Resident Evil 2 – recenzja. Remake idealny

Powroty do kultowych marek często bywają opłakane w skutkach. Sprawdźmy zatem, jak wypadł remake jednej z lepszych odsłon serii Resident Evil.

Patrząc na to, w jakim kierunku zmierza współczesna rozrywka, odnoszę wrażenie, że jako jej odbiorca zaczynam cofać się do czasów dzieciństwa. Na ekranach kin niedługo zagości nowa wersja „Króla Lwa”, Sylvester Stallone ponownie wcieli się w Johna Rambo, a akcja najnowszej odsłony Resident Evil znowu została osadzona na ulicach Racoon City, gdzie nikt nie słyszał jeszcze o durnych wygibasach Mili Jovovovich. Jeżeli odnieśliście wrażenie, że narzekam na taki stan rzeczy, to chciałbym wyjaśnić – uwielbiałem swoje dzieciństwo, a powrót do tych wszystkich marek przyjmuję z otwartymi rękami. Kocham to, że wielkie korporacje próbują zarabiać na mojej nostalgii. Jestem psem na sentymenty, dlatego cieszę się, że mogę powrócić po latach do swoich ulubionych tytuł, a do takich właśnie zaliczała się druga odsłona Biohazadru.

KONIEC Z NAŚLADOWNICTWEM TRENDÓW

Z serią Resident Evil jestem od samego początku, kiedy zadebiutowała na pierwszym PlayStation. Od tamtej pory starałem się regularnie przechodzić wszystkie epizody, łącznie z pobocznymi, jak ciekawe Revelations, takie sobie Outbrake czy nieszczęsne Umbrella Corps. Wraz z upływem lat, z coraz większym smutkiem patrzyłem, w jakim kierunku zaczęła zmierzać moja ukochana marka. Twórcy trochę zbyt mocno zachłysnęli się ogromnym sukcesem kasowym amerykańskich adaptacji filmowych Paula W.S. Andersona, przez co zatracili własną tożsamość. Na szczęście, z czasem marka zaczęła powracać w glorii i chwale, czego efektem była świetna siódma część oraz odświeżone wersje kultowych odsłon.

Bardzo duże wrażenie zrobił na mnie remaster „jedynki”, który zachował wszystkie najważniejsze elementy oryginału, dodając przy tym trochę nowości, ze świetną oprawą wizualną na czele. Capcom udowodnił tym samym, że potrafi z szacunkiem odświeżać swoje starusieńkie produkcje. O jakość Resident Evil 2 2019 byłem więc spokojny. Nic nie wskazywało na to, że gra zaliczy porażkę, a wersja demonstracyjna tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Właściwie mógłbym w tym miejscu kończy tekst, przechodząc od razu do konkluzji, ale chciałem się z wami podzielić moimi odczuciami i napisać, dlaczego znowu warto powrócić do tej marki.

WITAJ KRÓLU! MIŁO, ŻE WRÓCIŁEŚ

Twórcy Resident Evil 2 2019 doszli do wniosku, że w przypadku tej części trzeba zrobić coś więcej. Samo poprawienie tekstur oraz modeli postaci pewnie by się i tak sprzedało, ale widać, że tym razem ktoś miał ambicje na stworzenie czegoś większego. Chwała mu za to! Produkcja jest remakem z prawdziwego zdarzenia, pokazującym innym deweloperom, jak należy podchodzić do tak drażliwego tematu. Pomimo tego, że pierwowzór ograłem w swoim życiu kilka razy, to podczas zaliczania odświeżonej wersji nawet przez chwilę nie poczułem, że mam do czynienia z odgrzewanym kotletem. Historia w dużej mierze podąża tym samym szlakiem, lecz akurat warstwa fabularna nigdy nie była dla mnie jakoś szczególnie istotna w Residentach.

W grach z tej serii liczyło się przede wszystkim to, w jaki sposób opowieść została przedstawiona, jak budowano klimat i atmosferę zaszczucia. Oryginalny Resident Evil 2 robił to bardzo dobrze, jednakże odnoszę wrażenie, że remake radzi sobie z tym jeszcze lepiej. Ustawienie kamery zza plecami bohatera dawało lekkie obawy odnośnie zaniku napięcia i strachu, ale twórcy doskonale przemyśleli sprawę. Dawniej baliśmy się, ponieważ przez dziwne, stateczne ustawienia obrazu, nigdy nie wiadomo było co czai się na drugim końcu korytarza. W tegorocznej edycji postawiono na większy mrok. Znacząca część lokacji spowita jest całkowitą ciemnością, dzięki czemu musimy bazować wyłącznie na naszej niezawodnej latarce. Ponadto, pomieszczenia często są tak ciasne oraz kręte, że i tak trzeba stąpać powolutku, aby nie wpaść bezpośrednio na grupę truposzy.

  • Standardowa edycja Resident Evil 2 na PS4 – sprawdź aktualną cenę
  • A skoro już jestem przy zombie, to od razu zaznaczę, że zakochałem się w wizji umarlaków przedstawionej przez Capcom. Okazywanie miłości rozkładającym się zwłokom może nie jest zbyt normalne… ale wiecie o co chodzi. Tematyka żywych trupów w ostatnich latach została dosyć mocno zajechana przez najróżniejszej maści seriale, komiksy, gry wideo i filmy kinowe. Mało kto obecnie boi się zombiaków, którzy w wielu dziełach popkultury nie są już powolnymi, bezmózgimi istotami, tylko szybkimi, agresywnymi stworzeniami, potrafiącymi się nawet w jakiś sposób komunikować. Resident Evil 2 2019 zmienia ten stan rzeczy – przeciwnicy znowu potrafią być przerażający i odrzucający.

    TO SĄ TE DETALE

    Produkcja jest dosyć wymagająca, a na najwyższym poziomie trudności, to prawdziwy koszmar. W związku z tym, każdy kontakt z nawet najbardziej podstawowym rodzajem oponenta jest niezwykle istotny. Wpakowanie całego magazynku w jednego zombiaka nie jest sztuką, lecz w grze trzeba bardzo mocno zwracać uwagę na zasobność amunicji. Ta kończy się stosunkowo szybko, przez co wielokrotnie lepiej postawić na ucieczkę, niż bezpośrednie starcie. Pojedynki bywają natomiast niezwykle ekscytujące, co wynika chociażby z wytrzymałości wrogów. Zombiakowi nie wystarczy strzelić dwa razy w łepetynę, żeby padł. Niekiedy trzeba władować w niego aż kilka kulek, żeby całkowicie go unieruchomić. Można też odstrzelić mu kończyny, wtedy będzie miał problemy z przemieszczaniem się.

    System rozczłonkowywania oponentów pokazuje jednocześnie, jak dobrą oprawę graficzną posiada Resident Evil 2 2019. Każdy, dosłownie każdy, atak wymierzony w stronę żywych trupów i innych istot jest w jakiś sposób notowany. Niesamowicie piękne oraz odrażające jednocześnie jest to, jak twarz przeciwników rozpada się pod wpływem ataków gracza. To samo dotyczy głównych bohaterów (Leon S. Kennedy i Claire Redfield), na których widoczna jest krew oponentów i ślady po ich ugryzieniach lub drapnięciach. Twórcy zadbali nawet o takie detale, jak schnięcie ubrań podczas stania obok ognia, bądź zasłanianie oczu przez postacie w momencie, gdy wychodzą na deszcz. Atmosferę podkręca też rewelacyjna warstwa dźwiękowa, ale to zrozumiecie dopiero, gdy zagracie. Kroki przechadzającego się w mroku Tyrana potrafią znacząco przyspieszyć pracę serca.

    CZY WARTO KUPIĆ RESIDENT EVIL 2 2019?

    Resident Evil 2 2019 to kawał solidnej produkcji, która powinna rozkochać w sobie weteranów serii i graczy nie mających wcześniej styczności z tym cyklem. Jestem oczarowany tym, co było mi dane przeżyć, gdyż już dawno nie czułem się tak dobrze grając w horror. Z jednej strony, przez cały czas miałem zjeżone włosy na głowie, a z drugiej czułem wręcz dziecięcą radość z rozwiązywania kolejnych zagadek logicznych, otwierania sejfów i kombinowania w ekwipunku, żeby mieć zawsze przy sobie odpowiednie przedmioty. Jestem wdzięczny Capcomowi za to, że na poważnie podszedł do remake’u. Czapki z głów.

    Grę do testów dostarczyła firma Cenega, za co serdecznie dziękuję!

    Autor: Łukasz Morawski