Data modyfikacji:

Prawie jak God of War. Recenzja Knack 2

Ach, te przeklęte gobliny.

Pierwsza odsłona Knack pozostawiała wiele do życzenia, przez co można było sądzić, że marka już na starcie stanie się praktycznie martwa. Sony postanowiło jednak dać grze drugą szansę, dzięki czemu po raz kolejny możemy wejść w buty tytułowego robota wykorzystującego moc magicznych artefaktów. Mając w pamięci jakość "jedynki" do kontynuacji podchodziłem dosyć sceptycznie, ale na szczęście szybko wyszło na jaw, że tym razem będzie znacznie lepiej niż poprzednio.

SKACZ, MYŚL, NISZCZ

Główne założenia gry pozostają takie same - ponownie skaczemy po przeróżnych platformach, rozwiązujemy niezbyt skomplikowane zagadki logiczne oraz walczymy z przeciwnikami. Rozgrywka w dużej mierze bazuje na mechanikach zaczerpniętych z serii LEGO od studia Traveller's Tales oraz cyklu God of War - tak, dobrze przeczytaliście. Podobnie jak w przygodach Kratosa, do walki z oponentami wykorzystujemy różne sztuczki i nowe wyposażenie, uniki robimy za pomocą prawego analoga, a najbardziej spektakularnym momentom towarzyszą proste sekwencje Quick Time Events. W przeciwieństwie do pierwszej części, w "dwójce" Knack opanował więcej ruchów przydatnych podczas starć z przeciwnikami. Jest także w stanie absorbować najróżniejsze żywioły i materiały, dające mu m.in. możliwość zamrażania lub przewodzenia prądu.

Fabuła Knack 2 osadzona została jakiś czas po finale poprzedniej odsłony. Profesor Vargas nie odgrywa już tak dużej roli jak wcześniej, a w jego miejsce wskoczył młodzieniaszek o imieniu Lucas. Chłopak razem z głównym bohaterem zostają zmuszeni do zneutralizowania nowego zagrożenia, które może być katastrofalne w skutkach dla całej ludzkości. Powodem nadchodzącej katastrofy jest starożytna rasa Wyższych Goblinów, mająca dostęp do bardzo zaawansowanej technologii, umożliwiającej im tworzenie uzbrojonych i niebezpiecznych robotów. Historia przedstawiona w sequelu ma całkiem dobre momenty, zarówno te wesołe, jak i bardziej dramatyczne, jednakże daleko jej do ideału. Przede wszystkim, brakowało mi bardziej rozbudowanych dialogów podczas właściwej rozgrywki - o wszystkim dowiadujemy się wyłącznie z przerywników filmów. Sytuacji nie ratuje również postać Knacka, która bywa niezwykle nudna i nieciekawa. Brak mu jakiejkolwiek charyzmy, a wszystkie jego wypowiedzi zostały sprowadzone wyłącznie do krótkiego "Zrobię to", albo "Tam znajdziemy wejście".

LEPIEJ NIŻ POPRZEDNIO?

Oprawa wizualna pod względem stylistyki czerpie garściami z filmów animowanych Pixara. Sam pomysł na przedstawienie grafiki jest bardzo ciekawy, ale niestety jakość wykonania już niekoniecznie. Dostępne w grze lokacje są różnorodne (śnieg, pustynia, jaskinie, fabryki) i ciekawie zaprojektowane pod względem wizualnym (aczkolwiek niektóre tekstury wyglądają średnio), tyle że brakuje im polotu w konstrukcji korytarzy (gra ma mocno liniowy charakter). Wynika to z ich rozwlekłości oraz powtarzalności wielu elementów. Na szczęście, obraz przez cały czas zachowuje ostrość, a w przypadku wersji na PlayStation 4 Pro gra działa w płynnych sześćdziesięciu klatkach na sekundę. Niektórym może przeszkadzać trochę mdła ścieżka dźwiękowa, ale to już akurat kwestia gustu. Według mnie wykorzystane utwory brzmiały adekwatnie do wydarzeń rozgrywanych na ekranie.

Knack 2 to produkcja znacznie lepsza od pierwszej odsłony, jednak nadal brakuje w niej szlifu. Nie mogę natomiast powiedzieć, że przy grze nie bawiłem się dobrze. Te kilkanaście godzin z małym robotem i jego przyjaciółmi uważam za dobrze spędzony czas. Świetną robotę odwala też tryb kooperacyjny (rozbudowany o nowe możliwości) umożliwiający zabawę w maksymalnie dwie osoby. Co prawda, większość tytułu przeszedłem w pojedynkę, ale to właśnie momenty gdy grałem wspólnie z żoną podobały mi się najbardziej. Właśnie w taki sposób polecam grać w Knack 2.

Grę do testów dostarczyła firma Sony Interactive Entertainment Polska, za co serdecznie dziękujemy!

 

Autor: Łukasz Morawski