hellsinger ma fabułę, ale tak naprawdę nie ma ona większego znaczenia. Ot, wcielamy się w niejaką Niewiadomą, będącą mieszanką demonicy z człowiekiem. Bohaterka straciła głos, dlatego udała się do Królestwa Koszmarów, żeby stawić czoła Czerwonej Sędzinie. Tylko w ten sposób może odzyskać swoje dawne umiejętności. Historia jest maksymalnie sztampowa i tak naprawdę sprowadza się wyłącznie do tego, żeby rzucić graczy do nowych lokacji. Przez większość czasu mamy do czynienia z piekielnymi grotami, starymi ruinami oraz innymi charakterystycznymi miejscówkami dla gier o takiej tematyce. Króluje czerń i czerwień, ale twórcy zadbali również o klimatyczną śnieżną miejscówkę, która ciekawie odstaje od pozostałych poziomów.