Data modyfikacji:

Heavy Rain (PS4) - recenzja

Z pięknego deszczu pod zardzewiałą rynnę.

Recenzowanie odświeżonej wersji Heavy Rain jest prawdziwym wyzwaniem. Z jednej strony mam do czynienia z prawdziwym hitem, przy którym świetnie się bawiłem dawno temu na PlayStation 3. Z drugiej natomiast, remaster jest tak ubogi w zawartość, że właściwie nie ma sensu pisać dalszej części tekstu.

Emocjonalny dreszczowiec

Oryginalnie produkcja zadebiutowała w 2010 roku na poprzedniej generacji konsol, z miejsca zostając jednym z lepszych exclusive'ów w portfolio Sony. Gra słynęła z dojrzałości i poważnego podejścia do tematu. Firmie Quantic Dream udało się zrealizować świetnie przemyślanego thrillera, który potrafił zarówno przerazić, jak i wzruszyć. W budowaniu intrygi pomagała możliwość wcielenia się w kilku bohaterów. Każda z postaci kryła w sobie pewne tajemnice, a ich odkrycie nie zawsze wiązało się z czymś przyjemnym. Poza tym, przez cały czas w tle przewijał się psychopatyczny morderca Origami Killer, ukrywający swoją tożsamość.

Rozgrywka w Heavy Rain nie odstaje od tego, z czym możemy się spotkać przy okazji innych dzieł tego studia. Miłośnicy "prawdziwych gier" nie mają tutaj czego szukać, ponieważ tytułowi bliżej do interaktywnego filmu. Przez większą część gry sterujemy jedynie bohaterami, a większość interakcji wykonywanych jest przy pomocy skomplikowanych sekwencji Quick Time Events. Niestety, w niektórych przypadkach producent pojechał po bandzie, przez co sterowanie bywa niezwykle upierdliwe. Postacie przemieszczają się topornie, a wykorzystanie sensorów ruchowych kontrolera jest prawdziwą katorgą. Wydawać by się mogło, że pod wpływem negatywnych komentarzy społeczności, Quantic Dream postanowi naprawić większość błędów. Nie trudno się domyślić, że tak się nie stało. Sterowanie nadal jest fatalne, a wszystkie irytujące elementy pozostały na swoim miejscu.

Bez zaskoczeń

Wiele z dotychczasowych remasterów, które ukazały się na PlayStation 4, udowadniało, że z odrobinę leciwych gier można jeszcze sporo wycisnąć. Świetnym przykładem jest pierwsza odsłona Uncharted wchodząca w skład Kolekcji Nathana Drake'a. Niestety w przypadku Heavy Rain nie można powiedzieć tego samego. Quantic Dream postanowiło wyłącznie zwiększyć rozdzielczość ekranu, popracować trochę nad cieniowanie, rozmyciami oraz niektórymi drobnymi niuansami. Patrząc z perspektywy obecnej generacji konsol, zremasterowana wersja "Mocnego Deszczu" prezentuje się niezbyt dobrze. Mimo to, modele postaci i animacja deszczu wyglądają całkiem nieźle. Reszta otoczenia to już kompletnie inna liga. Ta gorsza, oczywiście. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że sporadycznie natrafiamy na spadki animacji. Chyba nie trzeba tego bardziej komentować.

Kilka miesięcy temu miałem okazję przetestować odświeżone Beyond: Dwie Dusze. W przypadku tamtego tytuły, autorzy pokusili się o dodanie kilku nowości, jak np. zmiana chronologii wydarzeń lub podsumowywanie każdego z rozdziałów. Co natomiast otrzymaliśmy w Heavy Rain? Wielkie "nic". Dosłownie. Wersja na konsolę PlayStation 4 pod względem zawartości przedstawia się w stu procentach identycznie jak oryginał.

Dylematy

Wystawienie ostatecznej oceny remasterowi Heavy Rain jest bardzo trudne. Osoby, które dotychczas nie miały styczności z grą, nie powinny się nawet zastanawiać nad zakupem, tylko od razu sięgać po portfele. Dzieło Quantic Dream pod względem fabuły prezentuje się rewelacyjnie. Niektórych fragmentów wręcz wpijają się do głowy, przez co ciężko zapomnieć o dokonywanych wyborach. Historia nie pozostawia gracza obojętnym, angażując go od pierwszej sceny, aż do samego końca.

Patrząc jednak wyłącznie pod kątem remastera, nie można powiedzieć o grze niczego dobrego. Przeniesienie tytułu na obecną generację było zwykłym skokiem na kasę. Twórcy gry nawet nie próbowali udawać, że jest inaczej. Żałuję, że tak się stało, ponieważ nie sądziłem, iż kiedykolwiek będę zmuszony do pisania o Heavy Rain w krytyczny sposób.

Grę do testów dostarczyła firma Sony, za co serdecznie dziękujemy!

Autor: Łukasz Morawski