Groza w najlepszym wydaniu.
Horrory to specyficzny gatunek, od wielu lat funkcjonujący w kulturze popularnej. Z książek i filmów przeniósł się także do świata wirtualnej rozrywki, gdzie zyskał rzesze zwolenników. Ze względu na nieustalone ramy tematyczne, producenci są wręcz nieograniczeni w tworzeniu własnych, przerażających lub odrażających historii. W poniższym zestawieniu zebrałem dziesięć gier, które moim zdaniem najlepiej reprezentuję gatunek horrorów. Bez zbędnego przedłużania, zapraszam do czytania!
Creative Assembly również poruszyło tematykę ksenomorfów, ale znacznie w innej formie, niż przed laty Monolith. Brytyjski producent zainspirowany pierwszą filmową częścią "Obcy: Ósmy pasażer Nostromo", główny nacisk położył na gęsty klimat, a broń palną zastąpił spryt i umiejętności ukrywania się.
Gra jest zarazem kontynuacją historii Ellen Ripley. W Obcy: Izolacja poznajemy losy jej córki, Amandy. Młoda dziewczyna trafia do stacji Sewastopol, w której może odnaleźć prawdę o swojej matce. Niestety wiąże się to z walką o przetrwanie, ponieważ pokład statku opanowały mordercze istoty z kosmosu.
Szpitale psychiatryczne mają to do siebie, że raczej nie wybieramy się do nich z własnej woli. Studio Red Barrels doskonale zdawało sobie z tego sprawę podczas prac nad grą. Outlast w genialny sposób wykorzystał potencjał, jaki drzemał w zakładzie dla obłąkanych. Historia od początku do końca trzymała w napięciu, a gęsta atmosfera nawet przez moment się nie rozrzedzała.
W grze wcielamy się w postać dziennikarza o imieniu Miles Upshur, którego zadaniem jest sprawdzenie dziwnych zjawisk, jakie mają miejsce w psychiatryku. Szybko okazuje się, że wewnątrz ośrodka przeprowadzane są brutalne eksperymenty medyczne oraz tajemnicze rytuały. Grozę potęguje wszechobecna ciemność, a jedynym sposobem na jej wyeliminowanie jest możliwość korzystania z kamery posiadającej noktowizję.
Niektórzy mogą traktować Bloodborne'a jako horror ze względu na wysoki poziom trudności, który nie jednemu twardzielowi wyprawił piekło na ziemi. Nie zapominajmy jednak, że prawdziwa groza kryje się w świecie wykreowanym przez studio From Software. Za inspiracje posłużyła proza H.P. Lovecrafta, słynącego z nietypowego opisywania maszkar, koszmarów i obrzydlistwa, którego nie ogarnąłby żaden zdrowy umysł.
Grając w Bloodborne'a nieustannie odczuwałem napięcie. Każdy, dosłownie każdy, element lokacji lub wyposażenia krył za sobą jakąś przerażającą opowieść. Twórcom udało się w fenomenalny sposób budować napięcie, rezygnując przy tym z tandetnych jump scare'ów, czy innych tanich sztuczek charakterystycznych dla horrorów.
H. P. Lovecraft jest jednym z mistrzów literatury grozy oraz pomysłodawcą podgatunku weird fiction. Zarówno twórcy filmowi, jak i growi od wielu lat starają się oddać charakter jego dzieł. Do tej pory jedynie nieliczni osiągnęli sukces. Do tego grona można zaliczyć studio Headfirst Productions, które przeraziło graczy swoją wariacją dzieł Samotnika z Providence.
W Mrocznych Zakątkach Świata odgrywamy postać detektywa Jacka Waltersa, wezwanego do osady rybackiej Innsmouth, w celu odnalezienia zaginionej osoby. Już początek historii sugeruje, że nie będziemy mieli do czynienia ze zwykłą grą. Poczucie zagrożenia i początkowy brak środków do ratunku, stawiają głównego bohatera w beznadziejnej sytuacji. Wraz z odkrywaniem kolejnych informacji o Przedwiecznych, jego sytuacja staje się coraz gorsza.
Remedy Entertainment znane dotychczas z prac nad serią Max Payne, postanowiło spróbować sił w horrorach. W efekcie otrzymaliśmy grę Alana Wake, opowiadającą historię artysty cierpiącego na brak weny twórczej. Pisarz chwilę po przybyciu do miasteczka Bright Falls traci kontakt z żoną, której odnalezienie stanie się jego życiowym celem.
Deweloper tworząc fabułę, nawiązywał do wielu dzieł grozy. Fińskie studio najwięcej inspiracji czerpało z książek Stephena Kinga oraz filmów Davida Lyncha. Alan Wake zachwyca atmosferą, aczkolwiek czasie poczucie zagrożenia stosunkowo szybko maleje, a rozgrywka większą uwagę poświęca walce. Mimo to, przez cały czas odczuwamy znamiona świetnie rozpisanego psychologicznego thrillera.
Kolejny tytuł na liście, który w mniejszy lub większy sposób czerpie z dorobku mistrza Lovecrafta. Nie bez znaczenia zdecydowano się na taki tytuł, ponieważ "obłęd" stanowi jeden z ważniejszych elementów Amnesii, podobnie jak tytułowa amnezja. W grze wcielamy się w postać Daniela, który stracił pamięć i z jakiegoś powodu trafił do osiemnastowiecznego zamczyska.
Już samo miejsce akcji wystarczyłoby do przestraszenia niejednego twardziela. Gdy dodamy do tego zło czające się w mroku oraz psychiczne odpały głównego bohatera, wtedy otrzymamy prawdziwy horror, który doskonale wie, ja przyprawić gracza o zawał serca. Warto także nadmienić, że w Amnesii nie walczymy bezpośrednio z oponentami, przez co jeszcze bardziej czujemy się osaczeni przez otaczające nas zło.
Takie filmy jak "Obcy: Ósmy pasażer Nostromo" czy "Ukryty wymiar" wiele lat temu udowodniły, że horror science-fiction w niczym nie ustępuje opowieściom o duchach czy innych demonach. Nie bez powodu wspomniałem właśnie o tych tytułach, ponieważ twórcy Dead Space'a czerpali z nich inspiracje, co jest widoczne praktycznie na każdym kroku.
Dzieło studia Visceral Games w momencie premiery zachwycało rewelacyjną oprawą wizualną oraz świetnie skrojoną kosmiczną opowieścią o przetrwaniu na statku kosmicznym opanowanym przez agresywną rasę Necromorphów. Jest klimatycznie, jest brutalnie, a przy tym mega grywalnie. Dead Space zadebiutował w 2008 roku, ale nawet dzisiaj potrafi robić wrażenie.
Studio Monolith Productions od początku istnienia przejawiało skłonności do stawiania na piedestale produkcji grozy. Blood wydany w 1997 roku zachwycał brutalnością i odważnym podejściem do tematu. Później pojawiło się kilka innych hitów (jeden z nich zostanie opisany w późniejszej części), jednakże to F.E.A.R. sprawił, że o amerykańskim deweloperze zaczął mówić cały growy świat.
Produkcja łączyła w sobie grę akcji (świetnie wykorzystany efekt bullet-time), z elementami charakterystycznymi dla azjatyckiej kinematografii. Przez większą część tytułu toczyliśmy zacięte pojedynki z wrogimi jednostkami. Gdy oponenci nie stanowili zagrożenie, zazwyczaj na ekranie pojawiała się tajemnicza dziewczynka, przypominająca postać z filmu "The Ring". Każde spotkanie z Almą oznaczało kłopoty dla głównego bohatera oraz obowiązkowy zawał dla osoby siedzącej przed komputerem.
Intensywnie zastanawiałem się nad tym, którą odsłonę Resident Evil umieścić w tym zestawieniu i w końcu doszedłem do wniosku, że na specjalne wyróżnienie zasługuje przede wszystkim pierwsza część. To ona rozpoczęła ten fantastyczny cykl, i to ona posiadała niesamowicie klimatyczne intro live-action, w któym grupka żołnierzy uciekała przed psimi zombiakami.
Do dzisiaj mam także w pamięci pierwszy kontakt z żywym trupem, który był bardziej przerażający niż całą zgraja Ksenomorfów. Pierwsza odsłona doczekała się w 2015 roku bardzo solidnego remastera, dzięki czemu młodsi gracze mogą na własnej skórze przekonać się, jak dawniej tworzono survival horrory.
Silent Hill 2 zachwycał praktycznie pod każdym względem, począwszy od ciekawego gameplayu, poprzez świetnie rozpisaną historię, a na genialnym projekcie miasta kończąc. Produkcja Konami to najlepszy przykład japońskiej szkoły grozy, w której nie myśli się wyłącznie o zszokowaniu widza lub gracza, a na przekazaniu mu poprzez te okropne obrazy czegoś bardziej wartościowego.
Historia Jamesa Sunderlanda wyruszającego do tytułowego miasteczka w poszukiwaniu zmarłej od trzech lat żony, to opowieść potrafią jednocześnie przerazić i wzruszyć. Dotarcie do napisów końcowych jest zatem prawdziwym przeżyciem, o którym prędko nie zapomnicie. Zdecydowanie najlepszy horror w historii branży gier wideo.
Autor: Łukasz Morawski