... albo zasługują na remake.
Część z was pewnie gardzi wszelkimi remasterami, remake'ami czy innymi reebootami. Przyznam szczerze, że trochę nie rozumiem tego jęczenia na odświeżanie starszych tytułów. Jak powiedział swego czasu prezes Bethesdy, gdyby nikt nie kupował nowych wersji Skyrima, to firma by ich nie produkowała. Jasne, zamiast tego producent mógłby skupić się na pracach nad kolejną częścią, ale takie są prawa rynku. Na początku pracuje się nad tym, co przynosi rzeczywiste zyski, a dopiero potem inwestuje w nowe pomysły. Osobiście jestem fanem remasterów, ponieważ dzięki nim miałem okazję ograć kilka leciwych gierek, które z różnych powodów umknęły mi przed laty. W tym zestawieniu przedstawię kilka pozycji zasługujących na solidne odświeżenie, w dowolnej formie.
Od jakiegoś czasu staram się regularnie ogrywać wszystkie współczesne produkcje From Software i w sumie za sprawą remastera pierwszego Dark Souls praktycznie mi się to udało. Niestety, cały czas ciąży mi protoplasta gatunku soulslike, czyli Demon's Souls. Posiadam cyfrowy egzemplarz na PlayStation 3, jednakże nie jestem już w stanie przejść tego tytułu na poprzedniej generacji. Po pierwsze, gra jest diabelnie trudna, a wyłączono serwery, więc nie mogę liczyć na pomoc innych ludzi.
Po drugie, tytuł mocno się postarzał, zarówno pod względem oprawy wizualnej, jak i sterowania. Producent dopiero kombinował wtedy z różnymi mechanikami, które nie do końca udały się tak, jak powinny. Dopiero kolejna gra naprawiła większość bolączek oryginału. W związku z tym, liczę na to, że kiedyś otrzymamy nową wersję Demon's Souls i uda mi się w końcu zamknąć ten niechlubny rozdział w mojej karierze gracza.
Moim zdaniem to właśnie druga odsłona Silent Hill przyczyniła się do "kultowości" tej marki. Tytuł był dopieszczony pod każdym względem, począwszy od kreacji świata, poprzez wciągającą rozgrywkę, a na szokującej fabule kończąc. Mimo to, uważam, że warto byłoby zacząć odświeżanie serii od pierwszej, już mocno przestarzałej, części. Przede wszystkim, najważniejsze, żeby marka ponownie wróciła do Japończyków, ponieważ tylko oni są w stanie zrealizować horror, który nie tylko potrafi przestraszyć, ale jednocześnie nieść ze sobą jakąś mądrość.
W tym przypadku musielibyśmy mówić jednak o całkowitym remake'u, ponieważ wątpię, żeby współczesnym graczom przypasował gameplay z pierwowzoru. Hideo Kojima wraz z Guillermo del Toro próbował po części tego dokonać, ale wiadomo, jak to się ostatecznie skończyły. Wierzę natomiast, że jeszcze kiedyś powrócimy do Silent Hill, nawet jeśli gra miałaby bazować w pełni na fabule "jedynki".
Wydana na początku 2017 roku gra NieR: Automata kompletnie mną wstrząsnęła. Spodziewałem się kolejnej japońskiej gry akcji z przerysowanymi bohaterami i nieznośnym patosem, a otrzymałem rewelacyjny tytuł, który poruszył mnie do łez. Niestety, z wielkim żalem stwierdzam, że nigdy nie miałem do czynienia z poprzednią odsłoną cyklu, wydaną prawie osiem lat temu na poprzedniej generacji konsol.
Z opisów osób, mających okazję ukończyć grę, można wywnioskować, że NieR Gesalt oferuje podobny poziom pod względem fabularnym. W recenzjach narzekano na beznadziejne sterowanie i lekko toporną rozgrywkę, co oczywiście można byłoby usprawnić w remasterze lub remake'u. Z podobnym problemem borykało się oryginalne Shadow of the Colossus, natomiast w odświeżonej wersji problem z kontrolowaniem ruchów bohatera całkowicie zniknął. Byłoby super, gdyby Square-Enix po sukcesie Automaty stwierdziło, że warto wrócić do "jedynki".
Ależ ten tytuł miała fenomenalny klimat! Doskonale pamiętam jak za gówniaka przez cały czas trwania gry odczuwałem niepokój. Pomimo tego, że Legacy of Kain: Soul Reaver wcale nie był horrorem nastawionym na straszenie odbiorcy. Studio Crystal Dynamics (tak, to ci od późniejszych odsłon Tomb Raidera) przygotowało tak ponurą wizję świata, że aż chciałoby się osadzić w niej całą masę filmów, seriali, komiksów i gier wideo właśnie.
Gdyby remasterem zajęło się jakieś porządne studio, które nie obawiałoby się babrać w odświeżaniu mrocznych terenów krainy Nasgoth, to mogłoby wyjść z tego coś naprawdę ciekawego. Historia skazanego na potępienie Raziela zasługuje na przypomnienie, zwłaszcza, że w dobie popularności serii Uncharted czy Darksiders, u graczy nadal jest miejsce na gry przygodowe z elementami zręcznościowymi.
Zanim w ogóle usłyszeliśmy o Samie Fisherze, na rynku agentów do zadań specjalnych prym wiódł zapomniany już przez graczy Gabe Logan. Jednakże bohater nie był osamotniony w swoich wojażach, ponieważ w walce z globalnym terroryzmem pomagali mu inni członkowie jego zespołu, w których również mogliśmy się wcielać podczas rozgrywki. Uwielbiałem ten cykl, dlatego z chęcią zobaczyłbym go ponownie w nowej oprawie wizualnej i ze sterowaniem dostosowanym do współczesnych standardów.
Brakuje na rynku serii opowiadającej o zwyczajnych agentach pozbawionych jakichkolwiek nadnaturalnych zdolności i technologii rodem ze Star Treka. Główną siłą Syphon Filter 3 było osadzenie akcji w kilku krajach, dzięki czemu przemierzaliśmy gęste dżungle czy bawiliśmy się w snajpera w Tokyo. Aż dziw, że nikt nie pracuje nad powrotem tej marki. Przecież to byłby murowany hicior.
Wszyscy mamy w pamięci tragiczny remaster pierwszej odsłony THPS, dlatego rozumiem, że po zobaczeniu tego akapitu mogło wami wstrząsnąć. Uważam natomiast, że warto dać serii drugą szansę, zwłaszcza patrząc na to jaką popularnością dawniej się cieszyła. Co prawda, kultura skate'owska nie jest już tak popularna i mainstremowa (a była w ogóle?) jak dawniej, ale i tak wydaje mi się, że dobrze zrealizowany remaster lub remake drugiej odsłony mógłby odnieść ogromny sukces.
Nadal nie brakuje osób zajaranych deską, o czym zresztą przekonuje się regularnie Electronic Arts, gnębione o powrót do serii Skate. Sam wolałbym jednak bardziej arcade'ową gierkę, w której nabijałbym milionowe combosy i zwiedzał najpopularniejsze skateparki z całego świata. Powrót do szkoły może być przyjemny wyłącznie w przypadku gry Tony Hawk's Pro Skater 2. Ci co grali, wiedzą o co chodzi.
Autor: Łukasz Morawski