Data modyfikacji:

Zombie Vikings - recenzja

Twórcy świetnego Stick It to The Man! spróbowali swoich sił w nowym gatunku.

Poprzednia gra norweskiego studia Zoink Games wyróżniała się nietuzinkowym poczuciem humoru oraz intrygującym gameplayem, polegającym na czytaniu ludziom w myślach. Producenci Stick It to The Man! nie zdecydowali się na kontynuację swojego hitu, lecz postanowili zaprezentować graczom kompletnie coś nowego. Przynajmniej jeśli chodzi o dobór rodzaju rozgrywki, ponieważ poziom komizmu pozostał niezmieniony.

Żywe trupy na wesoło

Fabuła najnowszego tytułu Zoink Games rozpoczyna się w chwili, gdy Loki kradnie Odynowi jego jedyne zdrowe oko. Okazuje się, że te posiada ogromną moc, dzięki której bóg oszustwa będzie mógł przejąć kontrolę nad Asgardem. Jako że inni bogowie zajęci są niekończącą się zabawą i piciem alkoholu, starzec zmuszony został skorzystać z czwórki osób, których ciała zaczęły już powoli gnić.

W tym momencie poznajemy krzykliwą dziewczynę zwaną Caw-kaa, byłego rybaka Seagurda, biorącą sterydy sportsmenkę Gunborg oraz dawnego pracownika kopalni Hedgy'ego. Każda z postaci posiada unikatową, zazwyczaj bardzo zabawną przeszłość, ujawnianą skrupulatnie podczas zabawnych przerywników filmowych.

Byle do przodu

Zombie Viking jest beat'em upem rozgrywką przypominającym Castle Crashers. Kamera śledzi losy bohaterów na dwuwymiarowej planszy przesuwającej się zgodnie z poczynaniami gracza. Rozgrywka polega przede wszystkim na toczeniu coraz to trudniejszych pojedynków z różnymi rodzajami wrogów, od wielkich dżdżownic począwszy, a na latających głowach plujących kwasem skończywszy. Przeciwnicy są wytrzymali i zadają dużo obrażeń, co skutecznie podnosi poziom trudności.

Główni bohaterowie oprócz standardowych ciosów, korzystają także z umiejętności specjalnych powiązanych z ich życiorysem, np. Seagurd na stałe został połączony z uroczą ośmiornicą, która swoimi mackami może eliminować przeciwników. Odpowiednie wykorzystywanie poszczególnych rodzajów ataku znacząco ułatwia przechodzenie misji. W przeciwnym razie, mniej wprawne osoby mogą mieć problemy z jej ukończeniem.

Gra Zoink Games oferuje małą różnorodność zadań, dlatego nadaje się przede wszystkim do krótszych posiedzeń. Historia czwórki żywych trupów składa się z prawie trzydziestu poziomów. Warto je rozsądnie podzielić żeby poszukiwania magicznego oka Odyna nie stały się szybko nużące. Co prawda, co jakiś czas pojawiają się etapy polegające na uciekaniu przed wielkim potworem lub rozegraniu nietypowego meczu w Söckera, jednakże to za mało, aby zabić ogólną monotonię rozgrywki.

Całość ratują fenomenalne cutscenki, szeroki wybór oręża oraz run wzmacniających umiejętności bohaterów. W grze dostępnych jest aż czterdzieści rodzajów broni białej, zazwyczaj przedstawionej w bardzo zabawny i karykaturalny sposób. W Zombie Vikings możemy zatem okładać oponentów wielkim paluszkiem rybnym albo czaszką jednorożca zakończoną spiczastym rogiem.

Zombie jak malowane

Oprawa graficzna nie różni się praktycznie niczym od tej zastosowanej w Stick It to The Man!. Wszystko co zobaczymy na ekranie jest ręcznie rysowane, zarówno lokacje, jak i pojawiające się na nich postacie. Warstwa wizualna to najlepszy element produkcji. Widać, że twórcy gry przyłożyli się do pracy, ponieważ efekt końcowy wypadł rewelacyjnie. Grafika idealnie zgrywa się z humorystycznym tonem tytułu, podkreślając przerysowanie oraz satyrę.

Podobnie jest ze wszystkimi dźwiękami zaimplementowanymi do Zombie Vikings. Soundtrack może nie zachwyca oryginalnością, ale na pewno spełnia swoją funkcję, budując odpowiednią atmosferę poszczególnych scen. Na ogromny plus zasługuje voice acting. Zoink Games przeprowadziło świetny casting na aktorów, którzy odegrali role bezbłędnie. Czuć z głośników, że osoby wcielające się w postacie czerpały z pracy mnóstwo przyjemności. W wypowiedziach głównych bohaterów oraz innych osobistości przewijających się podczas przygody czuć naturalność. Nie słyszy się "teatralności", na którą często cierpią polskie dubbingi. Każdy z głosów został idealnie dopasowany do konkretnych jednostek, co sprawia, że ich kreacje są autentyczne.

Z przyjaciółmi zawsze raźniej

Zombie Viking oferuje możliwość wspólnej gry w kooperacji przez Internet oraz na jednej konsoli. Razem z innymi osobami możemy wykonywać misje wchodzące w skład głównego wątku fabularnego, a także brać udział w pojedynkach na arenach. W przypadku drugiego trybu, starcia toczone są wyłącznie pomiędzy graczami, bez udziału wrogów sterowanych przez komputer.

Rozgrywanie kampanii w kooperacji pokazuje, co tak naprawdę ma do zaoferowania dzieło norweskiego studia. Podczas gry multiplayerowej łączymy umiejętności poszczególnych postaci, tworzymy dłuższe i bardziej skomplikowane kombinacje ciosów oraz szybciej pozbywamy się silniejszych przeciwników. Granie w pojedynkę może zatem trochę zepsuć zabawę. Warto znaleźć towarzyszy do wspólnego przeczesywania kolejnych lokacji.

Jeszcze nie jest idealnie

Zombie Vikings cierpiało w dniu premiery na spadki płynności, gra potrafiła się zaciąć i mieć problemy z poprawnym wyświetlaniem napisów. Trzy duże aktualizacje wyeliminowały wszystkie poważne problemy, jednak nadal można natrafić na pewne niedoskonałości.

Bugiem na jaki trafiłem, było wypadnięcie za tekstury. Skończyło się to utknięciem w półce skalnej bez możliwości ratunku. Poza tym, podczas toczenia walki z bossem obraz zaciął się w taki sposób, że nie widziałem swojego bohatera. Obie przypadłości skutkowały zrestartowaniem misji i rozpoczęciem jej od nowa. Na szczęście zniknęły już komplikacje z szarpiącym obrazem. Gra wyświetlana jest w stałej liczbie klatek na sekundę, dzięki czemu cały czas działa płynnie.

Przygoda dobiega końca

Zombie Vikings pomimo wad, jest udanym dziełem. Świetnie odnosi się do współczesnej popkultury i w krytyczny sposób komentuje panujące obecnie trendy. Pod względem fabuły i humoru Zoink Games zdecydowanie nie zawiodło. Żałuję tylko, że nie zdecydowali się na kontynuację poprzedniego tytułu, ponieważ opowiadanie historii wychodzi im najlepiej. Rodzaj rozgrywki jaki zaoferowali tym razem Norwegowie nie jest niczym odkrywczym, a ich gra nawet nie stara się udawać, że wnosi do gatunku coś świeżego. Mimo wszystko, warto dać tytułowi szansę, zwłaszcza, że oferuje lokalny tryb kooperacji, który obecnie jest dosyć mocno zapomniany.

Autor: Łukasz Morawski