Policja znowu ma ręce pełne roboty. Nielegalne wyścigi powróciły, a noc nigdy nie dobiega końca.
Ghost Games podjęło się bardzo trudnego zadania. Studio za cel obrało przywrócenie w glorii i chwale nocnych, nielegalnych wyścigów, które świeciły triumfy za czasów odsłon sygnowanych podtytułem "Underground". Od razu trzeba zaznaczyć, że restart serii wyszedł jej na dobre, a miłośnicy jazdy stuningowanymi furami powinni być usatysfakcjonowani.
Punktem wyjściowym produkcji jest młody kierowca, pragnący zostać motoryzacyjnym królem miasta Ventura Bay. Bohater dołącza do grupki dziwaków, razem z nimi startując w najróżniejszych rodzajach wyścigów. Scenariusz pozostawia wiele do życzenia, ale przerywniki filmowe ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Co prawda, są mocno przerysowane (momentami wręcz karykaturalne), ale zostały zrealizowane w bardzo profesjonalny sposób. Na plus należy zaliczyć wykorzystanie żywych aktorów, dzięki czemu możemy bardziej odczuwać przedstawianą historię.
Znajomość z "ziomkami" powiązana jest z zasadami gry. Otóż każda z postaci reprezentuje oddzielną ścieżkę fabularną, prezentującą inne rodzaje wyścigów. Dla przykładu, jeśli wykonujemy zadania dla Manu, możemy spodziewać się przejazdów nastawionych na driftowanie. Z kolei, dzięki wyścigom z Amy odblokowujemy dodatkowe części do samochodów.
Szybcy i wściekli: Ventura Bay drift
Need for Speed daje możliwość wzięcia udziału w szalonych przejazdach po całym mieście i jego okolicach. Możemy konkurować z przeciwnikami, jak również walczyć z czasem. Twórcy gry postawili jednak duży nacisk na "ślizganie po zakrętach". Co chwilę wykonujemy przejazdy, gdzie najważniejsze są punkty z driftowania. Taki rodzaj rozgrywki jest jak najbardziej zrozumiały, biorąc pod uwagę tematykę, jednakże proporcje do zwykłych wyścigów są zbyt mocno zaburzone.
W przerwie od trybu fabularnego, bawimy się z policją w "kotka i myszkę". Niestety stróże prawa sprawiają wrażenie, jakby zostali dodani na siłę. Tak naprawdę nie wprowadzają do tytułu nic istotnego. Zgubienie pościgu to żaden wyczyn, zwłaszcza, gdy kierujemy prawdziwymi demonami prędkości.
Minusem tytułu jest także konieczność ciągłego podłączenia do Sieci. Po mapie nieustannie kręcą się gracze, którzy jedynie przeszkadzają w osiąganiu wysokich wyników. Kompletnie niepotrzebnie inni użytkownicy widnieją podczas rozgrywania wyścigów. Oczywiście, w wielu przypadkach natrafienie na jadący z naprzeciwka pojazd sterowany przez kolejnego rajdowca oznacza nadciągającą kraksę.
Z domieszką symulatora
Ghost Games stworzyło grę stricte arcade'ową, ale mimo to użytkownicy mają ogromny wpływ na sposób prowadzenia samochodu. Gdy trafimy do garażu, przy pomocy kilkunastu suwaków ustawimy poziom przyczepności pojazdu do podłoża. Jedynie od osoby przed ekranem zależy, jaki styl jazdy bardziej jej odpowiada. Kilka posiedzeń w opcjach pozwoli przygotować idealną maszynę do wyścigów.
Poziom jazdy zależny jest również od rozbudowanego systemu modyfikacji osiągów samochodów. W zależności od rozwoju trybu fabularnego i posiadanych funduszy, możemy zmienić filtr powietrza, zmodyfikować układ chłodzący, bądź kupić nowy kolektor dolotowy. Nawet jeśli ktoś nie posiada wiedzy technicznej, wszystkie elementy zostały opisanie, dzięki czemu wiadomo, co dokładnie jest ulepszane. Wszystkiemu towarzyszą rozbudowane statystyki, pokazujące m.in. moc silnika oraz maksymalny moment obrotowy.
Pimp My Ride
Nocne wyścigi rządzą się swoimi prawami, konieczne jest więc stuningowanie wyglądu fury. W tym celu oddano graczom do dyspozycji mnóstwo modyfikacji. Co prawda, w ekskluzywnych samochodach liczba zmiennych elementów bywa ograniczona, ale już wygląd tańszych egzemplarzy można poprawiać bez końca. Dzięki przyjaznemu systemowi wymienimy nawet rozdzielacze powietrza, czy owiewki tylnych zderzaków. Oprócz tego, standardowo dołożymy wielgachny spojler, a także poprawimy wygląd progów. Wychodzi na to, że brakuje tylko tandetnych neonów.
Ilość samochodów, którymi możemy jeździć nie jest oszałamiająca. Nie przeszkadza to jednak w doborze odpowiedniego pojazdu według własnych upodobań. Wielbiciele klasyków mają możliwość przetestowania Ferrari F40 z 1994 roku, natomiast osoby idące z duchem czasu, usiądą za sterami nowego McLarena 570S. Dostępne są też takie auta jak Ford Mustang BOS 302, Porsche 911 Carrera S lub Honda Civic Type-R.
Trochę technikaliów
Oprawa wizualna Need for Speed prezentuje się fenomenalnie. Na szczególną uwagę zasługują wszelkie refleksy światła oraz praca cieni. Praktycznie przez cały czas pokropuje deszcz, co dodatkowo zwiększa poziom wizualiów. Liczne kałuże podkręcają atmosferę, a fantastyczne odbicia potęgują wrażenie obcowania z nocnymi wojażami. Wygląd samochodów również pokazuje profesjonalne podejście producenta. Każda z maszyn została przygotowana z pietyzmem, idealnie odwzorowując istniejące oryginały.
Ghost Games dobierając utwory do ścieżki dźwiękowej zapomniało o amerykańskim rapie, czy rocku. W zamian za to, otrzymaliśmy elektroniczne brzmienia, które nie zawsze prezentują wysoki poziom. Większość melodii bywa mało atrakcyjna dla ucha i nie wywołuje żadnych emocji, co jest karygodne w grach wyścigowych. Na szczęście, występują piosenki, przy których jeździ się naprawdę przyjemnie.
Garaż zamknięty
Seria Need for Speed przedstawiana była na różne sposoby, jednak to atmosfera a la Need for Speed Underground 3 sprawiła, że cykl w wielu kręgach otrzymał status kultowego. Nic więc dziwnego, że producent odpowiedzialny za tegoroczną edycję powrócił do sprawdzonych schematów. Nie wszystko wyszło jak należy, ale jedno jest pewne. O nielegalnych wyścigach znowu może być głośno.
Grę do testów dostarczyła firma Electronic Arts, za co serdecznie dziękujemy!
Autor: Łukasz Morawski